Jej uprawa jest destrukcyjna dla środowiska. Czy możemy zrezygnować z bawełny?
Choć bawełna jest naturalnym produktem roślinnym, to daleko jej do bycia "eko". Do uprawy zużywa się mnóstwo wody i pestycydów, a później obrabiana jest przy użyciu środków chemicznych. Mimo tego, że plantacje bawełny doprowadziły do jednej z największych katastrof ekologicznych, nie jesteśmy w stanie z niej zrezygnować. I tu właśnie jest ogromny problem.
Bawełna jest najczęściej uprawianą rośliną nieżywnościową na świecie. Jej uprawy zapewniają dochody 250 milionom ludzi na całym świecie, a w krajach rozwijających się daje zatrudnienie nawet 7- proc. pracującym. Około połowy wszystkich tekstyliów wykonana jest z bawełny.
Niestety uprawy są szkodliwe dla środowiska z wielu powodów, do których zaliczyć można: duże zużycie wody i jej zanieczyszczenie, degradację gleby, emisję gazów cieplarnianych czy stosowanie szkodliwych pestycydów i nawozów.
Toksycznie chemikalia stosowane przy uprawie bawełny
Ze względu na swoją niebywałą popularność, aby zapewnić maksymalne zbiory, zużywa się ogromne ilości chemikaliów. Bawełna zużywa odpowiednio 24% i 11% światowych środków owadobójczych i pestycydów, a także 4% światowych sztucznych nawozów fosforowych i azotowych. Jeśli chodzi zaś o wartości bezwzględne, to jest to około 8 milionów ton nawozów mineralnych i 200 tysięcy ton pestycydów.
Ale to nie wszystko, według Światowej Organizacji Zdrowia wśród nich są substancje uważane za rakotwórcze dla ludzi. Inne mogą też zaburzać gospodarkę hormonalną lub być toksyczna dla pszczół. Jedna z nich, glifosat szczególnie może doprowadzać do uszkodzenia genów i wrodzonego upośledzenia.
Tak znaczne nawożenie może spowodować, że tkaniny i ubrania bawełniane będą nosiły ślady pestycydów. To z kolei może stwarzać zagrożenie dla ludzi, szczególnie tych o wrażliwej skórze.
Degradacja gleby
Trzeba pamiętać, że stosowana chemia nie pozostaje tylko na włóknach. Opady deszczu, choć często nie są wystarczające do nawodnienia upraw, spłukują chemikalia, które trafiają do gleby. Część z nich odkłada się, część migruje dalej, zanieczyszczając wody.
Ale mówiąc o degradacji gleby, warto przypomnieć mniej oczywisty problem. Woda jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem, w związku z czym ciężko spotkać destylat. Nawet woda opadowa, choć zawiera mało minerałów, to nie jest od nich wolna. Intensywne nawadnianie upraw sprawia, że znaczne ilości zawartych w wodzie soli odkładając się, doprowadza do zasolenia gleby. Tym bardziej że klimat, w którym rośnie bawełna - zwrotnikowy i podzwrotnikowy (ciepły i suchy) sprzyjają parowaniu. Podobny proces obserwuje się na niektórych pustyniach słonych, gdzie niewielkie ilości opadów natychmiast parują, odkładając minerały. Nagromadzenie się soli zawartych w wodzie odpowiada również za zasolenie mórz i oceanów.
Na zasolonych glebach większość roślin ma utrudniony wzrost. Dobrze się tam czują gatunki należące do tzw. halofitów (inaczej słonorośli). Bawełna do nich nie należy.
Gigantyczne zużycie wody, które doprowadziło do katastrofy ekologicznej
Wracając jeszcze do kwestii wody, uprawy bawełny wymagają jej ogromnych ilości. Wystarczy wspomnieć przypadek Jeziora Aralskiego. Ogromne niegdyś jezioro, którego powierzchnia w latach 60. XX wieku wynosiła około 68,5 tys. km kw, tylko do 2009 roku skurczyło się do 13,5 tys. km kw. Wody Amu-darii i Syr-darii, dwóch rzek zasilających zbiornik zostały częściowo przekierowane na tereny pustynne, gdzie władze ZSRR postanowiły założyć plantacje bawełny.
Zmniejszenie się powierzchni jeziora doprowadziło do tego, że ludność utrzymująca się z rybołówstwa i turystyki została pozbawiona możliwości zarobku. Na obszarze, z którego wycofała się woda powstała pustynia nazwana Aral-kum o powierzchni 50 tys. km kw. Co więcej, jest ona również zanieczyszczona nawozami i pestycydami.
Innym przykładem może być rzeka Indus, gdzie 97 procent wody jest wykorzystywane do produkcji upraw, takich jak bawełna.
Produkcja tekstyliów to również ogromne koszty środowiskowe
Ile razy na wystawach sklepowych mogliśmy zobaczyć śnieżnobiałe lub jaskrawo zabarwione bawełniane ubrania. Aby było to możliwe, bawełnę wpierw należy wybielić, do czego również używana jest woda oraz liczne chemikalia.
Do ścieków ostatecznie odpływają pestycydy, toksyczne barwniki, chlor i inne środki używane do przetwarzania roślin na włókno i ostatecznie odzież. Nie wszystkie ścieki są odpowiednio oczyszczane.
W Brazylii podczas badań wody deszczowej wykryto 19 pestycydów, z których 12 można bezpośrednio przypisać uprawie bawełny.
Podsumowując, do wyprodukowania jednej bawełnianej koszulki potrzeba 2,7 tysiąca litrów wody. To ilość, która jest wystarczająca do funkcjonowania jednej osoby przez 900 dni. Nie mówiąc o ilości używanych chemikaliów. Jaki materiał wybrać? Przeczytaj o tym w artykule "Czytaj metki na ubraniach. Oto najlepsze i najgorsze materiały".