To był żart primaaprilisowy. Ludzie nie przyjmują tego do wiadomości
To ciało wilkowora tasmańskiego znaleziono 24 marca 2024 r. niedaleko Mawbannie na Tasmanii - poinformował jeden z profili na Instagramie. Nie wszyscy zwrócili uwagę na to, że wpis zamieszczono 1 kwietnia, czyli w Prima Aprilis. Nawet jednak ci, którzy to spostrzegli, nie przyjmują do wiadomości, że mityczny drapieżnik o tygrysich paskach nie istnieje. Na Tasmanii to powszechny dogmat i mit, że ten torbacz przetrwał.
Już przecież przesunięto datę oficjalnego wymarcia tego zwierzęcia. Niegdyś uważano, że ostatnim wilkoworem tasmańskim była samica Benjamin (miała męskie imię, gdyż początkowo brano ją za samca), która we wrześniu 1936 roku zmarła na chłodzie w ogrodzie zoologicznym w Hobart na Tasmanii. Obsługa wtedy nie dopełniła obowiązków, nie zamknęła jej na noc w pomieszczeniu i Benjamin nie przeżyła. To miał być koniec wilkowora, ale okazało się, że nie tak prędko.
Australijscy naukowcy badający ewolucję torbaczy są zdania, że niegdyś w Australii i na Tasmanii żyło wiele mięsożernych torbaczy, chociażby wymarły już lew workowaty Thylacoleao. Żyły także wilki workowate, które nazwali tak pierwsi europejscy odkrywcy nowego lądu, jako że przypominały im wilka. To jednak konwergencja, gdyż wilkowór jest takim torbaczem jak kangur czy koala, tyle że mięsożernym. Miał smukłe ciało podobne do wilka, czy raczej charta albo kuny. Pokrywało je rude, pomarańczowe futro w pasy podobne do tygrysich. Stąd niekiedy to zwierzę nazywa się też tygrysem tasmańskim.
Ani tygrysem, ani wilkiem nie był, czy też raczej nie jest, bowiem Tasmańczycy bardzo się gniewają za używanie wobec tego drapieżnika czasu przeszłego. Mity otaczające wilkowora mówią o tym, że zwierzę przetrwało w gęstych, pierwotnych lasach Tasmanii. Dla mieszkańców wyspy to zupełnie oczywiste.
Wilkowory były niegdyś powszechne na Tasmanii
Fakty jednak temu przeczą. Masowe tępienie tych zwierząt, oskarżanych o porywanie owiec i inwentarza, przybrało w XIX wieku wręcz masową skalę. Na początku XX wieku były już rzadkie. Profesor Michael Archer, który stał na czele zarzuconego przez Australijczyków "Projektu Łazarz" dotyczącego wskrzeszenia poprzez klonowanie wymarłego ssaka, cytował podczas jednego w wykładów człowieka nazwiskiem Peter Carter, który w 1926 roku zastawiał pułapki na wilki workowate.
"Ten człowiek opowiadał mi, jak te zwierzęta wyglądały, jak się ruszały, jakie dźwięki wydawały, a były one inne niż u jakiegokolwiek zwierzęcia, i jaki miały zapach. Tego nie przekaże żadna rycina, zdjęcie ani niemy film, jednakże on dobrze to pamięta. Pamięta, jak Tazzie krążyły wokół jego chaty, wiedzione ciekawością. Były przyjazne, nie atakowały ludzi. Zdarzało się, że podchodziły do nich, by ich powąchać i polizać, po czym odchodziły albo nocowały blisko ognisk. Niektórzy Tasmańczycy trzymali je w domach na uwięzi jak psy" - mówił (cytat za książką "Australia, no worries!").
W 1936 r. zginęła ostatnia - jak się wydawało - samica Benjamin. Zachowały się nagrania z zoo w Hobart, pokazujące ją w ruchu. Nie usłyszymy dźwięku. Możemy jednak zobaczyć niezwykłą właściwość tego zwierzęcia, jaką było otwieranie paszczy pod bardzo dużym kątem. Tego nie potrafi zrobić żaden inny torbacz.
Wkrótce okazało się, że Benjamin nie była ostatnim żyjącym wilkoworem. Z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych pojawiały się doniesienia o tym zwierzęciu. Tu był widywany, tam komuś mignął. W 1966 roku odnaleziono nawet te dobrze zachowane szczątki i to w jaskini Nullarbor Plain w kontynentalnej Australii Zachodniej. Szybko okazało się jednak, że liczą one ponad 4 tysiące lat. Wtedy jeszcze, na koniec istnienia australijskiej megafauny wilkowory żyły także na kontynencie. W końcu wycofały się na Tasmanię, swój ostatni przyczółek, gdzie tworzyły z diabłem tasmańskim oryginalna parę mięsożerców. Wilkowory zapewne polowały, diabły żywiły się resztkami i padliną, ale być może także konkurowały z krewniakami.
Australia w latach osiemdziesiątych przeprowadziła wielkie poszukiwania wilkowora na Tasmanii, z użyciem śmigłowców, obserwacji z powietrza, fotopułapek i wszelkich możliwych środków. Nie znalazła jednak niczego. W 1986 roku oficjalnie zwierzę uznano zatem za wymarłe - dopiero półwieku po śmierci Benjamin w zoo w Hobart.
Kiedy mógł wymrzeć wilkowór tasmański?
W zeszłym roku w "Science of The Total Environment" opublikowano wyniki analizy wszystkich 1237 obserwacji i wzmianek o wilkoworze, jakie pojawiły się od 1910 roku. Na ich podstawie powstały modele statystyczne wskazujące na możliwe daty jego wyginięcia. Model w oparciu o wszelkie, nawet niepewne poszlaki wskazywał na rok 1999. Drugi natomiast, uwzględniający tylko te potwierdzone, mówił o roku 1941. To całkiem prawdopodobna data, a jednak nie do przyjęcia dla Tasmańczyków. Oni nadal uważają, że wilkowór przetrwał na wyspie, tylko trudno go znaleźć.
1 kwietnia strona tasmanian_tiger_page, zajmująca się tropieniem informacji o wilkoworze, opublikowała na Instagramie to zdjęcie, pokazujące jakoby ciało zwierzęcia znalezione koło miejscowości Mawbannie w północno-zachodniej, niedostępnej części wyspy. Jak dodali twórcy, zdjęcia zadaje kłam tezie, że mięsożerny torbacz wyginął.
Zdjęcie pojawiło się w Prima Aprilis, stanowiło więc żart. Wiele osób w niego uwierzyło, co pokazuje jak silna jest wiara w przetrwanie tego torbacza. "Dlaczego mi to robicie? Znowu nabrałam nadziei", "Przez kilka chwil byłam naprawdę szczęśliwa, zanim zrozumiałam, że to żart", "To nie fair dać człowiekowi taką nadzieję i rozwiać ją" - to tylko niektóre z komentarzy. Sporo osób uznało, że... zdjęcie odpowiada prawdzie. Nie uważają bowiem, aby oficjalne uznanie zwierzęcia za wymarłe przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody było wiążące.
Tasmania jest wyspą, która karmi się mitem o wilku workowatym, jego podobizny znajdują się tutaj niemal wszędzie - na gadżetach, na etykietach piwa, nawet na tablicach rejestracyjnych samochodów na Tasmanii. To wszystko podtrzymuje wiarę w to, że jedno z najbardziej tajemniczych zwierząt przetrwało i znalezienie go nie będzie tylko żartem primaaprilisowym.