Wyspa Wielkanocna. Czy jest szansa, że znów będzie tu gęsty las?

Wyspa Wielkanocna była kiedyś gęsto zalesionym obszarem, po którym nie zostało śladu. Obecne drzewa to wynik nasadzeń prowadzonych od początku XX wieku. Choć prowadzone akcje starannie dobierają gatunki i techniki, to wielkich efektów nie ma. Spowodowane jest to brakiem funduszów, przyzwyczajeniem miejscowych do gatunków sadzonych w ubiegłym stuleciu oraz turystów, którzy przyjeżdżają przede wszystkim dla posągów.

Czy Wyspę WIelkanocną znów będzie porastał gęsty las?
Czy Wyspę WIelkanocną znów będzie porastał gęsty las? Alejandra Walkerpixabay.com

Wyspa Wielkanocna, zwana w językach polinezyjskich Rapa Nui położona jest w południowej części Oceanu Spokojnego. Choć kojarzy nam się głównie z bezludnymi, trawiastymi obszarami, gdzie zamiast drzew wyrastają posągi moai, to zamieszkuje ją  ponad 7,5 tys. ludzi, z czego około 70 proc. to Polinezyjczycy. Stolicą i jedynym miastem jest Hanga Roa. Wyspa położona jest 3,6 tys. km na zachód od kontynentalnego Chile, do którego również politycznie przynależy.

Rapa Nui została odkryta przez holenderskiego podróżnika Jacoba Roggeveena. Dotarł on do wyspy 5 kwietnia 1722 roku, a że wówczas była to Niedziela Wielkanocna, Holendrzy nazwali nowy ląd Wyspą Wielkanocną.

Odkryte posągi moai musiały spowodować nie lada zdziwienie wśród przybyłych na miejsce Europejczyków. Dotychczas doliczono się 887 na całej wyspie, choć po ostatnim odkryciu, trzeba doliczyć do tej listy jeszcze jeden, który dotychczas ukrywał się na dnie jeziora. Obiekty wraz z Parkiem Narodowym Rapa Nui wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 

Dlaczego Wyspa Wielkanocna jest niemal pozbawiona drzew?

Gdy Jacob Roggeveen dotarł na Rapa Nui w Wielkanoc 1772 roku, zamieszkiwało ją 2-3 tys. osób. Jednak kilkaset lat wcześniej mieszkańców mogło być znacznie więcej, ich liczba mogła przekraczać 10 tys. Dlaczego nastąpił tak gwałtowny spadek? Istnieje kilka teorii.

Gdy pierwsi osadnicy pojawili się na Rapa Nui, nawet 70 proc. jej powierzchni pokrywał gęsty palmowy las, który osiągał wysokość do 30 metrów. Część ściętego drewna prawdopodobnie wykorzystano do transportu posągów oraz budowy domów.

Wylesienie pozostałej części wyspy mogło nastąpić wskutek zmian klimatu. Naukowcy wskazują jednak na prostsze rozwiązanie - zbyt intensywna wycinka doprowadziła do usunięcia młodych, zdrowych drzew, a tym samym nieodwracalnych szkód w ekosystemie.

Na Wyspie Wielkanocnej są drzewa, ale jest ich zdecydowanie za małoRicardo Vargaspixabay.com

Czy zagadkowa Wyspa Wielkanocna będzie ponownie zalesiona?

Choć przyrodnicy i miejscowi chętnie widzieliby więcej drzew, to silny wiatr intensyfikuje erozję, a świecące przez 12 godzin dziennie słońce utrudnia rozwój roślinności. Na domiar złego emisja aerozolu soli z oceanu pokrywa sadzonki solą, co ostatecznie unicestwia delikatne rośliny. Biolog Jorge Alejandro Edmunds z chilijskich lasów państwowych, jedna z osób zaangażowanych w ponowne zalesienie wyspy, porównuje erozję do raka niszczącego organizm.

Mimo tych trudnych warunków, w wysuszonej ziemi korzenie zapuściło około 70 tysięcy drzew, które skoncentrowane są przede wszystkim w centralnej części wyspy. Jednak przyrodnicy uważają, że aby powstrzymać postępującą erozję, potrzeba co najmniej trzy razy tyle drzew.

Co więcej, istniejące drzewa to zasadzone w ubiegłym stuleciu eukaliptusy. Niestety nie są one najlepszym drzewem dla tego ekosystemu. Rosną za szybko, pobierając zbyt dużo wody gruntowej, jak na obecne warunki, a jeśli się zadomowią, tworzą monokulturę. Pierwsze sadzonki eukaliptusów pojawiły się tu już w 1900 roku, kolejne zalesianie prowadzono w latach 70.

Brak wody na wyspie spowodował, że rząd chilijski, a dokładnie zarząd lasów państwowych, ponownie rozpoczął odnawianie ekosystemu leśnego. Postanowiono zasadzić odporne na sól drzewa aito, które pochodzą z wysp polinezyjskich. Gatunek ten znany jest również jako toa lub żelazne drzewo i uważany był za święty dla lokalnej kultury. Tradycyjnie drzewa te sadzono w miejscach kultu.

Biolodzy badają też, czy są inne gatunki, które nadawałyby się do ponownego zalesiania Rapa Nui. Prowadzone akcje zalesiania oprócz ochrony sadzonek wymagają dostarczenia odpowiedniej ilości nawozów. Inaczej zabraknie składników niezbędnych do prawidłowego wzrostu roślin. Drzewa aito sadzone obecnie przez przyrodników widoczne są w południowo-zachodnim krańcu wyspy. Choć projekt wspierany jest przez rząd chilijski z pomocą Francji, to środki te są niewystarczające.

Na wyspie widoczne są drzewa w centralnej i połodniowo-zachodniej częściGoogle Mapsdomena publiczna

Choć w miarę postępu zalesiania warto byłoby pomyśleć o usunięciu eukaliptusa, może się to okazać niewykonalne. Nie ze względów przyrodniczych, ale przez... mieszkańców, którzy pokochali to drzewo i niezwykle chętnie je wykorzystują, m.in. do produkcji mebli czy innych drewnianych wyrobów, co przynosi im dochód.

Turyści mogą posadzić swoje drzewko na wyspie

Jak zwykle przy takich akcjach pojawiają się niezwykle ważne oddolne inicjatywy. Jedną z nich realizuje rodzinna firma założona w 2012 roku przez małżeństwo z trójką dzieci zamieszkujące wyspę. Organizując wycieczki po Rapa Nui, jako jedną z atrakcji oferują sadzenie drzew, głównie wzdłuż północnego wybrzeża. To odległe miejsce, którego nie są w stanie regularnie doglądać, w związku z czym posiłkują się dawnymi lokalnymi technikami plantacji.

Aby zapewnić drzewom bezpieczne warunki, łączą dwie techniki zwane manavai i kīkiri - powszechne na całej Wyspie Wielkanocnej.

Manavai to po prostu niewielki murek wykonany ze skał, pośrodku którego sadzi się drzewo. Chroni ona przed wiatrem zarówno roślinę, jak i glebę, które dzięki temu zachowuje wilgoć.

Z kolei Kīkiri to warstwa skał, pomiędzy którymi sadzi się drzewa. Choć w mniejszym stopniu chronią rośliny przed wiatrem, to skutecznie ograniczają wysuszanie gleby. Jak przyznają lokalni przewodnicy, najlepsze są skały bazaltowe z porowatą teksturą zwane mā'ea pū-pū w Rapa Nui. Otwory te skutecznie zatrzymują wodę. Skały wspomagają również rozwój roślin, ponieważ wypłukiwane minerały przedostają się do gleby, użyźniając ją.

Być może kiedyś doczekamy się zalesionej Wyspy Wielkanocnej. Obecnie wszyscy zajęci są rozwojem turystyki, która stanowi główne źródło dochodu, a turyści przyjeżdżają tu dla posągów, nie dla lasów.

Rozpoczął się sezon na sok z brzozy. Dlaczego warto go pić?Stowarzyszenie Czysta PolskaProgram Czysta Polska
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas