Bez litości punktują polityków. Aktywiści są coraz głośniejsi
Szaleńcy czy prawdziwi realiści? Aktywiści klimatyczni i ich metody wzbudzają wielkie emocje, ale to w dużej mierze dzięki nim opinia publiczna dowiedziała się o nadciągającej katastrofie klimatycznej. To także oni wskazali winnych tego stanu rzeczy - polityków i korporacje - czym nadepnęli im na odcisk.
Początki aktywizmu klimatycznego sięgają jeszcze lat 90., kiedy organizacje zajmujące się ochroną środowiska zostały zaproszone do dyskusji o klimacie na Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Jednak pierwsze działania aktywistyczne ruchów klimatycznych na szeroką skalę odbyły się w 2009 r. podczas szczytu klimatycznego w Kopenhadze. Wtedy to między 40 a 100 tys. ludzi (według różnych doniesień) protestowało 12 grudnia w stolicy Danii, wzywając decydentów do zawiązania globalnego porozumienia na temat działań mających zatrzymać zmianę klimatu. Jednak mimo tak donośnego głosu obywateli i szybkiego tempa negocjacji na szczycie zakończył on się klęską.
Pięć lat później, w 2014 r., odbył się najliczniejszy klimatyczny protest w historii. 21 września w Obywatelskim Marszu Klimatycznym w Nowym Jorku, którego hasłem było "Czyny, nie słowa", wzięło udział ok. 400 tys. osób. Do marszu dołączył wtedy ówczesny Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon, który podczas konferencji prasowej wyraził nadzieję, że głos międzynarodowej społeczności zostanie wysłuchany. I mogłoby się zdawać, że rok później, rzeczywiście tak się stało, bo na szczycie klimatycznym w Paryżu w 2015 r. zawiązane zostało globalne porozumienie, którego celem było podjęcie działań pozwalających na ograniczenie globalnego ocieplenia znacznie poniżej 2 st. Celsjusza, a docelowo do 1,5 st. względem epoki przedprzemysłowej. Jednak jak wiemy z perspektywy 2021 r., państwa nie wywiązały się jak na razie ze swoich obietnic.
Polski aktywizm
Aktywizm klimatyczny siłą rzeczy musiał w końcu dotrzeć do Polski i zrobił to pod różnymi postaciami.
Jedną z organizacji zajmujących się aktywizmem klimatycznym w naszym kraju jest Greenpeace Polska. Jest on krajowym oddziałem międzynarodowej organizacji zajmującej się ochroną przyrody i klimatu Greenpeace, która swoje początki miała w Stanach Zjednoczonych 50 lat temu. Organizacja zaczynała od protestów, ale później zajęła się także szerokimi kampaniami społecznymi i pozwami sądowymi. Do jej największych sukcesów należy m.in. przyczynienie się do rezygnacji przez USA z przeprowadzania prób jądrowych w rejonie wyspy Amchitka, do przyjęcia Konwencji londyńskiej o zapobieganiu zanieczyszczaniu mórz i zatapianiu odpadów, czy do wprowadzenia przez ONZ zakazu stosowania sieci stawnych podczas połowów dalekomorskich.
Polski Greenpeace powstał w 2004 r. i zajmuje się zarówno pokojowymi protestami, jak i sporządzaniem raportów oraz ekspertyz, które według organizacji mają zwrócić uwagę opinii publicznej i decydentów na najważniejsze problemy ekologiczne Polski i świata.
Inną znaczącą organizacją zajmującą się aktywizmem klimatycznym w Polsce jest Extinction Rebellion. To młody, bo założony w 2018 roku w Wielkiej Brytanii, zdecentralizowany, międzynarodowy ruch, którego metody wzbudzają chyba największe kontrowersje wśród części społeczeństwa. Wykorzystują oni bowiem metody pokojowego obywatelskiego nieposłuszeństwa, żeby zwrócić uwagę na problem nadciągającego widma katastrofy klimatycznej. Mowa tu więc o wszelkiego rodzaju blokadach oraz wyrazistych happeningach. Organizacja ma trzy podstawowe postulaty: domagają się ogłoszenia alarmu klimatycznego i ekologicznego oraz współpracy z innymi instytucjami w celu informowania społeczeństwa; chcą, żeby świat osiągnął zerową emisję netto gazów cieplarnianych już w 2025 r. dzięki natychmiastowemu działaniu rządów; oraz chcą powołania Panelu Obywatelskiego na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i ekologicznej.
W końcu mamy także w Polsce Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, czyli część międzynarodowego ruchu Fridays for Future, który jednoczy młodych ludzi (w dużej mierze nastolatków) w protestach i innych działaniach, które mają wywrzeć presję na decydentach. Ruch powstał w 2018 r., a w Polsce zaistniał rok później. W tym momencie polscy działacze MSK są obecni na szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow, gdzie biorą udział w protestach skupiających m.in. cały międzynarodowy ruch Fridays for Future.
- Skrajnie nieodpowiedzialna polityka rządzących prowadzi nas do katastrofy klimatycznej, czyli ocieplenia wykraczającego ponad bezpieczną granicę 1,5 st. Celsjusza. Jesteśmy o krok od przekroczenia punktów krytycznych, które sprawiają, że kryzys klimatyczny zacznie napędzać sam siebie, a my będziemy jedynie mogły i mogli patrzeć, jak tracimy to, co kochamy. Stoimy tuż nad przepaścią. Ale mamy jeszcze szansę na bezpieczną przyszłość - stwierdziła Wiktoria Jędroszkowiak, 19-letnia aktywistka obecna na szczycie w Glasgow.
Klimatyczne liderki
Ale ruchy klimatyczne to nie tylko całe organizacje. Istotne są również jednostki, które stały się ich twarzami. Tak właśnie było z Gretą Thunberg, której działania zapoczątkowały cały skupiający tysiące młodych ludzi ruch Fridays for Future. A zaczynała... samotnie, kiedy w sierpniu 2018 r. protestowała przed szwedzkim parlamentem. Jednak już następnego dnia, po tym, jak wcześniej zamieściła swoje zdjęcie z samotnego protestu w mediach społecznościowych, dołączyli do niej kolejni protestujący. Moment ten był początkiem wielkiej lawiny młodzieżowego buntu, którego Thunberg stała się twarzą. Twarzą, która wypowiadała momentami bardzo cierpkie dla uszu polityków słowa, takie jak podczas szczytu klimatycznego w 2019 r. w Madrycie.
- Jak śmiecie?! (...) Ekosystemy umierają, a jedyne, o czym potraficie mówić to pieniądze i bajki o nieskończonym wzroście gospodarczym. Od 30 lat nauka jest jednoznaczna. Jak śmiecie się od niej odwracać?! - grzmiała, a decydenci... bili jej brawo. Nie bez powodu więc młoda Szwedka od dwóch lat wymieniana jest jako poważna kandydatka do otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla.
O ile rzeczywiście to młodzież stanowi lwią część ruchu klimatycznego, to zdarzają się chlubne wyjątki, a jednym z nich jest na pewno amerykańska 83-letnia aktorka Jane Fonda, laureatka wielu prestiżowych nagród. Za ostatnią z nich, przyznaną przez brytyjską akademię filmową BAFTA, dziękowała... w drodze do radiowozu, prowadzona przez policjantów. Aresztowania są dla niej bowiem chlebem powszednim, ponieważ bierze ona udział bardzo często w nie do końca legalnych protestach i blokadach klimatycznych.
"Młodzi ludzie tacy, jak Greta wzywali starsze pokolenia, by te też przyłączyły się do walki, a ja jestem zdecydowanie starsza" - pisała w jednym z komentarzy. "To miało dla mnie sens. Dlaczego ciężar naprawiania problemu miałby spocząć na tych, którzy go nie stworzyli?" - mówiła, mając na myśli odpowiedzialność starszych pokoleń za obecny stan rzeczy.