Niezwykły układ drapieżnego ptaka. Zawarł sojusz ze swoimi ofiarami

Zaledwie 20 cm długości mierzy sokolik czerwonooki, jeden z najmniejszych sokołów żyjących na świecie. Jest niewiele większy od wróbla i większości swoich ofiar. Miałby problem, aby upolować zdobycz przy tak niewielkich gabarytach, gdyby nie pewien niezwykły układ, który zawarł z ofiarami. Układ ten zawierany jest na skalę, jakiej nie znamy w Europie.

Sokolik czerwonooki poluje przy gniazdach wikłaczy
Sokolik czerwonooki poluje przy gniazdach wikłaczyThomas Dressler / ardea.comEast News

Sokolik czerwonooki jest bowiem ptakiem afrykańskim. Należy do grupy maleńkich sokołów spotykanych głównie w tropikach. Takie gatunki jak sokolik srokaty, sokolik rdzawobrzuchy, sokolik żółtooki, sokolik rudogardły to zwierzęta spotykane w południowej Azji. Sokolik białobrzuchy to endemit Filipin, a sokolik białoczelny - Borneo. Natomiast sokolik czerwonooki to ptak Afryki na południe od Sahary, gdzie upatrzył sonie pozornie łatwy cel.

Afryka to bowiem kontynent o ogromnym bogactwie ptaków wróblowych, zwłaszcza tych należących do rodziny wikłaczy. To dość bliscy krewni naszych wróbli, które zresztą wywodzą się z tego kontynentu. Wiele gatunków afrykańskich wikłaczy charakteryzuje się tym, że gniazdują gromadnie. Przy czym gromadnie to w zasadzie mało powiedziane. Kolonie wikłaczy w Afryce mogą sięgać tysięcy, a w niektórych wypadkach nawet milionów osobników. Wiele z tych ptaków buduje wtedy wspólne gniazda na rozłożystych konarach drzew sawanny czy afrykańskiego lasu, przy czym gniazda te zaczynają przypominać napowietrzne miasta. Zlewają się w jedną wielką budowlę, z wieloma wejściami, a ptaki zasiedlają je masowo.

To jedne z największych skupisk ptaków, jakie istnieją na świecie. 

Kolonie tkaczy w BotswanieThomas Dressler / ardea.comEast News

Przykładami takich ptaków są wikłacz czerwonodzioby, żyjący w stadach po kilka milionów osobników, a także bawolik czerwonodzioby i bawolik białogłowy, wreszcie bardzo przypominający nasze wróble ptak zwany tkaczem. Tkacze żyją w południowej Afryce, gdzie budują bardzo rozległe gniazda, jakich u naszych wróbli nie znajdziemy w takiej formie. Och platformy z daleka wyglądają jak wielkie narośla na drzewach. Niektóre kolonie sięgają do 7 metrów długości i ważą tonę. Gniazda wikłaczy mogą być jeszcze większe.

Ptaki goszczą w domu swego oprawcę. O co tu chodzi?

Wszystkie te konstrukcje są zbyt ciekawym elementem krajobrazu sawanny czy pustyń, aby mieszkające tu inne zwierzęta mogły przejść obok nich obojętnie. Zdarza się, że w koloniach wikłaczy, tkaczy czy bawolików mieszkają inne ptaki, a wśród nich znajdują się także sokoliki czerwonookie. Te nieduże sokoły w zasadzie przestały w ogóle budować swoje gniazda. Korzystają z konstrukcji innych ptaków, co brzmi nieco masochistycznie. To wszak są ich potencjalne ofiary. Zamieszkać u swojej ofiary w domu to ciut patologiczne.

Tkacz w swojej kolonii, Republika Południowej AfrykiAnn and Steve Toon/Solent NewsEast News

To pewien niezwykły układ, który został zawarty przez kolonie ptaków wróblowych oraz sokoliki. Te nieduże ptaki szponiaste dzięki temu układowi moga wyprowadzać swoje lęgi bez przeszkód, a chmara tkaczy nie nęka ich tak, jak nasze wróble atakują plądrujące ich gniazda sroki czy inne drapieżniki. W zasadzie tkacze czy bawoliki w ogóle nie reagują. Co więcej, sokoliki składają w ich kolonii jaja i opiekują się swoimi pisklętami w czasie, gdy w kolonii ich ofiar też są wciąż pisklęta.

Nie zabijają ich? Oczywiście, że zabijają. Zdarza się, że rodzice sokolika przynoszą swym młodym ciała piskląt sąsiadów, przyniesione dosłownie zza ściany, a zatem łatwo dostępny pokarm, który w zasadzie zawsze jest pod ręką. Tym większym zaskoczeniem jest to, że tkacze czy bawoliki w ogóle na to nie reagują i znoszą takie pasożytnictwo drapieżnika, podbierającego im pisklęta. O co tu chodzi?

Ptaki latają tam i z powrotem. To czas ich wędrówek. Co o nich wiesz? [QUIZ]

Haracz dla sokoła. W zamian jest usługa

Ta dziwna sytuacja z Afryki długo zastanawiała ornitologów, ale obserwacje pozwoliły rozwiązać zagadkę zaskakującej bierności gospodarzy kolonii. Przecież gdyby zebrały się licznie, to dziesiątki czy setki ptaków mogłoby zadziobać, stratować i zabić niedużego sokolika, niewiele górującego nad nimi rozmiarami. Mogłyby zabić jego pisklęta, zniszczyć lęgi i wybić mu z głowy gniazdowanie na kocią łapę w ich domu. A jednak tego nie robią.

Sokolik czerwonooki to jeden z najmniejszych szponiastych. Sfotografowany w KeniiSumeet Moghe Wikimedia Commons

Okazuje się bowiem, że te gromadnie gniazdujące ptaki odnoszą z owego układu także spore korzyści. Owszem, sokolik co jakiś czas porywa pisklęta wikłaczy, nawet zdarza mu się, że zabija osobniki dorosłe, ale w tym wypadku jest to pewna specyficzna i unikalna w przyrodzie forma haraczu. Daninę płaci cała kolonia, oddając nieco swoich członków na żer szponiastego drapieżcy. Jest to jednak liczba niewielka. Nawet kilka gniazdujących w kolonii sokolików nie jest w stanie uszczuplić specjalnie wielkich stad wikłaczy czy bawolików. Za to ptaki te mają innych, poważniejszych wrogów.

To zwłaszcza gady takie jak węże czy jaszczurki wspinające się po drzewach. Scynki na przykład wyspecjalizowały się w plądrowaniu gniazd wikłaczy, zjadają ich jaja i pisklęta. Niektóre węże jak dysfolidy, które w południowej Afryce są mistrzami poruszania się wśród drzew, ale także mamby czy afrykańskie kobry wkraczają do gniazd wikłaczy. Ich długie, idealnie stworzone do tego ciała sprawiają, że ptaki są bezradne. Wąż wślizguje się przez wąskie otwory wejściowe i pożera co chce. Straty mogą być poważne, a wikłacz czy bawolik nie jest w stanie temu zapobiec.

Może jednak coś zaradzić sokolik. Ten nieduży ptak szponiasty potrafi skutecznie polować na gady i robi to namiętnie, uznając zdaje się te zwierzęta za swój przysmak. Nieduży sokół ma zresztą specjalne techniki polowania na gady. Chwyta je mianowicie ostrymi szponami za ogon i z impetem zdejmuje z gałęzi. Rzuca nimi następnie o inną albo ląduje na niej ze zdobyczą. Pazury przytrzymują głowę i ogon, unieruchamiając gada. Cios ostrego dzioba kończy jego życie.

Wikłacze i tkacze nie byłyby w stanie tego zrobić. Nie mają narzędzi do walki z nadrzewnymi gadami, więc korzystają z pomocy sokoła. Ten usuwa z ich kolonii więcej węży i jaszczurek niż ktokolwiek inny, a gospodarze dzięki temu są w stanie ocalić więcej piskląt niż sokolik im sam wybierze. Układ zostaje uznany za obopólnie korzystny, a sokoli czerwonooki ma zgode na zamieszkanie jako walet w napowietrznej wiosce afrykańskich wikłaczy.

Sokoły, odpady i wrony. Co mają ze sobą wspólnego?Polsat News

 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas