Australia odtrąbiła sukces. Diabły przekroczyły magiczną granicę

Ta wieść obiegła Australię i stała się tu powodem do radości. W Barrington Wildlife Sanctuary narodził się pięćsetny diabeł tasmański w ramach programu Aussie Ark, czyli Australijskiej Arki Noego. To program otwarty właśnie po to, by ratować ten zagrożony, jeden z ostatnich gatunków drapieżnych torbaczy, jakie zachowały się w Australii. "Nie ma australijskiej przyrody bez diabłów" - mówią przyrodniczy i cieszą się, bo przekroczenie granicy 500 urodzonych osobników oznacza, że zwierzęta stały się bezpieczne.

Diabeł tasmański
Diabeł tasmańskiAbacaEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

"Pięćset urodzonych w niewoli diabłów tasmańskich uznaliśmy za granicę bezpieczeństwa i liczbę absolutnie niezbędną, biorąc pod uwagę to, że ryzyko wymarcia tych torbaczy na wolności wciąż jest ogromne. Ta liczba pozwoli w sytuacji krytycznej odtworzyć gatunek bez ryzyka chowu wsobnego i z odpowiednim zróżnicowaniem genetycznym" - mówi Billie Collett z programu Aussie Ark, jednego z najbardziej niezwykłych na świecie.

Australijskie diabły tasmańskie i rzadki nowotwór

Program ten, zwany Australijską Arką Noego, został otwarty w 2011 roku właśnie z myślą o diabłach tasmańskich. To wtedy szerzyć się zaczęło wielkie zagrożenie, które zaczęło dziesiątkować populację tych drapieżnych torbaczy na wolności - zakaźny nowotwór pyska.

Choroba ta określana jest jako DFTB, czyli Devil Facial Tumour Disease, a jej skutki są tak porażające, że lepiej nie pokazywać na zdjęciach tych konsekwencji. Rak deformuje pysk zwierzęcia, powstają guzy, narośla zbudowane z żywego mięsa. Zwierzę cierpi z bólu, nie może też przy tak zniekształconym pysku jeść. Umiera z głodu.

Kiedy choroba została wykryta w 1996 r., nie wiadomo było, co ją powoduje. Była nowotworem, a gdy okazało się, że szerzy się on między osobnikami, podejrzewano jakiś wirus. Nie odnaleziono jednak jego śladów. Dalsze badania wykazały, że patogenem są same komórki nowotworu, które są przekazywane przez diabły z pyska do pyska podczas żerowania.

Te torbacze potrafią polować, ale są głównie padlinożercami. Gdy grupowo zbierają się przy padlinie, często dochodzi do waśni. Typowe dla diabłów jest podgryzanie się, kąsanie, nawet walki i pozycję przy mięsie. Podczas tych ugryzień dochodziło do przekazania choroby.

Końcowe potwierdzenie przyszło, gdy Anne-Maree Pearse ze współpracownikami znalazła zainfekowane zwierzę, które miało zaburzenia chromosomalne w komórkach nienowotworowych. Nie pojawiły się w komórkach guza, udowadniając tym samym, że komórki nowotworowe nie mogły pochodzić od komórek własnych zwierzęcia. Pearse uważa, że to odkrycie może mieć decydujące znaczenie dla przetrwania diabła tasmańskiego. Zwłaszcza, że w 2005 roku znaleziono pierwsze osobniki odporne na DFTD.

Diabeł tasmański
Diabeł tasmańskiSnowmanradioWikimedia

Sanktuarium szansą dla diabłów tasmańskich

To one stały się podstawą programu Auusie Ark. Australijska Arka Noego powstała z myślą o ratowaniu diabła tasmańskiego, którego los mógł zostać przypieczętowany przez zakaźny nowotwór. Torbacz mógł wymrzeć jak jego poprzednik, wilkowór tasmański - oficjalnie uznany za wymarły w 1986 r. (ostatni osobnik w niewoli padł w zoo w Hobart w 1936 roku).

Program miał być prowadzony poza Tasmanią, czyli jedynym miejscem, gdzie diabły występuję naturalnie. Wybrano rezerwat w Barrington Tops w Wielkich Górach Wododziałowych w Nowej Południowej Wali. Minęło dwanaście lat i urodziło się tam 500 diabłów.

Billy Collett, kierownik operacyjny w Aussie Ark i Australian Reptile Park, określił to jako "absolutny kamień milowy" w ramach programu hodowli i ocalenia diabła tasmańskiego. "To po prostu absolutny sukces, ale to nie koniec drogi. Chcemy dojść do 1000, a nawet 2000 diabłów" - powiedział.

Program Australijskiej Arki Noego nazywany jest polisa ubezpieczeniową dla diabłów tasmańskich. Zresztą program im poświęcony został rozszerzony na inne rzadkie gatunki australijskie. Hodowane są tu także koale, niełazy plamiste (krewni diabłów z Tasmanii), kangury zwane skalniakami brązowoogonowymi oraz żółwie bokoszyjne z rodzaju Myuchelys.

Nutrie amerykańskie w Rybniku. Przyrodnicy ostrzegająPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas