Polacy znów zgotują zwierzętom piekło. Jedna noc ma wpływ na lata
Oprac.: Katarzyna Nowak
Zbliża się czas niezwykle niebezpieczny dla zwierząt - obchody nadejścia nowego roku. Państwowa Rada Ochrony Przyrody apeluje o powstrzymanie się od używania wyrobów pirotechnicznych dla dobra zwierząt i nas samych. "Świętujmy radośnie, ale pozwólmy przyrodzie trwać w spokoju".
W grudniu tradycja każe wsłuchać się między innymi w głos zwierząt. Jednak końcem miesiąca w większości kraju głównie będzie można usłyszeć niepokojący huk, trwający nawet do kilku godzin i niosący się na wiele kilometrów. W Polsce miejsc wolnych od „efektu nocy sylwestrowej” jest niewiele.
W trosce o przerażone zwierzęta, ale i opiekunów psów i kotów, Państwowa Rada Ochrony Przyrody apeluje o powstrzymanie się od używania wyrobów pirotechnicznych. Jedna noc wpływa bowiem na szereg procesów przyrodniczych.
Będziemy liczyć martwe zwierzęta
Na wsiach i w miastach koniec grudnia od lat stoi pod znakiem huku i smrodu. Odpalane fajerwerki wywołują u zwierząt – zarówno dziko żyjących, jak i gospodarskich oraz domowych, przerażenie i stres. Zwierzęta są po prostu narażone na cierpienie, a nawet utratę zdrowia i życia.
"Na początku stycznia regularnie znajdowane są martwe zwierzęta. Sylwestrowa noc bywa szczególnie tragiczna dla ptaków, które w panice wzbijają się do lotu, a w ciemności niektóre z nich rozbijają się o różne przeszkody. Inne zwierzęta, na skutek hałasu i błysków wywołanych przez fajerwerki, są wybudzane ze snu zimowego, co zmniejsza ich szanse na przetrwanie zimy" - wymienia Państwowa Rada Ochrony Przyrody, która zaapelowała w czasie świąt do Polaków o to, aby przemyśleli czy na pewno chcą stwarzać dla zwierząt i samych siebie szereg zagrożeń.
Opiekunowie zwierząt domowych, zwłaszcza psów, każdego roku mierzą się z lękiem swoich pupili. Zdarza się, że zwierzęta uciekają, a część z nich już nigdy się nie odnajduje. Innym zwierzętom z powodu stresu trzeba podawać środki przeciwlękowe.
"Ogromny stres przeżywają też zwierzęta w schroniskach, ośrodkach rehabilitacji, azylach oraz ogrodach zoologicznych. Badania wykazują, że eksplozje sztucznych ogni oddziałują na zwierzęta w promieniu co najmniej 10 km" - wyliczają członkowie Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Poza zagrożeniem dla zwierząt niewątpliwymi wadami wystrzeliwania fajerwerków są także groźne wypadki z udziałem ludzi, w tym dzieci, wzrastające ryzyko pożarowe, masa odpadów i zanieczyszczeń - w tym tych, które wdychamy.
Polscy naukowcy apelują o rozwagę
Członkowie Państwowej Rady Ochrony Przyrody zostali powołani w marcu br. przez ministrę klimatu i środowiska. "Bo przyroda nie zwołuje konferencji prasowych, nie krzyczy przez megafony. Przyroda milczy – i dlatego potrzebuje tych, którzy będą jej głosem" - mówiła w marcu Paulina Hennig-Kloska.
W skład Rady wchodzą wybitni polscy naukowcy i przyrodnicy. Przewodniczącym jest dr inż. Andrzej Kepel (Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”), a wiceprzewodniczącymi dr hab. Sabina Pierużek-Nowak (Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego) oraz dr hab. Ewa Jabłońska (reprezentująca m.in. Uniwersytet Warszawski).