Rośliny inwazyjne w Polsce. Gatunki, które powodują szkody w środowisku
Inwazyjne gatunki obce (IGO) to rośliny, które wypierają ze swoich stanowisk rodzimą dla polskiej przyrody florę. Niektóre groźne gatunki jeszcze nie pojawiły się na naszym terenie, inne bez problemu spotkamy w swojej najbliższej okolicy. Jak rośliny inwazyjne zmieniają polskie środowisko i czy za ich uprawę można trafić do więzienia?
Spis treści:
Co to jest gatunek inwazyjny?
Za gatunek inwazyjny uznaje się rośliny, które naturalnie nie występują na danym terytorium, a sprowadzone przez człowieka wypierają z niego rodzimą florę. Samo określenie nie odnosi się tylko do roślin, inwazyjne mogą być też gatunki zwierząt od ssaków, przez owady, aż po patogeny w postaci bakterii i wirusów klasyfikowanych na pograniczu materii ożywionej i nieożywionej.
W polskim prawie funkcjonuje pojęcie inwazyjnego gatunku obcego (IGO), które wymaga od nas zauważenia niewielkich różnic między pojęciami "inwazyjny" i "obcy".
Za obce uznaje się rośliny i zwierzęta sprowadzone do ekosystemu, w którym naturalnie nie występują. Nie wszystkie są jednak szkodliwe i mają wystarczającą siłę przebicia, aby zmniejszać bioróżnorodność okolicy. Dodatkowo musi być spełniony jeszcze jeden warunek — obcy organizm musi być w stanie rozmnażać się w danym środowisku i tworzyć niewielkie, stabilne populacje, neutralne dla otoczenia. Wtedy gatunek jest obcy, ale nieinwazyjny.
Co w praktyce oznacza zakwalifikowanie rośliny czy zwierzęcia do inwazyjnych? Przede wszystkim zakaz sprzedaży roślin, sadzonek czy nasion na terenie kraju. Ich sprowadzanie, uprawianie, przesadzanie i wszelkie inne działania, które przyczyniają się do rozprzestrzeniania, mogą skutkować bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami prawnymi. Przeczytasz o nich więcej w ostatnim akapicie.
Jakie rośliny są w Polsce uznane za gatunki inwazyjne?
Do roślin inwazyjnych na terenie Polski zalicza się na tę chwilę 60 gatunków. Nie wszystkie są jednakowo groźne, a obecności niektórych z nich nie odnotowano jeszcze na terenie kraju. Co zrozumiałe, lista ulega ciągłym zmianom, a osobne zestawienia przygotowuje także Komisja Europejska. Poniżej opisujemy 10 gatunków, które stanowią największe zagrożenie ze względu na tempo ekspansji i wypierania roślin rodzimych.
Do najbardziej inwazyjnych gatunków w Polsce należą:
1. Bożodrzew gruczołowaty.
Drzewo, które trafiło do Europy z Chin w połowie XVIII wieku. Rośnie szybko, nawet 2 metry rocznie, dorastając do 30 m. W Polsce rozprzestrzeniony głównie w miastach, w zachodniej i środkowej części kraju. Ma charakterystyczne wydłużone liście i jajowaty kształt korony. To jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków roślin w tej części Europy. Stosowne zakazy jego rozprzestrzeniania znalazły się już w Ustawie o ochronie przyrody z 2004 roku.
2. Ambrozja bylicolistna.
Chwast pochodzący z Ameryki Północnej. Nasiona najprawdopodobniej trafiły do Europy podczas transportu produktów rolnych w drugiej połowie XIX wieku. Ambrozja rozprzestrzenia się bardzo szybko, produkując ogromne ilości owoców-niełupków (jak w słoneczniku), które są następnie przenoszone z wiatrem, wodą opadową czy roztopową. Szczególnie dobrze czuje się na polach uprawnych i łąkach, które kolonizuje w szybkim tempie, negatywnie wpływając na plony. W Polsce najwięcej stanowisk ambrozji bylicolistnej można spotkać na południu Polski.
3. Kabomba karolińska.
Roślina, która naturalnie występuje na terenie obu Ameryk i jest gatunkiem, który rośnie w całości pod wodą. Na ten moment w Polsce znane jest tylko jedno stanowisko tej rośliny, jednak obserwacje z innych krajów o podobnym klimacie wskazują, że szybko może się to zmienić. Roślina rozprzestrzenia się głównie z pomocą ptactwa wodnego. W Polsce bardzo często (mimo zakazu) jest sprzedawana jako ozdoba do akwarium. Roślina broni się przed roślinożercami i drobnoustrojami, uwalniając substancje chemiczne, które w dużych ilościach mogą negatywnie wpływać na hodowle ryb.
4. Barszcz Mantegazziego.
Nie wszyscy wiedzą, że barszcz Sosnowskiego to niejedyny groźny barszcz, jaki trafił do naszego kraju dzięki "genialnym" rozwiązaniom agronomów poprzedniego ustroju. Do Polski w dużych ilościach nawieziono go w mieszankach nasion barszczów kaukaskich, które pierwotnie miały stanowić idealny i tani surowiec na paszę dla zwierząt. Roślina jest trująca i wywołuje oparzenia, tak samo jak kolejny gatunek z listy.
5. Barszcz Sosnowskiego.
Roślina, która większości z nas najbardziej kojarzy się z gatunkiem inwazyjnym. Oprócz hodowli w PGR-ach był też wykorzystywany w celach ozdobnych i miododajnych. Gatunek szybko okazał się bardzo agresywny, ze względu na duże ilości nasion i bardzo szybki wzrost wypiera on inne rośliny z naturalnych środowisk, a do tego stanowi fizyczne i bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Tak jak Barszcz Mantegazziego (z którym często jest mylony) występuje przede wszystkim na południu Polski.
6. Rdestowiec japoński.
Najbardziej rozprzestrzeniony z rdestowców występujących na terenie naszego kraju. Pochodzi z Azji i jest czasami nazywany rdestowcem ostrokończystym. Pierwsze wzmianki o tej roślinie na terenach dzisiejszej Polski pochodzą z XIX wieku. Aktualnie największe skupiska znajdują się w południowych województwach. Gatunek jest szczególnie inwazyjny w okolicach rzek, a także nieużytków i terenów poprzemysłowych. Bardzo często pojawia się też w okolicach nowo powstających dróg, zawleczony na naruszoną ziemię wraz z materiałami budowlanymi lub na kołach pojazdów. Stanowi zagrożenie dla łańcuchów pokarmowych w ekosystemach rzecznych, gdzie wydatnie zmniejsza różnorodność biologiczną i wyjaławia glebę.
7. Rdestowiec sachaliński. Bylina, która podobnie jak opisywana wcześniej odmiana pochodzi z Azji. Najwięcej stanowisk w Polsce zajmuje w regionach południowo-zachodnich. Do Europy przybył w wyniku handlu roślinami egzotycznymi, w naszym kraju pojawił się na początku XX wieku. Rdestowiec sachaliński dorasta do nawet 4 metrów, czym skutecznie ogranicza dostęp do światła rodzimym gatunkom.
8. Rdestowiec czeski.
To ciekawy przypadek jednej z najmłodszych roślin IGO. Sam gatunek powstał dopiero w latach 80. XX wieku i jest mieszańcem dwóch wcześniej opisanych azjatyckich odmian rośliny. Z tego powodu bywa też nazywany pośrednim. W Polsce pierwsze egzemplarze odnotowano w latach 90., ale zapewne trafi do kraju znacznie szybciej, tylko nikt nie odróżnił go od rdestowca ostrokończystego. Tak jak "rodzice" - rośnie wysoko, zabiera dostęp do światła i ogranicza pulę materii organicznej w glebie.
9. Klon jesionolistny.
Gatunek klonu, który do Europy trafił z Ameryki. W Polsce pierwszy raz odnotowany w 1899 roku. Przez wiele lat był sadzony w miejskich parkach i na poboczach dróg jako roślina ozdobna, jednak wraz z wiatrem nasiona szybko rozprzestrzeniły się poza miejsca nasadzeń. Obecnie można go spotkać praktycznie w całej Polsce, w mniejszych ilościach na północy kraju. Ze względu na dość szybki wzrost i duże ilości nasion klon jesionolistny wciąż wypiera rodzime gatunki z ich naturalnych terenów.
10. Róża pomarszczona.
Z pewnością kojarzy ją każdy, kto spacerował wzdłuż wydm polskiego wybrzeża. Często nazywana dziką różą, pochodzi z Dalekiego Wschodu, a w Polsce po raz pierwszy pojawiła się na początku XX wieku. Początkowo trafiała do ogrodów przy domkach letniskowych. Ze względu na budowę korzeni była też wykorzystywana do stabilizacji wydm, gdzie szybko rozrosła się daleko poza wyznaczone stanowiska. Róża pomarszczona jest bardzo inwazyjna, wzrastając uszkadza okoliczne rośliny i stanowi zagrożenie dla ekosystemów, których ochrona jest priorytetem dla Polski, m.in.: wydm, nadmorskich borów i wrzosowisk.
Co grozi za uprawę roślin inwazyjnych?
Na teren Polski nie można sprowadzać roślin należących do IGO. Nie wolno też podejmować żadnych działań, które mogą doprowadzić do ich rozprzestrzenienia. W zależności od skali i rodzaju przestępstwa grozi za to do 5 lat więzienia, albo nawet milion złotych kary!
Aktualne przepisy pochodzą z 2021 roku, a ich wprowadzanie jest rozłożone w czasie.
Osoby, które posiadały rośliny zaliczane do IGO przed wejściem w życie Ustawy z dnia 11 sierpnia 2021 r. o gatunkach obcych, do 18 czerwca 2022 mogły starać się o pozwolenie na ich dalsze przetrzymywanie. Można też było oddać je komuś, kto takie pozwolenie posiadał lub unieszkodliwić tak, aby nie doprowadzić do rozprzestrzenienia gatunku, np. wyrzucić nasiona w miejsce, z którego mógł je porwać wiatr. Takie przepisy dotyczył osób, które hodowały te rośliny do celów niekomercyjnych.
W przypadku podmiotów, które posiadały zapas roślin IGO przeznaczony do sprzedaży:
- do 18 grudnia 2022 roku mogły prowadzić sprzedaż osobom posiadającym stosowne pozwolenia;
- do 18 grudnia 2023 roku mogą sprzedać je podmiotom naukowym, wytwarzającym z tych gatunków leki i podobnym instytucjom lub unieszkodliwić rośliny.
W większości przypadków prawo przewiduje wyłącznie administracyjne kary pieniężne. Może być ona symboliczna, prawo nie definiuje minimalnej kwoty, jednak w najbardziej rażących przypadkach łamania prawa może wynieść nawet 1 000 000 złotych.
Komercyjni posiadacze IGO, którzy nie zastosują się do przepisów, zagrożeni są karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do aż 5 lat. Ci, którzy działali nieumyślnie, mogą liczyć na łagodniejszy wyrok — grzywnę, ograniczenie lub pozbawienie wolności do 2 lat.
Nie ma statystyk mówiących o wykrywalności takich przestępstw i wykroczeń, ale dobrze wiedzieć (a w razie wątpliwości szybko sprawdzić) co rośnie w przydomowym ogródku.
Czytaj także:
Zobacz również: