Szalony pomysł Australijczyków: Zlikwidujmy krowy, jedzmy kangury
Kiedy w życie wszedł protokół z Kioto, zobowiązujący sygnatariuszy do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, pojawiało się wiele pomysłów, jak ten gazowy problem ugryźć. Z najbardziej niezwykłym bodajże wyskoczyli Australijczycy. Wskazali na liczne grille rozpalane u nich w całym kraju, na których smaży się głównie mięso kangurze i powiedzieli: "Kangury muszą zastąpić krowy. To nasza jedyna nadzieja". Pod warunkiem, oczywiście, że zbudujemy odpowiednio wysokie ogrodzenia.
Dlaczego potrzebne są ogrodzenia? Kangur rudy przecież potrafi jednym susem pokonać 9 metrów w dal i 3 metry wzwyż. Robi tak wtedy, gdy jest zaniepokojony i ucieka, np. przed atakiem dingo. Jednakże wysokie ogrodzenia, w których budowie Australijczycy wszak się wyspecjalizowali, to - ich zdaniem - jedyna przeszkoda, by zastąpić hodowlę krów właśnie kangurami. A zatem najliczniejsze ssaki kopytne na świecie miałyby zastąpić najliczniejsze torbacze.
Australijczycy porzucą mięso z krów na rzecz kangurów?
Pomysł wydaje się ekstrawagancki, ale jedynie poza Australią. Tutaj mięso kangurze jest tak powszechne, że wydaje się najczęściej stosowanym i najchętniej spożywanym daniem dla "mięsożerców". Jest w restauracjach, w budkach z hamburgerami i w sklepach. Na licznych grillach rozpalanych w Australii smaży się bardzo często właśnie kangurzynę.
Mięso kangurów jest zdrowsze niż wołowina
Profesor Athol Klieve, który zajmował się przystosowaniem Australii do wymagań protokołu klimatycznego z Kioto, zwrócił uwagę na to, że kangurze mięso okazuje się o wiele zdrowsze od wołowiny, wieprzowiny czy baraniny. Ma więcej protein i mniej tłuszczu, zawiera też kwas linolowy, który zapobiega np. otyłości czy cukrzycy.
Co więcej, jest też zdrowsze dla środowiska. Okazuje się, że kangury na znacznie lepszym poziomie gospodarują przemianą energii. Nie mają czterokomorowych żołądków jak krowy czy owce, a właściwie precyzyjnie rzecz ujmując, większość nie ma. Jednym z wyjątków jest kangur zachodni.
Kangury nie przeżuwają pokarmu i nie wykształciły takiego sposobu wstępnego trawienia roślin nawet w formie konwergencji. Nie było na to szans w australijskich warunkach, gdzie żywić się trzeba suchym i często bardzo twardym pokarmem. Kangury znalazły na to własny sposób, a jest nimi specyficzna kultura bakterii w żołądku i jelitach.
Australijczycy zbadali, że w trakcie trawienia roślinnego pokarmu u kangurów powstaje nie metan jak u krów czy owiec, ale gazy neutralne dla środowiska, a właśnie emisja ogromnych ilości metanu przez gigantyczne pogłowia zwierząt hodowlanych jest jednym z powodów zmian klimatycznych na świecie. Dlatego np. Nowa Zelandia chciała opodatkować beknięcia i odchody krów.
Profesor Klieve jest zwolennikiem przeszczepienia flory bakteryjnej kangurów do układu pokarmowego australijskich owiec.
Ile jest kangurów w Australii?
Kilkanaście lat temu odbyło się wielkie liczenie kangurów w Australii. Okazało się, że jest ich tu od 30 do 60 milionów, co znaczy, że... nie wiadomo w zasadzie, ile ich jest. Bardzo dużo. Na tyle dużo, że Australia jest w stanie wyżywić się wyłącznie z odstrzału tych zwierząt, co jednak budzi tu spore kontrowersje.
Jest wiele organizacji sprzeciwiających się strzelaniu do tak pięknych i miło kojarzących się zwierząt, nawet jeśli produkują przyjazne środowisku gazy i mają zdrowe mięso. Organizacje te przypominają, że kangury są torbaczami, a zatem noszą młode w torbie. Często jest ono niewidoczne na pierwszy rzut oka. Zabicie kangurzej matki oznaczać może także śmierć dla schowanego w torbie dziecka.
Niemniej Australia stawia na promocję kangurzyny na świecie jako rozwiązania żywnościowego i proklimatycznego. Ogłosiła nawet konkurs na specjalną nazwę dla tego mięsa. Wygrała nazwa australus.