Recykling, pieniądze i odpowiedzialność producentów
Ustawa, która ma zrewolucjonizować polski rynek odpadów, trafi pod obrady rządu. Proponowane rozwiązania wywołały jednak falę krytyki. Rozmowa z Szymonem Dziak-Czekanem, prezesem Stowarzyszenia "Polski Recykling".
Zgodnie z projektem ustawy o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta od 2023 r. producenci, którzy sprzedają swoje towary w opakowaniach, mieliby płacić 50 gr za każdy kilogram opakowań wprowadzonych na rynek. Opłata ma w założeniu wzmocnić system segregacji odpadów w Polsce. Firmy zajmujące się recyklingiem ostrzegają: zaproponowane stawki są zdecydowanie za niskie.
Dlaczego zaproponowana przez ministerstwo klimatu stawka 50 gr za kilogram odpadów jest Państwa zdaniem nieodpowiednia?
Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia "Polski Recykling": Ministerstwo analizując różne systemy, bazowało na rozwiązaniach już funkcjonujących w innych państwach. Jednak obecnie praktycznie każdy kraj europejski pracuje nad nowymi rozwiązaniami w tym zakresie. Planowane jest wspieranie lokalnych systemów recyklingu. Czesi, na których wzorowało się nasze ministerstwo (wartości z 2019 r.), także chce zmieniać stawki. Dochodzą do nas sygnały, że za niektóre rodzaje opakowań opłaty będą 7-krotnie wyższe, niż były do tej pory.
Według polskiego rządu opłata za wprowadzenie kilograma opakowań w 2023 r. ma wynosić 50 gr. Opłaty idą w górę w całej Europie, a my chcemy je zamrozić na dwa lata? Naszym zdaniem ministerstwo musi policzyć koszty w Polsce i przygotować porządną, adekwatną do potrzeb rynku analizę. Obawiamy się, że jeżeli już gospodarka przyzwyczai się do tych 50 gr, to potem w systemie będzie po prostu za mało pieniędzy, tak jak ma to miejsce obecnie. Czyli recykling nie będzie opłacalny.
Jaka stawka byłaby odpowiednia?
To trudne pytanie. My, jako Stowarzyszenie "Polski Recykling", robiliśmy analizę kosztów samego recyklingu – to 2 tys. zł za tonę odpadów. Do tego trzeba jeszcze doliczyć to, ile płacimy za ich zebranie. Szczegółową odpowiedź może dać tylko pełna analiza ministerstwa.
Jakie są Wasze oczekiwania w związku z tą ustawą?
Chcemy, żeby nowe prawo dało impuls do lokalnego przetwarzania odpadów, tam gdzie powstają. Chodzi też o to, żeby recykling był w Polsce opłacalny. Obecnie firmy przetwarzają tylko to, co się kalkuluje, na przykład opakowania z sieci handlowych, czyli folie, z których można uzyskać bardzo dużo surowca. Większość przedsiębiorstw idzie w kierunku odpadów przemysłowych. Jednak docelowo musimy skupić się na odpadach komunalnych, śmieciach pochodzących z domów. To ogromne wyzwanie dla branży odpadowej.
Polski recykling powinien w przyszłości przetwarzać większość odpadów, które sortujemy w domach. Dziś recyklerzy nie dostają żadnych dofinansowań do takiej aktywności, z tego powodu skupili się na tym, co przynosi jakikolwiek zysk. Ustawa o Rozszerzonej Odpowiedzialnością Producenta (ROP) powinna sprawić, że będziemy przetwarzali wszystkie rodzaje opakowań, a nie tylko te najłatwiejsze w zebraniu i recyklingu.
Czy recykling nie powinien rozpoczynać się w naszych domowych śmietnikach?
Moim zdaniem powinien rozpoczynać się nawet wcześniej. Jako konsumenci kupujemy produkty. Jeżeli kupuje pan wędlinę, to opakowanie ma tylko i wyłącznie powodować to, że nie tracimy żywności, a ona jest dłużej przydatna. Nas interesuje produkt, opakowanie już mniej. Dlatego recykling nie powinien zaczynać się u nas w domach, a już u producentów. Z jednej strony, co jest oczywiste, chcą oni chronić żywność, a z drugiej promować swój produkt. Często jest tak, że opakowanie jest duże tylko ze względów marketingowych. Chodzi o to, aby dobrze wyglądało i przyciągało uwagę. A przydałoby się pakować tylko w to, co jest niezbędne. Oprócz tego, dobrze by było ułatwić sortowanie i obniżyć jego koszt. To dotyczy nie tylko żywności. Na przykład zabawki są zapakowane w tyle folii i kartonów, że ledwo można je otworzyć.
Czy na produktach powinna znajdować się informacja o tym, gdzie wyrzucić opakowanie po produkcie?
To by znacząco ułatwiło sortowanie śmieci komunalnych. Problem w tym, że wszystko zależy od rozwiązań systemowych. Wiele osób nie segreguje dlatego, że jest to zbyt skomplikowane a powinno być intuicyjne. Ludzie nie chcą się nad tym zastanawiać. Argument, że to ważne dla środowiska naturalnego jest dla nich zbyt odległy. To jak z obecnością koszy na śmieci w parku, jeśli są "pod ręką", więcej osób z nich skorzysta. Jeżeli system w całym kraju byłby jednolity, a producent napisałby na opakowaniu, do jakiego pojemnika ma ono trafić, recykling byłby o wiele łatwiejszy. Ale świadomość konsumenta jest tu kluczowa.