Ewolucja niemal zupełnie się tu zatrzymała. Skutki są widoczne
La Brea to nie tylko tytuł serialu pokazywany w Polsce, chociażby przez Canal+. To także miejsce koło Los Angeles obfitujące w tysiące skamieniałych szczątków zwierząt epoki lodowcowej, uwięzionej tu w zdradliwym, asfaltowym jeziorku. I to ich analiza pozwoliła wysnuć zaskakujący wniosek: ewolucja się tu zatrzymała.

Ranczo La Brea to jedno z najważniejszych miejsc dla światowej paleontologii i badań nad wymarłym życiem, zwłaszcza w epoce lodowcowej. Znajduje się tutaj 13 zbiorników wypełnionych mazią asfaltową, która w tamtych czasach przykryta była warstewką wody i wyglądała jak zwykły wodopój, jak oczka wodne. Kto do nich wszedł, już nie wychodził. Grzązł w zdradliwej mazi. Miotający się roślinożercy przyciągali drapieżniki, więc i one wpadały w pułapkę. W efekcie La Brea to jedno z największych skupisk kości zwierząt epoki lodowcowej w dziejach. Mamy tu kilkaset tysięcy szczątków pochodzących z okresu między 26,5 a 10 tysiącami lat.
To miejsce znajduje się niedaleko Los Angeles i wokół dawnych pułapek asfaltowych powstał ośrodek badawczy i muzeum. Możemy zobaczyć tu szczątki mamutów, mastodontów, bizonów, jeleni, koni, tygrysów szablozębnych, wilków straszliwych, lwów amerykańskich i wielu innych zwierząt. Materiał badawczy jest kapitalny, obejmuje mnóstwo zwierząt na dużym odcinku czasu.
Na bazie tych kości udało się odtworzyć wygląd i sposób żerowania wielu zwierząt, wzajemne zależności i inne detale. Najnowszym wnioskiem jest ten dotyczący ewolucji fauny Ameryki Północnej w obliczu zmian sprowadzanych na świat przez epokę lodowcową i zmiany klimatu.

Co się stało z ewolucją zwierząt z La Brea?
Jak czytamy w materiale "New Scientist": "Badania dziesiątek tysięcy skamieniałości z dołów smołowych La Brea w Kalifornii nie wykazały żadnych wyraźnych dowodów na to, że którykolwiek z gatunków ewoluował w odpowiedzi na spadające temperatury w miarę rozprzestrzeniania się pokrywy lodowej na kontynencie lub na późniejsze ocieplenie po zakończeniu epoki lodowcowej". To znaczy, że zwierzęta nie reagowały na zmiany. Zupełnie jakby ewolucja się zatrzymała, jakby tych wyraźnych zmian klimatu nie było.
To wielce zastanawiające. Mamy tu niemal 20 tysięcy mocnych zmian klimatycznych środowiskowych, a uwięzione w asfalcie gatunki pozostają niezmienne. "Są statyczne, pomimo oczywistych dowodów na zmianę klimatu ponad 20 tysięcy lat temu" - mówi Donald Prothero z California State Polytechnic na Uniwersytecie w Pomonie.
To nie jest dowód zaprzeczający ewolucji. To dowód na to, że - chociaż pierwotnie Charles Darwin zakładał inaczej - nie jest ona procesem równomiernym i w stałym, nieuchronnym tempie. Jest bardzo wiele czynników wpływających na przyspieszenie czy opóźnienie, a nawet wstrzymanie ewolucji i w La Brea to widać.

Donald Prothero jest zdania, że w obliczu zmian, jakie zaszły około 20 tysięcy lat temu zwierzęta powinny ewoluować, by poradzić sobie z dużo zimniejszym klimatem. Powinny stać się może większe, ich kończyny - krótsze, co pomogłoby zachować ciepło. Tymczasem u zwierząt epoki lodowcowej z La Brea nie widzimy adaptacji, na które miały dość czasu. Nie zmieniły się jak, chociażby ptaki darwinki z Galapagos.
Możliwe, że nasze założenia co do ewolucji są błędne
Nie jest do końca jasne, dlaczego reakcji na zmianę klimatu wtedy nie było. Naukowcy uważają, że być może wiele tutejszych zwierząt miało na tyle duże zasięgi występowania, że zmiana dotyczyła ich w mniejszym stopniu i mogły znaleźć na nią inne antidotum niż korekta rozmiarów i wyglądu. Może były to migracje, może inne reakcje?
Inni naukowcy np. Andrew Hendry z Uniwersytetu McGill w Kanadzie są jednak zdania, że niezwykle trudno jest uchwycić w zapisie kopalnym moment szczytu zmian adaptacyjnych, jakie zachodzą u zwierząt pod wpływem zmiany klimatu. Może być też tak, że nasze założenie mówiące o korekcie rozmiarów i wyglądu ciała w celu dostosowania się do zimna jest błędne. Niekoniecznie większe rozmiary czy skracanie kończyn mogą być najlepszym sposobem.