Małe łapki, głowa jak taran i rogi. Rogata bestia wykopana na klifach
Francuska Normandia znana jest zwłaszcza z alianckiego lądowania podczas wojny, w czerwcu 1944 roku i ciężkich walk na plażach. To jednak także miejsce, w którym udało się odnaleźć szczątki zwierząt z epoki kredy. W tym zaskakującego drapieżnika ukrytego w klifach.
Paus de Caux to miejsce znane z walk o Normandię w 1944 roku. Niedaleko w czerwcu tamtego roku lądowali na plażach alianci, a samo miasteczko było mocno bombardowane. Dzisiaj to przepiękne miejsce z wysokimi klifami, które okazały się skarbnicą szczątków życia z epoki kredy. Także tego najbardziej zaskakującego.
Oto bowiem francuski paleontolog Nicolas Cottard odkrył dwa bloki skalne zawierające skamieniałe kości i zęby. Znajdowały się u podnóża klifów morskich w Saint-Jouin-Bruneval na wybrzeżu Pays de Caux. W środku znajdowały się kości zupełnie nowego drapieżnika, nieznanego dotąd w Europie. Nazwano go Caletodraco cottardi.
Prehistoryczna Europa miała wiele znanych drapieżnych dinozaurów, ale to zwierzę było czymś absolutnie nowym i zaskakującym. Analiza znalezionych kawałków żeber, kości biodrowej, krzyżowej i ogona wskazują na to, że mamy do czynienia ze zwierzęciem, którego nie powinno tu w ogóle być.
Abelizaury - drapieżne dinozaury z rogami
Kaletodrako należy bowiem do grupy drapieżnych dinozaurów zwanych abelizaurami. Tę grupę utworzono i nazwano w połowie lat osiemdziesiątych, gdy pierwszy abelizaur został odkryty daleko od Europy, w Argentynie. 9-metrowy drapieżnik miał dość niecodzienną budowę ciała, nieco podobną do tyranozaurów. Korpulentne ciało stało na przysadzistych tylnych kończynach, za to przednie były skarlałe. Przez to zwierzę wyglądało zabawnie, jak żywy taran z mocną głową, na której znajdowały się rozmaite ozdoby i wyrostki.
U najbardziej znanego abelizaura, którym jest karnotaur z Argentyny to rogi. I to spore, jak u byka. To z ich powodu karnotaur tak często pokazywany jest w książkach i filmach, trafił nawet do "Jurassic World". Inne abelizaury miały twory na głowie jeszcze bardziej finezyjne np. indozaur z Indii oprócz rogów mógł mieć także jakiś rodzaj kryzy na szyi.
Rogi nie były powszechne u dinozaurów drapieżnych, więc abelizaury stanowią tu bardzo charakterystyczną grupę, którą dotąd wiązano głównie z półkulą południową, względnie krajami półkuli północnej, tworzącymi niegdyś wielki ląd Gondwanę. Ten kontynent istniał do 120 milionów lat temu w południowej części kuli ziemskiej i wytworzył własną, oryginalną faunę w epoce kredy.
Jej częścią były ogromne zauropodyo niesłychanych rozmiarach, a także największe drapieżne dinozaury świata jak giganotozaur z Argentyny. Abelizaury były łowcami nieco mniejszymi, ale największe z nich jak ekryksinatozaur z argentyńskiej formacji w Neuquen mierzył aż 11 metrów. To bardzo dużo.
Abelizaury wyróżniały nie tylko częste rogi i narośle na czaszce, ale też te małe przednie łapki, upodabniające je do tyranozaurów. Nie wiemy dokładnie jak polowały te zwierzęta, ale możliwe, że używały swych głów do zadawania ciosów, niczym taran powalającego zdobycz.
Dinozaur musiał w jakiś sposób zostać wyniesiony do morza, prawdopodobnie przez rzekę albo powódź, po czym musiał przepłynąć dość długą drogę, aż opadł na dno
W każdym razie abelizaury to zwierzęta typowe dla Gondwany. Ich szczątki znajdowano głównie w Argentynie, ale także w Afryce Południowej, Indiach, na Madagaskarze (największy malgaski drapieżnik mezozoiku madżungozaur należał do tej grupy). Wszystkie te części obecnego świata tworzyły niegdyś ten dawny kontynent - Indie i Madagaskar oderwały się od niej właśnie około 120 milionów lat temu.
Nie należała jednak do niej Francja, a zatem znalezienie takiego zwierzęcia w klifach Normandii jest dość dziwne i trudno to wytłumaczyć. Może to świadczyć o tym, że grupa abelizaurów żyła na znacznie większych obszarach świata niż Gondwana, ale jest też inne wyjaśnienie.
Morze mogło przynieść ciało dinozaura
Obok szczątków kaletodrako znaleziono bowiem ząb, który został zidentyfikowany jako należący prawdopodobnie do rekina. To świadczy o tym, że ciało dinozaura było konsumowane przez morskich padlinożerców. To może się zgadzać, bowiem klify Pays de Caux zawierają kredę stanowiącą dawny osad morski. Morze znajdowało się w pobliżu, możliwe że zalewało te tereny albo tu leżał jego brzeg.
Jedna z teorii głosi, że ciało kaletodrako zostało przeniesione przez morskie fale daleko od miejsca jego zamieszkania, a po drodze było ogryzane przez rekiny i innych padlinożerców. "Dinozaur musiał w jakiś sposób zostać wyniesiony do morza, prawdopodobnie przez rzekę albo powódź, po czym musiał przepłynąć dość długą drogę, aż opadł na dno" - czytamy w "Fossil Studies".
Najbliższym kontynentem, gdzie mogło dojść do tej sytuacji, wydaje się Armoryka (nie mylić z Ameryką), czyli ląd istniejący w obszarze dzisiejszej Afryki Północnej, właśnie na obrzeżach Gondwany. Może tam mieszkało to zwierzę.