Europejscy liderzy debatują o zależności UE od rosyjskich paliw kopalnych
Przywódcy Unii Europejskiej debatują w sprawie zmniejszenia zależności od rosyjskich paliw kopalnych, choć są podzieleni w kwestii ograniczenia cen gazu i nałożenia sankcji na import ropy naftowej w obliczu wojny prowadzonej przez Moskwę w Ukrainie.
Inwazja Rosji skłoniła Brukselę we wtorek do opublikowania planów ograniczenia zużycia gazu od głównego dostawcy Europy w tym roku i zaprzestania tego w ciągu dekady.
Oczekuje się, że w ramach dwudniowego szczytu w Wersalu we Francji przywódcy zgodzą się na stopniowe wycofywanie rosyjskiej ropy, gazu i węgla, zgodnie z projektem oświadczenia, w którym nie podano daty końcowej.
Jeden z urzędników UE, który prosił agencję Reuters o niepodawanie nazwiska, powiedział, że niektóre kraje domagają się 2030 roku, inne 2027, a jeszcze chcą embarga już teraz.
Z informacji agencji wynika, że europejscy przywódcy zgodzą się na takie kroki, jak zwiększenie importu skroplonego gazu ziemnego (LNG) i szybsze wdrażanie energii odnawialnej, by dokonać transformacji energetycznej.
W czwartkowym projekcie oświadczenia stwierdzono, że Komisja Europejska powinna w tym miesiącu opracować plan "zapewnienia bezpieczeństwa dostaw i przystępnych cen energii w kolejnym sezonie zimowym".
Podzielone zdania
Kraje są jednak podzielone w kwestii tego, jakie krótkoterminowe środki mogłyby ograniczyć gwałtowny wzrost cen, który uderza w kierowców i gospodarstwa domowe na całym kontynencie i zmusza przemysł, np. producentów stali, do zawieszenia produkcji.
Belgijski premier Alexander De Croo zaproponował wprowadzenie ogólnoeuropejskiego limitu cen hurtowych gazu, ponieważ rynki według niego "oszalały jak nigdy dotąd", mimo braku niedoboru dostaw. Jednak jego holenderski odpowiednik Mark Rutte stwierdził, że takie posunięcie może spowolnić tempo odzwyczajania się Europy od rosyjskiego gazu.
"Ryzyko wprowadzenia limitu cenowego wydaje się dobre, ale jeśli weźmiemy pod uwagę na przykład LNG, gaz skroplony, którego naprawdę potrzebujemy ze Stanów Zjednoczonych i innych części świata, sprawi to, że eksport do Europy stanie się nieatrakcyjny" - powiedział dziennikarzom przed spotkaniem przywódców UE.
Wśród 27 krajów UE panuje również niezgoda co do tego, czy pójść w ślady Stanów Zjednoczonych, które we wtorek ogłosiły zakaz importu rosyjskiej ropy i gazu, oraz Wielkiej Brytanii, która zapowiada, że zrobi to do końca 2022 roku.
Kraje UE są znacznie bardziej uzależnione od rosyjskich surowców energetycznych - Rosja zaspokaja 40 proc. ich wspólnego zapotrzebowania na gaz, 27 proc. importu ropy naftowej i 46 proc. importu węgla. Do tej pory UE skoncentrowała swoje sankcje na bankach i oligarchach, zakazała przelotu rosyjskich samolotów przez przestrzeń powietrzną UE i wstrzymała eksport technologii.
Embargo na paliwa kopalne
Niektóre kraje domagają się wprowadzenia embarga na rosyjskie paliwa kopalne. "Jeśli wstrzymalibyśmy zakup rosyjskich surowców energetycznych, to powstrzymałoby to finansowanie rosyjskiej machiny wojennej" - powiedział w czwartek premier Łotwy Krisjanis Karins. "Jeśli nie ostrzejsze sankcje teraz, to kiedy?" - stwierdził. Zgodził się z nim przedstawiciel Polski, mówiąc, że "Ukraińcy płacą własną krwią" za to, że Europa kupuje surowce energetyczne od Rosji.
Niemcy i Węgry należą do krajów sprzeciwiających się embargu na paliwa kopalne, które odcięłoby Rosję od setek milionów euro dziennie, ale także uderzyłoby w europejską gospodarkę i jeszcze bardziej podniosło gwałtownie rosnące ceny energii.
"Choć potępiamy zbrojną ofensywę Rosji i potępiamy wojnę, nie pozwolimy, by węgierskie rodziny musiały płacić za to cenę" - powiedział we wtorek premier Węgier Viktor Orban.
Rosyjski gaz płynie do Europy w stałym tempie od czasu inwazji, którą Rosja nazywa "specjalną operacją wojskową", rozpoczętą 24 lutego, ale Moskwa powiedziała, że zachodnie sankcje na ropę naftową mogą skłonić ją do zamknięcia głównego gazociągu do Europy.