Fatalne wieści w sprawie naszych róż. To się może źle skończyć
Tak jak w przypadku zwierząt hodowlanych, tak i rośliny uprawiana przez ludzi zostały niemal wyłączone z naturalnych procesów krzyżowania się i wymiany genów. Pozornie tworzą wiele ras, odmian i form zaskakujących różnorodnością i odmiennością, ale gdy się przyjrzeć, okaże się, że jest na odwrót. Naukowcy ostrzegają, że uprawiane sztucznie przez ludzi rośliny tracą swoją istotną pulę genetyczną, a przykładem są także kwiaty np. tak kochane przez nas róże.
O sprawie donosi "New Scientist", który nadmienia, że intensywna uprawa róż prowadzona od dwustu lat doprowadziła do powstania ogromnej różnorodności odmian tych kwiatów, o najprzeróżniejszych barwach, a nawet kształtach. Nie idzie to jednak w parze z różnorodnością genetyczną. Ta w wypadku róż mocno się uwsteczniła i to jest problem.
Sama różnorodność gatunkowa róż jest bardzo duża. Na świecie rośnie około 260 gatunków z samego tylko rodzaju Rosa, do którego zalicza się także róże uprawiane u nas w ogrodach i szklarniach, jak również różę dziką, zwaną także psią różą.
Ta nazwa może nawiązywać do jej dzikości występowania w stanie naturalnym, ale ma też związek z faktem, że dawniej uważano ją za skuteczny lek na wściekliznę. Ludziom pogryzionym przez wściekłe psy podawano napar z dzikiej róży. To inaczej pszypszyna - roślina zamieszkująca zwłaszcza skaliste i przydrożne tereny Europy.
Owoce dzikiej róży stanowią ważny pokarm dla rozmaitych zwierząt, zwłaszcza ptaków, ale i ludzie wykorzystują je do przetworów i w medycynie. Elementem kuchni skandynawskiej jest także zupa różana.
Wśród wielu gatunków róż porastających półkulę północną tylko część jest uprawiana. Należą do nich chociażby róża damasceńska pochodząca z basenu Morza Śródziemnego (także z Syrii, gdzie znajduje się Damaszek), a także róża białokwiatowa, która zapewne jest jej krzyżówką z różą dziką powstałą jeszcze w czasach Rzymskich. Ta róża wraz z legionami rzymskimi miała rozprzestrzenić się po całej Europie.
Róże krzyżowane są od starożytności
Takich przypadków róż, które powstały na skutek krzyżowania wcześniejszych istniejących w przyrodzie gatunków, mamy sporo. Weźmy chociażby centyfolię, czyli różę stulistną. To roślina powstała sztucznie, stworzona przez człowieka we Francji w XVI wieku i wielce rozpowszechniona w okresie rządów Ludwików. Powstała jako skrzyżowanie róży damasceńskiej z różą dziką, różą piżmową i różą francuską, rosnącą niegdyś w całej Europie i nawet uprawianą w starożytności i średniowieczu. Jej uprawa została porzucona niemalże z powodu pojawienia się kwiatów efektowniejszych niż ona.
Jakby tego było mało, dochodzą do tego gatunki róż pochodzenia azjatyckiego, jak chociażby różą żółta czy róża wielokwiatowa.
20 tysięcy odmian róży
Naukowcy zwracają uwagę na to, że uprawa róż datuje się na starożytność, była też popularna w średniowieczu i kolejnych wiekach, ale w XIX w. przybrała pierwszy raz formę iście przemysłową. Powstawały ogrody różane, produkcja kwiatów stała się biznesem na dużą skalę. Ostatnie dwieście lat to gwałtowny rozwój odmian tych kwiatów, do których powstawania wciągnięto też genetykę.
Oblicza się, że przed 1800 rokiem ludzie posługiwali się mniej niż 100 odmianami zaledwie kilku gatunków uprawianych roślin, za to w XIX w. mieliśmy ich kilkaset, ale dzisiaj ta liczba wzrosła do 20 tys.! Pomyślmy - 20 tys. odmian przy zaledwie około 260 gatunkach. To stukrotne przebicie.
Wiosenne kwiaty potrafią zaskakiwać. Potrafisz je rozpoznać? [QUIZ]
Genetyka na usługach ogrodnictwa prowadziła do takiego krzyżowania i doboru roślin, aby uwypuklić pożądane cechy i zamaskować niekorzystne np. słabszą odporność na chłód albo wymagania co do gleby. Kwiaty stawały się bardziej barwne, finezyjne, rozbudowane. Powstawały róże bez kolców, możliwe do uprawy w każdych warunkach.
Kwiaty są piękniejsze, ale słabsze. Z badań nad różami wynika, że tworzenie kolejnych odmian doprowadziło do paradoksu - ich większa liczba sprawia, że jednocześnie mamy mniejszą różnorodność genetyczną roślin. To z kolei mniejsza odporność i powiększa ryzyko wystąpienia chorób. Współczesne róże są narażone na epidemie roślinnych chorób bardziej niż kiedykolwiek i nigdy nie były tak słabe. Jak czytamy w "New Scientist", kwestią czasu są takie zarazy na skalę globalną. Zarazem rośliny znacznie słabiej reagują na zmiany klimatyczne, wzrost temperatur, brak wody i susze.
Szansą są te róże, które wciąż rosną dziko i nie zostały aż tak zmodyfikowane genetycznie. Dysponują bardzo przydatną w takich sytuacjach pulą genów. "India Journal of Agricultural Sciences" pisze o tym, że w Indiach roża piżmowa, róża wielkolistna, róża gęstokolczasta czy róża rdzawa wciąż są roślinami dość licznie tu występującymi w stanie dzikim i mogą stanowić ważny materiał do badań.