Zjadliwy szczep zabija orły. Zginęły dziesiątki bielików
Co najmniej 36 bielików amerykańskich zmarło w tym roku po zakażeniu bardzo zjadliwym szczepem ptasiej grypy. Ten sam wirus dziesiątkuje także hodowle kurczaków i indyków w USA.
Wysoce zaraźliwy szczep ptasiej grypy, zabójczy dla hodowanych na farmach kurczaków i indyków, rozprzestrzenił się też na populacje dziko żyjących w USA bielików amerykańskich. Według danych zebranych przez Departament Rolnictwa USA od lutego zmarło co najmniej 36 herbowych ptaków Ameryki.
Wirus nie ogranicza się do tylko jednego regionu. Zmarłe z powodu epidemii ptaki znajdowano na Florydzie, w Nebrasce, Ohio, Georgii, Kansas, Południowej Karolinie i kilku innych stanach. Orły cierpiące na wirusa często cierpią z powodu drgawek i nie są w stanie się poruszać.
Ptasia grypa zabija orły
Ten sam wirus pojawił się na fermach powodując ogromne straty. W ramach prób powstrzymania epidemii w USA uśmiercono jak dotąd 27 mln kurczaków i indyków. To najbardziej śmiercionośna epidemia ptasiej grypy od lat 2014-15, kiedy to 50 milionów kurczaków i indyków zmarło z powodu wirusa lub zostało uśpionych.
Amerykańskie Centrów Kontroli i Prewencji Chorób zapewnia jednak, że jest mało prawdopodobne, aby wirus szeroko rozprzestrzeniał się wśród ludzi. Ten szczep wirusa nie jest jak dotąd w stanie przeskakiwać z człowieka na człowieka, a do infekcji może dochodzić jedynie wtedy, gdy człowiek spędza dużo czasu w pobliżu zakażonych ptaków. Narażeni są więc głównie pracownicy ferm. Przypadki ptasiej grypy u ludzi są rzadkie, ale mogą powodować infekcje oczu, górnych dróg oddechowych, zapalenie płuc, a nawet śmierć.
Zatrucia, choroby, niesprzyjające warunki. Bieliki giną masowo.
Grypa to nie jedyny problem, z jakim zmagają się amerykańskie bieliki. Wiele zwierząt cierpi z powodu zatrucia ołowiem, będącego konsekwencją połykania amunicji przez ptaki, które zjadają zwierzęta wcześniej postrzelone przez myśliwych. Badanie 1210 orłów w 38 stanach, opublikowane w czasopiśmie Science na początku tego roku, wykazało, że ponad połowa cierpiała na chroniczne zatrucie ołowiem. Toksyczność ołowiu może osłabić zdolność orłów do poruszania się, uniemożliwić im trawienie pokarmu, a przy wystarczająco wysokim stężeniu może być śmiertelne.
Bieliki nie pierwszy raz znajdują się w poważnych tarapatach. W 1782 r., kiedy ptaki znalazły się na oficjalnej pieczęci USA, w kraju występowało około 100 tys. tych ptaków. Ich liczba spadła wskutek zmniejszenia się populacji ptaków wodnych które są jednym z ich ulubionych źródeł pożywienia. Padały też ofiarami polowań: wiele ptaków zostało zabitych w XIX w., ponieważ były uważane za szkodniki i zagrożenie dla zwierząt hodowlanych.
Ratunek przyniosła im uchwalona w 1940 r. przez Kongres ustawa, która zakazywała zabijania, sprzedaży lub posiadania tych ptaków. Wkrótce jednak znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie po raz drugi: pod koniec lat czterdziestych, nowy pestycyd DDT (dichlorodifenylotrichloroetan) zaczął rozprzestrzeniać się w środowisku. Szczególnie narażone na jego działanie były zajmujące najwyższe miejsce w łańcuchu pokarmowym drapieżniki, takie jak orły. Spożywając zatrute DDT zwierzęta, same akumulowały w swoich tkankach toksynę. Do 1963 r. pozostało tylko 417 par lęgowych bielików.
Stosowanie DDT zostało zakazane w 1972 r. Od tej pory liczba bielików zaczęła rosnąć. W 2019 r. ich populacja w kontynentalnych USA była szacowana na 70 tys. par. Amerykański Departament Spraw Wewnętrznych usunął ptaka z listy gatunków zagrożonych w 2007 roku.