To już oficjalnie. Znamy przyczynę wymarcia mamutów i całej megafauny
Wymieranie zwierząt nie jest czymś szczególnym w dziejach Ziemi, ale wymieranie z ostatnich 50 tysięcy lat to wyjątkowa sprawa. To bowiem proces, który zachodził niezwykle selektywnie, jak żaden inny w historii. A to, zdaniem autorów przełomowego opracowania opublikowanego właśnie na stronach Uniwersytetu Cambridhe, przemawia jednoznacznie przeciwko wiązaniu go ze zmianami klimatu. Do wymarcia megafauny bez wątpienia przyczynił się człowiek.
Spór o to, co spowodowało wymarcie megafauny trwa od lat. Niegdyś wskazywano na ludzi, którzy bez wątpienia polowali na zwierzęta należące do megafauny różnych kontynentów. Ogromne ssaki dostarczały im mnóstwa pokarmów, a zdolność ludzi do tworzenia społeczności grup myśliwskich sprawiała, że stali się drapieżnikami, jakich świat dotąd nie widział. Z czasem jednak wpływ człowieka na wymarcie wielkich ssaków był kwestionowany. Wiele badań wskazywało na to, że to zmiany środowiska i klimatu okazały się brzemienne.
Zobacz również:
Weźmy, chociażby niedźwiedzia jaskiniowego, który w epoce lodowcowej zamieszkiwał Eurazję. Był wybitnie roślinożerny, więc zanikanie zjadanych przez niego roślin musiało mieć wpływ na jego losy w stopniu większym niż polowania ludzi czy konkurencja z nimi o miejsca w jaskiniach. Teraz już nie wydaje się to takie oczywiste, zwłaszcza po badaniach opublikowanych przez Uniwersytet w Cambridge.
Wielkie ssaki zamieszkiwały niegdyś Ziemię
To dane na temat możliwych przyczyn wymarcia przedstawicieli megafauny wielu kontynentów. Wiele z nich miało taką faunę np. Europa. Należały do niej: mamuty, nosorożce włochate, wspomniane niedźwiedzie jaskiniowe, wielkie lwy jaskiniowe i inne. W Ameryce Północnej megafaunę tworzyły np. mamuty kolumbijskie, wielkie naziemne leniwce i ogromne pancerniki, niedźwiedź krótkopyski (największy w tamtym okresie na świecie), tygrysy szablozębne, lew amerykański i inne. Swoją megafaunę złożoną z wielkich torbaczy miała też Australia - były wśród nich torbacze mięsożerne wielkości lamparta czy ogromne kangury oraz wombaty - wielkie jak nosorożce.
Wszystkie te megafauny zniknęły, a większość wielkich ssaków - wymarła. Jak czytamy w opracowaniu, tylko 11 z 57 gatunków megaroślinożerców z epoki plejstocenu (masa ciała ponad tonę) przetrwało do dziś. Obecne czasy są znacznie uboższe w takie zwierzęta. Dlaczego?
Teoria o tym, że zmiany klimatyczne doprowadziły do wymarcia wielkich ssaków o wadze ponad tonę zaczyna się walić. Głównie z tego powodu, że wielkie wymieranie plejstoceńskie nie było kompleksowe jak poprzednie, nie objęło wszystkich grup zwierząt i każdego środowiska. Było mocno wybiórcze. Ucierpiały głównie wielkie zwierzęta w stopniu nieproporcjonalnym do pozostałych, mniejszych. Co więcej, wymieranie dotknęło zarówno czasów i terenów ze stabilnym klimatem, jak i niestabilnym.
Wnioski są takie, że przesłanki wskazujące na kluczową rolę klimatu i jego wpływu są niewielkie. Z drugiej strony, są mocne wskazania dla presji człowieka jako kluczowego czynnika tych wymierań. "Wymieranie megafauny w późnym czwartorzędzie stanowi wczesną, masową, spowodowaną przez człowieka transformację środowiska, stanowiącą protoplastę antropocenu, w którym ludzie są obecnie głównymi graczami w funkcjonowaniu planety." - czytamy.
A zatem człowiek i jego polowania... To wyjaśnia, dlaczego wymieranie plejstoceńskie było tak selektywne i dotyczyło głównie tzw. grubego zwierza. Wiele znajdowanych szczątków takich ssaków zawiera w sobie ślady ingerencji człowieka, jego ciosów, rany po włóczniach, po pułapkach. Ataki ludzi kierowane były zwłaszcza na zwierzęta dużych rozmiarów stanowiących rezerwuar mięsa, kości i futer.
"Te duże zwierzęta były i są szczególnie narażone na nadmierną eksploatację, ponieważ mają długi okres ciąży, rodzą bardzo mało potomstwa na raz i potrzeba im wielu lat, aby osiągnąć dojrzałość płciową" - uważają naukowcy. Gatunki wymierały w bardzo różnym czasie i w różnym tempie na całym świecie. W niektórych obszarach nastąpiło to bardzo szybko, podczas gdy w innych miejscach zajęło to ponad 10 tysięcy lat. Jednak wszędzie nastąpiło to po przybyciu współczesnych ludzi, a w przypadku Afryki - po rozwoju kulturowym ludzi.