Te kaczki latają, ale są martwe. To tak naprawdę "drony zombie"

Wypchana elektroniką kaczka to urządzenie do zadań specjalnych. Pełne sprzętu zwłoki nie są trofeami myśliwskimi, a mają za zadanie lepiej monitorować zjawiska zachodzące w przyrodzie.

W stanie Nowy Meksyk skontruowano tzw. drony zombie
W stanie Nowy Meksyk skontruowano tzw. drony zombieCanva123RF/PICSEL

Naukowcy z Nowego Meksyku opracowali w Instytucie Górnictwa i Technologii drony, które wyglądają jak zwierzęta. I w rzeczywistości są to zarówno urządzenia, jak i ptaki, bo zespół inżynierów wraz z preparatorami zwierząt, zapakował w ciała martwych kaczek i gołębi kilka elektronicznych gadżetów służących do podglądania przyrody. Nie szpiegujemy i nie zabijamy ptaków - podkreślają autorzy projektu.

Latająca kaczka to tak naprawdę dron

Z większej odległości trudno domyślić się, że przelatująca nad stawem kaczka po pierwsze nie jest żywa, a po drugie w jej wnętrznościach i na szyi znajdują się kable, przewody i kamera.

Skąd wziął się taki szalony pomysł i czemu ma służyć? Badacze uważają, że "drony zombie" mogą być przełomową i skuteczną metodą na zmniejszenie liczby wypadków z udziałem ptaków.

Zespół z technologiczno-geologicznego wydziału swój pomysł zaczął realizować już w 2023 roku. Teraz poszli o krok dalej, a efektem ich prac są dwa drony wyglądające jak kaczki krzyżówki. Oba ptaki potrafią latać i pływać, co jest według inżynierów kluczowe, ponieważ kaczki mają sprawiać wrażenie żywych i wtapiać się w środowisko. W produkcji New Mexico Tech jest także "gołąb zombie" - zostanie ustawiony w miejscu, z którego będzie mógł monitorować biologię innych ptaków.

Konwencjonalne drony nie nadają się do monitorowania przyrody bez zakłócania jej spokoju, gdyż generują hałas i wywołują u zwierząt stres.

Inżynierzy z Nowego Meksyku uznali, że opracowanie tego, bezpiecznego ich zdaniem monitoringu, będzie mogło znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie występują kolizje ze zwierzętami: np. w pobliżu lotnisk czy farm wiatrowych.

W przygotowaniu zombie dronów brali udział inżynierzy z amerykańskiej uczelni oraz taksydermiści, którzy zajmują się na co dzień preparowaniem zwierząt. ”Nie skrzywdziliśmy żadnego ptaka, korzystaliśmy z materiałów i piór dostępnych na rynku. Nie są to urządzenia szpiegowskie" - podsumowuje naukowiec z New Mexico Tech Mostafa Hassanalian.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas