Pakożer leśny. Pies, który musiał przestać być psem
Wyobraźmy sobie sytuację, w której odkrywamy na ścianach jaskini malowidła przedstawiające wymarłe wielkie, włochate słonie o zakrzywionych ciosach albo tygrysy o zębach jak szable, po czym okazuje się, że one wcale nie wymarły. Żyją obok nas w najlepsze. Tak było z pakożerami.
![Pakożer leśny był kiedyś nazywany "psem". Ale to gatunek, któremu jednak całkiem daleko od naszych domowych pupili](https://i.iplsc.com/000G875GCJPVD6SG-C322-F4.webp)
Duński naukowiec Peter Wilhelm Lund w 1839 roku poszukiwał wszak w Brazylii nie żyjących zwierząt, ale szczątków tych wymarłych. Był paleontologiem i interesowała go wymarła fauna Ameryki Południowej, zwłaszcza z czasów poprzedzających jej połączenie pomostem panamskim z Północną.
Odizolowany kontynent miał wówczas fenomenalnie oryginalne zwierzęta, z gatunkami niespotykanymi nigdzie indziej. Należały do nich też te nieduże drapieżniki, które Duńczyk opisał na podstawie kości i rysunków naskalnych znalezionych w brazylijskich jaskiniach jako krewnych, może jakichś przodków współczesnych psów. Jego zdaniem te nieduże psy leśne wymarły w plejstocenie.
I tu się mylił.
Pies leśny okazał się zwierzęciem wciąż żyjącym i to na bardzo rozległych obszarach od Panamy po Paragwaj. Co więcej, w różnych środowiskach, bo nie tylko w gęstych lasach nad Amazonką, Ucayali czy Orinoko, ale także na podmokłych sawannach Gran Chaco, Mato Grosso czy Minas Gerais, gdzie jego wykrycie za pomocą wideopułapki w 2005 roku było sporym wydarzeniem.
Nieduży piesek z zarośli
Żyjące w Ameryce Południowej pakożery najwyraźniej są mistrzami kamuflażu, bowiem ukryły się nie tylko przed okiem odkrywców, ale i w bałaganie panującym w polskiej zoologii przed 2015 rokiem.
Wówczas ssaki były nazywane po polsku zupełnie podobnie, jak się komu zachciało i bez zachowania jakichkolwiek reguł. Lamparty żyły więc zarówno na afrykańskiej sawannie, jak i w lodowatych wodach Antarktyki, a panda mogła być zarówno czarno-biała, jak i ruda.
W tamtym bałaganie pakożery przemykały latami niepostrzeżenie jako psy, tyle że leśne. Odkąd je odkryto w zaskakujących okolicznościach, tak właśnie je nazywano - psami leśnymi, na wzór miejscowych określeń indiańskich, hiszpańskich czy portugalskich np. "cachorro do mato" w Brazylii. To po portugalsku dosłownie znaczy "szczenię zaroślowe" czy też "nieduży piesek z krzaków".
Rzeczywiście, to nie jest duże zwierzę i jeżeli zrównalibyśmy je z rasami psów, to wyjdzie nam raczej jamnik niż owczarek czy bernardyn.
Zwłaszcza, że pakożery istotnie mają wydłużone ciała, przywodzące na myśl wydrę. Nie bez powodu.
![Pakożery żyją w stadach, tworząc rozbudowane grupy społeczne. Opiekują się młodymi, nawet jeśli nie są ich rodzicami i znaczą teren moczem o mocnym, octowym zapachu](https://i.iplsc.com/000G875SA3LQWCXS-C322-F4.webp)
Pies, który pływa jak wydra
Te psy są bowiem mocno związane ze środowiskiem wodnym, co w wypadku psowatych znanych ze Starego Świata jest jednak ewenementem. Lisy, wilki, jenoty, szakale czy likaony wchodzą do wody, ale niezbyt chętnie i gdy muszą. Zmieniło to dopiero wykształcenie domowych ras psich kochających wodę jak nowofunlandczyk, labrador czy seter.
Pakożer natomiast kocha wodę, świetnie pływa i ma nawet błony między palcami, co ułatwia mu poruszanie się w tym środowisku. Dzięki temu sprawnie chwyta ryby, płazy, skorupiaki i inne wodne stworzenia, co jest o tyle istotne, że w zalewanym powodziami tropikalnym lesie południowoamerykańskim niemal wszystko co żyje albo żyje w wodzie, albo do niej ucieka.
Przy czym pakożer może i zapomniał, że psowate niespecjalnie lubią wodę, ale nie zapomniał, że ta rodzina drapieżnych ssaków to specjaliści od współpracy i grupowych polowań. Te nieduże zwierzęta też potrafią to robić i to tak skutecznie, że ich łowy niekoniecznie muszą się skończyć schwytaniem ryby czy żaby.
Wyobraźmy sobie polowanie stada jamników na młodego jelenia. Polowanie udane. Łowcy wielkości jamnika potrafią usidlić i powalić nawet tak duże zwierzęta jak nandu czy młody tapir! Tapir, który waży z dwieście kilo!
![Pakożery kochają wodę i świetnie pływają. Doskonale chwytają skorupiaki, ryby, płazy i inne wodne stworzenia](https://i.iplsc.com/000G875ZD3A5X8C3-C322-F4.webp)
Pies sikający octem
Wszystko dzięki współpracy, która sprawia też, że pakożery tworzą całkiem rozbudowane grupy społeczne, w których teren znakowany jest nietypowo dla psów. Robią to nie przez podniesienie nogi, ale w kucki i to moczem o ostrej woni octu. A o szczenięta dba nie tylko ojciec i matka, ale wszyscy członkowie stada.
Najczęściej jednak ofiarami pakożerów padają duże amerykańskie gryzonie, często znacznie przebijające rozmiarami wiele naszych gatunków. Psy leśne chwytają zatem aguti, akuczi, kapibary czy też paki. I właśnie od tego wzięła się ich nazwa, jako określenie zabójców i pożeraczy pak, zatem gryzoni większych od nich i ważących nawet 10 kg (kapibary nawet 65 kg).
A nazwę tę trzeba było zmienić, bowiem chociaż pies leśny należy do psowatych i jest dalekim krewnym wilka, lisa czy szakala, a także psa domowego, to jednak zbyt dalekim, aby miał prawo nosić tę nazwę. "Pies" zastrzeżono jedynie dla przedstawicieli rodzaju Canis, do którego gatunek z Ameryki Południowej nie należy. Jako Speothos venaticus musiał otrzymać nazwę nową. I tak pies leśny stał się pakożerem leśnym.
Radosław Nawrot