Z orkanem na "ty". Jak oswoiliśmy żywioł imionami
Nawiedzające świat huragany nie powodowały jedynie zniszczeń. Ich żeńskie nazwy wywołały też kobiece tornado i protesty feministek. Dlaczego huragany i orkany mają imiona i skąd się je bierze?
W lutym Otto połączy się z Ulfem. I to nie jest opis inwazji, wyprawy krzyżowej ani książęcych sojuszy ze średniowiecza. To sytuacja meteorologiczna nad Polską, a Otto i Ulf to orkany. Tak, mają imiona.
W dawnych czasach popularne były u nas czechosłowackie dobranocki takiej jak "Rusałka Amelka" czy "Wodnik Szuwarek". Wszyscy bohaterowie tych bajek nosili imiona, nawet ci z tła jak np. krzak Bogusław. W meteorologii jest podobnie. Każdy z huraganów czy orkanów ma imię, dlatego w 2007 roku Polskę pustoszył Cyryl, Nowy Orelan zatopiła Katrina, a żywioł, który uderzył w Karaiby w 2005 roku z prędkością 295 km/h nosił imię Wilma.
Można powiedzieć, że z żywiołami meteorologicznymi przeszliśmy na "ty". Jak to się stało?
Jak spoufaliliśmy się z żywiołami?
Wokół początków nadawania huraganom i cyklonom imion narosło wiele mitów. Ponieważ były to imiona kobiece, powstała nawet opowieść o tym, że dawno temu jeden z meteorologów nadał żywiołowi imię swojej eks, z którą się rozstał i tak się zaczęło. To jednak tylko legenda.
Jak się to zaczęło, dokładnie nie wiadomo. Być może pierwszym przypadkiem był huragan Antje, nazwany tak w 1842 roku dlatego, że zdemolował statek o takiej właśnie nazwie. Z czasem nadawanie imion huraganom się spopularyzowało, bowiem było łatwiejsze w komunikacji. Wygodniej bowiem zamiast "nadciąga huragan trzeciej kategorii, 113 węzłów, 964 minibarów, trzy i pół metra fali powodziowej" powiedzieć "nadciąga Stefan". Imiona pozwalają identyfikować huragan, cyklony i orkany, dzięki nim opisy są łatwiejsze i trudniej o nieporozumienie.
Ludzie łatwiej zapamiętywali takie nazwy niż jakąś bezosobową numerację, ostrzeżenia przed nawałnicami z nadanymi imionami traktowali poważniej, od razu je sobie przyswajali.
Prawdopodobnie australijski meteorolog Clement Wragge jako pierwszy opracował konwencję nazewnictwa burz pod koniec XIX wieku. Jego pomysł był dość specyficzny - korzystał bowiem z imion australijskich polityków, których nie lubił. Inne kataklizmy w XIX wieku nosiły często imiona przypadkowe albo nadawane im w związku z konkretną datą i świętym, który był patronem tego dnia.
Przełomem okazały się wojny światowe, gdy podczas operacji wojskowych na morzu konieczne było podawanie szybkich i zwartych komunikatów pogodowych. Użycie imion na opisanie zjawisk takich jak huragan, orkan, burza czy niż okazało się niezwykle pożyteczne.
Wtedy często w użyciu były znane wówczas alfabety fonetyczne np. pierwszy znany na świecie alfabet fonetyczny ITU, na który składały się nazwy miast i stanów świata, takie jak: Amsterdam, Baltimore, Casablanca, Dania, Edison, Floryda, Gallipoli, Hawana itd. W 1941 w użyciu przez amerykańskie siły zbrojne był "Able Baker Alphabet" z hasłami: Able, Baker, Charlie, Dog, Easy, Fox, George itd. Z czasem wkroczył używany dzisiaj kod NATO, gdzie A to Alfa, B to Bravo, C to Charlie, D to Delta itd. Dodawano do nich numery i tak powstawały nazwy zjawisk pogodowych.
Huragany a dyskryminacja kobiet
Przełomem okazał się rok 1953, gdy żywioły początkowo tylko w rejonie Karaibów i na północnym Atlantyku dostawały nazwy z list sporządzonych przez Narodowe Centrum Huraganów. Obecnie są one utrzymywane i aktualizowane przez międzynarodowy komitet WMO. Dominowały imiona kobiece, bowiem uznano, że one najpełniej oddają nieprzewidywalność, zmienność i siłę burz - porównywalnych do kobiecego temperamentu.
Do czasu jednak. Rewolucja kulturowa na świecie z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dobrała się również do huraganów i burz. Feministki i organizacje kobiece przyjrzały się aktualizowanym listom nazw żywiołów i doszły do wniosku, że to jeden wielki skandal. Nadawanie wyłącznie nazw kobiecych uznały za jawną dyskryminację i stygmatyzację kobiet.
W 1979 roku meteorologia się zatem wyemancypowała i zaczęła nadawać potężnym siłom natury również imiona męskie. Pierwszym rozszalałym facetem był niejaki "Bob", który w 1979 roku uderzył w brzegi Luizjany. Zabił jedną osobę, spowodował straty rzędu 20 milionów ówczesnych dolarów.
Rola psychologiczna imion huraganów
Badacze z University of Illinois przebadali jednak żywioły z ostatnich 60 lat wraz z ich imionami i powodowanymi skutkami. Wyniki opublikowane w "Proceedings of the National Academy of Sciences" (PNAS) były wstrząsające. Okazało się bowiem, że imię huraganu nie jest nic nie znaczącą fanaberią. Odgrywa bardzo ważną rolę psychologiczną. Huragany z imionami kobiecymi są mimowolnie postrzegane przez ludzi jako łagodniejsze i mniej groźne. Osoby z terenów, które nęka żywioł kobiecy mają mniejsza skłonność do ewakuacji czy zachowania ostrożności, przez to jest więcej ofiar i strat. To samo dotyczyło orkanów o imionach zdrobniałych albo dziecięcych.
Słowem, wybór imienia dla żywiołu okazuje się sprawą życia albo śmierci.
Dzisiaj swoje imiona (zarówno kobiece, jak i męskie) mają w zasadzie wszystkie huragany, orkany, cyklony czy nawet niże. A ponieważ lista imion jest jednak ograniczona, zaczynamy sięgać i do innych języków. Dlatego w 2017 roku nawiedził nas orkan Grzegorz, ale wśród żywiołów były też: Antoni, Ksawery, Marcin, chociaż warto pamiętać, że Grzegorz był po prostu spolszczonym Herwartem. Do grona nazw doszły jednak np. Bibi czy Yoda. Był też huragan Leia, gdyż imię księżniczki z "Gwiezdnych wojen" to po prostu hebrajskie imię Leah.
Komplet imion huraganów z 2022 roku tworzą: Alex, Bonnie, Colin, Danielle, Earl, Fiona, Gaston, Hermine, Ian, Julia, Karl, Lisa, Martin, Nicole, Owen, Paula, Richard, Shary, Tobias, Virgine, Walter. Każdy na kolejną literę alfabetu, zamiennie - żeński i męski.
Imiona pochodzą z różnych języków, bowiem Wielka Brytania, Irlandia i Holandia wspólnie ustalają imiona dla orkanów powstających w północno-zachodnim sektorze. Hiszpania, Portugalia, Francja, Belgia i Luksemburg nadają nazwy orkanom przybywających z kierunku południowo-zachodniego. Kolejna grupę opracowują kraje śródziemnomorskie.
Co ciekawe, można samemu zgłosić kandydaturę na imię huraganu - zbiera je uniwersytet berliński. Warto jednak mieć na uwadze to, że kolejka jest bardzo długa, a nazwy są obsadzone do 2026 roku. Już wiadomo, że pierwszy huragan z tego roku dostanie imię Artur.
Nie szkodzi, ja zastanawiam się czy nie zgłosić imienia "Radosław".