Smok wawelski mieszkał w Polsce naprawdę. I mogła zabić go siarka

W chwili, gdy szewczyk Dratewka podrzucał wypchaną siarką owcę pod krakowską grotę, aby unicestwić raz na zawsze smoka wawelskiego, nie zdawał sobie sprawy, że właściwie został paleontologiem. Dzisiaj wiemy, że smok wawelski istniał naprawdę, żył niedaleko Krakowa i był największym drapieżnikiem w dziejach Polski. I to nie jest żart.

article cover
123RF/PICSEL
Szkielet smoka wawelskiegoWikimedia Commons

Chociaż w zasadzie może należałoby powiedzieć, że właśnie jest - jeden z najlepszych żartów w wykonaniu polskich naukowców i to na dodatek taki, który został usankcjonowany przez naukę. Żart, który okazał się prawdą - idealny na Prima Aprilis.

Od niedawna bowiem jeżeli jakieś dziecko zapyta rodzica:

- Mamusiu, tatusiu, czy smok wawelski naprawdę istniał i żył w Polsce?

Nie można już zgodnie z prawdą odpowiedzieć: "ależ skąd, to przecież tylko bajka". Smok wawelski był bowiem faktem, nie tylko zamieszkiwał południową Polskę, całkiem blisko Krakowa, ale na dodatek w dziejach polskiej przyrody pobił wszelkie rekordy. Jest bowiem największym znanym drapieżnikiem, jaki występował w naszym kraju. Osiągał - bagatela - sześć metrów długości! Nie zmieściłby się nawet w sporym pokoju. Był dwukrotnie większy od niedźwiedzia brunatnego.

Rozmiary smoka wawelskiegoWikimedia Commons

Spokojnie jednak, już nie istnieje. Wymarł ponad 200 milionów lat temu, zatem w późnym triasie, gdy najwcześniejsze dinozaury dopiero przejmowały panowanie nad Ziemią. Mogły zabić go zmiany klimatu np. na skutek erupcji wulkanów, a zatem paradoksalnie... siarka.

Czy smok wawelski był dinozaurem?

Początkowo zresztą smoka wawelskiego uznano właśnie za wczesnego dinozaura, zwłaszcza że odkrycie jego szczątków zbiegło się z innymi tego typu wykopaliskami w Polsce na początku XXI wieku. Odnalazł je kolekcjoner skamieniałości Robert Borzęcki, który w 2005 roku przeszukiwał okolice Lisowic niedaleko Lublińca - to jeden z najważniejszych w Polsce skansenów dawnego życia z epoki triasu. Tutaj znajdował się zapewne styk lądu z pradawnym morzem, z ujściem rzek i mokradłami. Tutaj odnaleziono resztki niezwykłych zwierząt, w tym smoka.

Odkrycie wyglądało na zgoła sensacyjne, bowiem znaleziono w Polsce kości tego zwierzęcia zakrawały wręcz na najstarszego na świecie przedstawiciela tetanurów - dinozaurów drapieżnych, do których zaliczamy przecież samego tyranozaura!

Smok Wawelski w legendzieWikimedia Commons

Do tej pory za pierwszego i jednego z najstarszych na świecie dinozaurów uważano silezaura czyli "jaszczura ze Śląska" odkrytego w Krasiejowie na Opolszczyźnie. Jednakże wielu naukowców uważa, że silezaur był zbyt mało zaawansowany ewolucyjnie, by nazywać go dinozaurem. A smok wawelski? Niewykluczone, że i on nie był dinozaurem, on z końcem triasu oddawał im pole, przynajmniej w dawnej Polsce.

Czym zatem był?

Wygląda na to, że archozaurem, ale pewności co do tego nie ma. Polscy naukowcy uważają, że wiele cech łączy go z drapieżnymi dinozaurami (teropodami), ale inne upodabniają go do archozaurów, zwłaszcza rauizuchów, uważanych za przodków krokodyli.

Smok wawelski o szczękach jak tyranozaur

Niemniej smok wawelski został wykopany i niezależnie od tego jak go zaklasyfikujemy, wiemy że zamieszkiwał Polskę ponad 200 milionów lat temu, siejąc postrach swymi rozmiarami, siła i zębatą paszczą. Siła jego zgryzu była tak potężna, że nasunęła skojarzenie z hienami - najczęściej tak silne szczeki występują u zwierząt nie tyle polujących, co padlinożernych. Przydaje się do kruszenia kości, by wydobyć z nich szpik. Smok wawelski tak właśnie czynił, co potwierdzają badania jego koprolitów - skamieniałych odchodów. Siła jego szczęk niewiele ustępowała zębom tyranozaura, zatem mógł skruszyć nawet wielkie kości ogromnych roślinożernych dicynodontów, jakie wtedy mieszkały w Polsce.

Wymarł, ale został odnaleziony. Żeby go przywrócić do żywych po tym, co zrobił szewczyk Dratewka, potrzeba było jednak sporo wysiłku. Wszystko przez obowiązujące w nauce zasady.

Rekonstrukcja smoka wawelskiegoWikimedia Commons

Zwierzętom nadaje się bowiem nazwy w języku łacińskim - uniwersalnym w świecie przyrody. Poszczególne zwierzęta mogą mieć różne określenia w różnych krajach świata, ale nazwa łacińska jest uniwersalna i stanowi rozpoznawalny wszędzie kod. Żeby ją nadać, trzeba spełnić określone warunki. Jednym z nich jest złożenie nazwy gatunkowej z dwóch członów,. Pierwszy oznacza rodzaj (zapisujemy go dużą literą), a drugi - gatunek.

Np. w rodzaju Panthera mamy takie gatunki jak Panthera leo (lew afrykański), Panthera tigris (tygrys azjatycki) czy Panthera onca (jaguar amerykański).

W wypadku polskiego drapieżnika Smok jest właśnie rodzajem, a wawelski to nazwa gatunkowa. Problem w tym, że nadanie mu tej akurat nazwy jest złamaniem zasad obowiązujących w nauce. Nazwy łacińskie zwierząt mają być bowiem z założenia nowe, wymyślone, bez zapożyczeń językowych, a słowo "smok" istnieje w języku polskim. Ponadto nazwa gatunkowa powinna być odmieniona.

Nic się tu zatem nie zgadza, ale polskim uczonym udało się jednak przewalczyć tę nazwę, która stanowi rodzaj żartu z ich strony, ale jednocześnie jak ulał pasuje do ogromnego drapieżcy sprzed wieków, który żył w południowej Polsce.

Rzeźba Smoka Wawelskiego w Krakowie123RF/PICSEL

Smok wawelski ponownie istnieje

Od 2012 roku obowiązuje zatem łacińska nazwa Smok wawelski, a autorami opisu zwierzęcia są Grzegorz Niedźwiedzki, Tomasz Sulej i Jerzy Dzik. Puryści językowi mogą więc teraz zauważyć, że:

  • Smok wawelski - to naukowa łacińska nazwa zwierzęcia, które naprawdę żyło w Polsce przed milionami lat
  • smok wawelski - to jego spolszczona wersja
  • Smok Wawelski - to z kolei nazwa mitycznego potwora z baśni o Krakowie, królu Kraku i szewczyku Dratewce.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas