Święte żuki zatrzymały faraona, ćwiczył tu Afrika Korps. To polska pustynia
Egipski dowódca pada na twarz przed Jerzym Zelnikiem. "Erpatre, najwyższe usta!" - mówi. "Na drodze dwa skarabeusze. Każdy toczy kulkę w poprzek drogi ku piaskom. Wstrzymałem pochód" - konkluduje. Kapłan Herhor nie ma wtedy wątpliwości: "Nie pójdziemy dalej tą drogą, bo moglibyśmy podeptać święte żuki" - rzecze. Ta pamiętna scena wstrzymująca armię faraona Ramzesa XIII rozegrała się na pustyni. Naszej jedynej polskiej pustyni.
Wszystko w zasadzie jest tu fikcyjne. Nie istniał egipski pochód na Asyryjczyków, nie napotkał on na pustyni skarabeuszy, bo te w Polsce nie występują. Chrząszcz ten - znany jako poświętnik czczony - jest niezwykle ważny w staroegipskiej mitologii jako symbol boga Ra. Nie było nigdy na egipskim tronie Ramzesa o numerze XIII. Ostatni z nich, Ramzes XI, zakończył panowanie w roku 1070 p.n.e.
Pustynia Błędowska zagrała egipską
Wreszcie pustynia, na której egipskie wojska zatrzymują święte żuki, nie leży w Egipcie, ale w Polsce.
W roku 1965, gdy film "Faraon" Jerzego Kawalerowicza wszedł na ekrany kinowe i stał się wielkim hitem, tę ciekawostkę wielu Polaków poznało pierwszy raz w życiu. Mamy w naszym kraju pustynię. Nie jakąś atrapę, nie kilka wydm nad morzem, ale prawdziwe morze, ale piachu.
To zaskakujące, bowiem pustynie raczej nie kojarzą się ani z Polską, ani w Europą. Kilka jednak istnieje, chociażby stara pustynia Tabernas w Hiszpanii. Leży ona w Andaluzji, między górami Sierra de Los Filabres i Sierra Alhamill. To dno dawnego, śródlądowego morza, które cofnęło się stąd 7 mln lat temu.
Deliblatska w Serbii, czyli dno wyschniętego Morza Panońskiego istniejącego do 600 tysięcy lat temu na terenach dzisiejszych Węgier, Serbii, Rumunii i Chorwacji, często klasyfikowana jest jako półpustynia. Kiedyś było inaczej, kiedyś była piaszczysta, ale został step. Niedaleko leży też chorwacka pustynia Djurdjevački peski, a Korsyka ma swoją Agriates.
My mamy Pustynię Błędowską, która jest tak piaszczysta, że z powodzeniem użyczyła plenerów do kręcenia "Faraona" na motywach powieści Bolesława Prusa.
Ta superprodukcja tamtych czasów powstawała bardzo długo, przez trzy lata. Ekipa Jerzego Kawalerowicza mordowała się ze sprzętem, logistyką na pustyni Kyzył-kum w Uzbekistanie (wtedy ZSRR), a część zdjęć - tych z piramidami - kręcono w Egipcie. Pustynia Błędowska okazała się jednak świetna do tego, by udawać starożytny Egipt i jego piaski. Niczym pradawny, starożytny świat, o którego istnieniu w Polsce mało kto wie.
Jak powstaje pustynia? jest kilka wersji
Aby powstała pustynia, potrzebny jest pewien splot okoliczności. Klimatycznych, bo potrzeba mało opadów, a także geograficznych, bo przydają się naturalne bariery dla wilgoci jak góry. Często pustynie to dawne dno morskie, a nasza Pustynia Błędowska powstała po przejściu lodowca. Wyżłobił on nieckę, do której wiatry nanosiły piach i żwir. Zamieniły ją w nieurodzaj i wydawać by się mogło, że w tej sytuacji nasza pustynia to stary twór naturalny.
Tylko częściowo. Gleby na tym terenie, ukształtowane 2-3 mln lat temu przez lodowiec i wiatr, są liche. Ale z czasem porosły lasem i w zasadzie to wystarczyło, byśmy żadnej pustyni w Polsce nie uświadczyli i aby Jerzy Kawalerowicz musiał jednak wszystkie sceny "Faraona" nakręcić w Uzbekistanie.
Pustynnienie to jednak proces, który bardzo lubi wszelkie niedorzeczne ludzkie pomysły, takie jak chociażby wycinanie lasów. Na obszarach okolic Błędowa i Olkusza już w średniowieczu odnaleziono spore, bogate złoża srebra i ołowiu. Pierwsze piece hutnicze opalane były drewnem, więc ludzie błyskawicznie wytrzebili tutejsze lasy. I tak do XIII w. - jak się ocenia - już one nie przetrwały. Kikuty odsłoniły słabe, luźne gleby, a natura dokonała reszty.
Skoro człowiek zlikwidował naturalny sposób na pozbycie się pustyni, jaką było porośnięcie z trudem tej okolicy przez lasy, to pustynia powróciła na białym koniu. Objęła okolice Błędowa we władania piasku i od kilkuset lat już jej nie puściła.
Legenda głosi, że to zazdrosne diabły naniosły tu piasku, aby zasypać kopalnie i ukryć przed ludźmi swe srebrne skarby. Niosły go w workach znad morza, ale wory się rozdarły o wieżę kościelną. Rzeczywiście, do powstania pustyni przyczyniły się diabły, ale nie te z piekła rodem, ale z powierzchni. Niszczenie lasów, pustynnienie, degradacja środowiska kojarzą nam się ze współczesnością, z epoka industrializacji, tymczasem już w średniowieczu zachodziły takie procesy na dużą skalę. Pustynia Błędowska jest najlepszym przykładem.
Z Pustynią Błędowską próbował już walczyć Kazimierz Wielki w XIV w., co jest dowodem na to, że istniała ona już za jego czasów. Wiadomo, że na polecenie króla te tereny ręcznie próbowano obsadzić roślinami, także tymi sprowadzanymi z terenów Zakonu Krzyżackiego nad Bałtykiem. Na próżno.
Pustynia Błędowska odparła ataki flory, przyjmując jedynie gatunki wyspecjalizowane do życia w warunkach pustynnych. Stała się przez to enklawą takiego życia w Polsce. Niewiele jest tu kręgowców, za to życie pustynnych bezkręgowców rozwija się bujnie. Świętych żuków, czyli poświętników czczonych tu nie uświadczymy, ale jest wiele innych chrząszczy, mrówek, polujących na nie mrówkolwów, które zastawiają pułapki w piasku, pajęczaków i innych drobnych zwierząt.
Największą legendą obrosły chyba ćwiczenia niemieckich oddziałów Afrika Korps utworzonych po to, by wesprzeć w północnej Afryce cofające się przez brytyjską kontrą z Egiptu wojska włoskie.
Afrika Korps ćwiczył tu przed wojną w Libii
Ostatnie zapasy z Pustynią Błędowską podjął PRL. W czasach Władysława Gomułki skargi rolników na nawiewany z pustyni piach sprawił, że centralnym zarządzeniem zaczęto sadzić tu wierzby kaspijskie i sosny. Obszar pustyni nieco się przez to zmniejszył, ale to, co naturalnie wydarzyło się kilkaset tysięcy lat temu, trudno było teraz powtórzyć.
Dopiero po upadku PRL i gospodarki centralnie planowanej walka z pustynią się zakończyła. Człowiek nie tyle skapitulował, co uznał że pustynia nie jest jego wrogiem, lecz przyjacielem. Że to absolutnie unikalny obszar przyrodniczy wart ochrony, a nie wytaczania przeciw niemu armat.
Armaty zresztą na Pustynię Błędowską wjeżdżały wielokrotnie. Armia Jerzego Zelnika jako faraona Ramzesa XIII nie była jedyną, która przemierzała to pustkowie. Tu ćwiczyły polskie legiony Józefa Piłsudskiego w 1914 r., ale największą legendą obrosły chyba ćwiczenia niemieckich oddziałów Afrika Korps utworzonych po to, by wesprzeć w północnej Afryce cofające się przez brytyjską kontrą z Egiptu wojska włoskie.
W lutym 1941 r. niemiecki Afrika Korps generała Erwina Rommla wylądował w Trypolitanii w Libii. Błyskawicznie odbił tereny utracone przez Włochów, doszedł niemal do egipskich piramid. Był wyposażony w pustynny sprzęt, pustynne mundury, potrafił się obchodzić z piachem, gorącem, brakiem wody - właśnie po ćwiczeniach na pustyni w Polsce. Nic dziwnego, że po Pustynię Błędowską sięgało też NATO przed wysłaniem wojsk do Iraku czy Afganistanu.
Ta polska pustynia była już więc i starożytnym Egiptem, i Libią z czasów drugiej wojny światowej, i współczesnym Irakiem. Planem filmowym, poligonem i jednym z najcenniejszych skarbów przyrody, jakie mamy w Polsce.