Morze Bałtyckie, czyli darmowy ściek dla 80 mln osób

Morze Bałtyckie jest stosunkowo płytkim, śródlądowym akwenem. Żeglarze żartobliwie nazywają je "największym jeziorem na świecie". Jego średnia głębokość wynosi raptem 52,3 m. Ponadto bardzo wąskie Cieśniny Duńskie sprawiają, że wymiana wód z Morzem Północnym i Atlantykiem jest bardzo słaba. Z tego powodu Bałtyk jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie.

Polska jest krajem, który odprowadza najwięcej ścieków komunalnych do Morza Bałtyckiego.
Polska jest krajem, który odprowadza najwięcej ścieków komunalnych do Morza Bałtyckiego. 123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ochrona Morza Bałtyckiego stanowi nie lada wyzwanie. Na jego wybrzeżach leży aż dziewięć państw zamieszkiwanych łącznie przez ponad 80 mln ludzi. Swoje ujście znajduje aż 20 rzek, z czego połowa przepływa przez Polskę. Rzeki te niosą ze sobą hektolitry ścieków, nawozów i pestycydów.

Zaledwie 3 proc. zanieczyszczeń powstaje na morzu. Ich źródłem są m.in. wycieczkowce. Szacuje się, że są odpowiedzialne za 1,6 mld l ścieków szarych, czyli wolnych od fekaliów, które w ograniczonym zakresie da się ponownie wykorzystać. Są to ścieki powstałe np. w wyniku mycia naczyń czy kąpieli, które wraz z chemikaliami

Aż 97 proc. ścieków powstaje na lądzie. Głównymi winowajcami jest przemysł, rolnictwo i ścieki komunalne. Dodatek stanowią setki kilogramów śmieci wyrzucanych przez turystów, którzy mylą plażę z popielniczką lub śmietnikiem. Zgodnie z danymi WWF-u aż 56 proc. tych śmieci to tworzywa sztuczne, które stanowią bardzo cenny dla recyklingu surowiec.

Morze gnoju

Najwięcej zanieczyszczeń do Bałtyku trafia przez rolnictwo. Najbardziej szkodliwe jest wpuszczanie do morza nawozów i gnojowicy bogatych w azotany. Dzięki nim morze staje się idealnym środowiskiem do rozrostu glonów, planktonu i sinic. Wzrost ich populacji przyczynia się do ubytku tlenu w wodzie, która tym samym staje się atrakcyjnym środowiskiem dla organizmów beztlenowych produkujących siarkowodór.

Bardzo duże stężenie siarkowodoru w wodzie może doprowadzić do zatrucia osoby, która ją spożyje. Ponadto siarkowodór to związek o charakterystycznym zapachu zgniłych jaj, który nie zachęca do kąpieli.

Tragiczny stan wody może doprowadzić do spadku zainteresowania wizytą nad polskim morzem, co miałoby kolosalne konsekwencje dla branży turystycznej.

Jak podaje Nasz Bałtyk, najwięcej odpływów z rolnictwa rejestruje się w Szwecji, gdzie mieści się ich aż pięć. Są one jednak odpowiednio oczyszczone, w związku z czym szwedzki Bałtyk nie jest skażony. W Polsce znajduje się tylko jeden, lecz mimo to jego wpływ jest bardzo negatywny ze względu na słaby proces oczyszczania.

Z kosza do morza

Polska jest krajem, który odprowadza najwięcej ścieków komunalnych do Bałtyku. Kryją się w nich rozmaite detergenty używane do mycia ciała czy domowych porządków, odpady uboczne powstałe podczas spalania śmieci, w których znajdują się metale ciężkie - kadm, rtęć i ołów, a także rozmaite substancje ropopochodne. Do Bałtyku trafiają także tzw. ścieki bytowe, czyli pochodzące z budynków mieszkalnych, które mogą potencjalnie doprowadzić do skażenia mikrobiologicznego.

Uciążliwi sąsiedzi

Nad Morzem Bałtyckim leży aż dziewięć państw: Polska, Rosja, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Szwecja, Dania i Niemcy. Każde z nich ma swój udział w zanieczyszczaniu wody, lecz w najgorszym stanie jest ujście Odry (na terytorium Polski), Wisły (również na terytorium Polski), Niemna (na terytorium Litwy) i Newy (na terytorium Rosji).

Duży problem stanowi rosyjskie, nadmorskie miasto Sankt Petersburg, w którym nie została wybudowana oczyszczalnia ścieków, dlatego wylewa się je legalnie bezpośrednio do Bałtyku.

Specjalny pojazd pomoże oczyścić Bałtyk ze śmieci i niewybuchówPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas