Bez głosu i praw. Co to znaczy mówić w imieniu zwierząt?

Coraz częściej zdarza się nam słyszeć, że ktoś przemawia w imię zwierząt i reprezentuje ich prawa oraz interesy. Równie często mamy do czynienia z językiem, który opisuje zwierzęta jako te, które nie mają głosu, a w konsekwencji także i praw. Okazuje się, że ludzkie przekonania o własnej wyższości, a w konsekwencji nasz język, w znacznej większości wykluczają zwierzęta i spychają je na margines.

Jak mocno język ludzi konstruuje zwierzęcą rzeczywistość?
Jak mocno język ludzi konstruuje zwierzęcą rzeczywistość?De Agostini Picture Library via Getty ImagesGetty Images

Interesy zwierząt są często pomijane lub w ogóle niedostrzegane przez ludzi. Chociaż istnieją argumenty i dowody naukowe, które powinny przemawiać za poważnym i lepszym traktowaniem zwierząt, w naszej kulturze dominują postawy i przekonania antropocentryczne.

Powszechnie znane i używane od dziesięcioleci konstrukty językowe i sformułowania odwołują się zazwyczaj do negatywnych cech zwierząt i odbierają im podmiotowość. W efekcie zwierzę jawi się jako przedmiot i towar. Jak mocno język ludzi konstruuje zwierzęcą rzeczywistość?

Odbieranie głosu i praw

W przeważającej mierze to zachodnie idee i myśli przyczyniły się do ogólnej akceptacji wyższości człowieka nad innymi zwierzętami. W XVII w. francuska filozofka Renee Descartes porównała zwierzęta do maszyny, co wpłynęło na późniejsze nurty myślowe odbierające zwierzętom zdolność do komunikowania się i wykluczające je z dyskusji o prawach.

Z kolei Jeremy Bentham żyjący na przełomie XVII i XVIII w. sprowadził krytykę zwierzęcego świata do pytania nie o to czy zwierzęta mówią i porozumiewają się, a o to, czy cierpią.

Pogląd Descartes odzwierciedla dzisiejsze masowe uprzedmiotowienie zwierząt. Zarzuca się im brak racjonalności, duszy, czy umysłu, a sformułowania te towarzyszą działaniom, które plasują zwierzę najniżej w hierarchii. Mowa zarówno o dzikich zwierzętach tracących siedliska, zwierzętach udomowionych, tzw. szkodnikach, jak i miliardach ofiar hodowli przemysłowej. Takim zwierzętom odbierany jest głos, a w konsekwencji także i prawa - do komfortu, zabawy, towarzystwa, wolności i wyrażania emocji. 

Badacze porównują ludzkie bezprawie wobec zwierząt do nierówności i marginalizacji wybranych grup ludzi w społeczeństwach.  

Kto może mówić w imieniu zwierząt? Badania

Zwierzęta nie są przez nas dobrze rozumiane i nigdy w pełni nie będą nawet pomimo narzędzi, które mogą pozwolić lepiej je zrozumieć. Podlegają też prawom narzuconym przez ludzi (często odzwierciedlającym ich interesy). Przeskoczyć te różnice można jedynie dzięki podejściu etycznemu i okazaniu szacunku - sugerują autorzy obszernego badania na temat reprezentacji i rozumieniu głosu zwierząt opublikowanego w tym roku w National Library of Medicine (Listen to Us: Perceptions of Animal Voice and Agency).

Badacze przeanalizowali problem odbierania zwierzętom głosu i postawili 15 ankietowanym pytanie: co to znaczy przemawiać w imieniu innych zwierząt i kto może rzetelnie reprezentować ich interesy?

Większość uczestników mających ekspercką wiedzę na temat funkcjonowania i biologii zwierząt stwierdziła, że zwierzęta mają głos i nie ma wątpliwości, że się komunikują. Uznano, że zwierzęta przemawiają same za siebie, jeśli poświęca się im uwagę i czas na słuchanie, obserwację i zrozumienie. 

W badaniu podkreślono znaczenie doświadczeń ludzi ze zwierzętami, które opierają się na podejściu z szacunkiem i współczuciem, a nie na szowinizmie gatunkowym. “Oznacza to, że musimy zacząć poważnie rozważać nowe i alternatywne metody zrozumienia zwierząt poza granicami ich biologicznych/fizjologicznych potrzeb i zachowań" podsumowuje zespół badaczy na łamach National Library of Medicine.

Interesy zwierząt są często pomijane lub w ogóle niedostrzegane przez ludzi. Chociaż istnieją argumenty i dowody, które przemawiają za poważnym i lepszym traktowaniem zwierząt, w naszej kulturze dominują postawy i przekonania antropocentryczneDe Agostini Picture Library via Getty ImagesGetty Images

"Posłuchaj nas"

Niektórzy uczestnicy amerykańskiego badania podkreślali, że mówienie w imieniu zwierząt to nowoczesna i głównie zachodnia koncepcja, która utrwala błędne lub niedokładne postrzeganie głosu i komunikacji zwierząt.

W badaniu przywołano też koncepcję mówiącą, że zwierzęta są najbardziej napiętnowaną, a zarazem najbardziej wyciszoną grupą na świecie. 

Do stopniowej stygmatyzacji zwierząt przyczyniło się utrwalanie przekonania o braku głosu, skutkujące odebraniem im wszelkich praw. Uciszanie zwierząt jako grupy zmarginalizowanej jest podkreślane w codziennym języku; potocznym, urzędowym i politycznym.

“Dane z naszych badań odzwierciedlają to, co już dawno mówili naukowcy - potrzebujemy nowego spojrzenia na trudną sytuację zwierząt. Zwierzęta mają wewnętrzną wartość, niezależnie od tego, jak cenią je ludzie" - podsuowują naukowcy.

Leśne harce zwierząt. Nie zawsze chodzi tylko o zabawęPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas