Nowojorczycy masowo porzucają koty. Na ulicy może żyć ich nawet milion

W Nowym Jorku zaostrzył się problem dotyczący bezdomności kotów. Działacze z różnych schronisk i organizacji mówią, że każdego dnia otrzymują setki zgłoszeń o przyjęcie kotów pod swój dach. Niestety wiele z nich pochodzi od osób, które nie chcą dłużej opiekować się zwierzętami. Na ulicach Nowego Jorku może żyć ponad kilkaset tysięcy bezdomnych kotów.

Koty oczekują na dom w schronisku w Nowym Jorku
Koty oczekują na dom w schronisku w Nowym JorkuMichael M. Santiago/Getty AFP/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Prezes jednej z organizacji zajmującej się zwierzętami w Nowym Jorku w rozmowie z "New York Post" mówi, że takiego dużego problemu nie widział od co najmniej 6 lat. Według prezesa Puppy Kitty nie ma jednego powodu obecnej sytuacji. Wpływ na problem bezdomności kotów ma kilka czynników jednocześnie.

Bezdomne koty w Nowym Jorku

Wiele kotów, które zostały adoptowane np. w czasie trwania COVID-19 obecnie traci domy. W mieście wstrzymano też tymczasowo darmowe usługi sterylizacji i kastracji. Wolontariusze i weterynarze obawiają się, że wielu ludzi porzuca zwierzęta, bo nie ma pieniędzy na ich utrzymanie oraz leczenie. Część kotów mogła też po prostu uciec z domów.

Problem zaczyna przerastać organizacje, które nie nadążają za przyjmowaniem zgłoszeń o przyjęcie kotów. Organizacja Flatbush Cats publikuje codziennie kilka relacji z interwencji, jakie przeprowadza na ulicach. Znajdują koty w różnej sytuacji: nowonarodzone kociaki w pudełkach, grzeczne koty, które prawdopodobnie miały lub mają nadal dom, czy koty źle potraktowane przez ludzi lub bardzo chore. Łączy je bezdomność.

Według szacunków na ulicach Nowego Jorku może żyć nawet 500 tys. do miliona kotów. Problem przepełnionych schronisk dotyczy także psów, które są masowo porzucane lub znajdywane na ulicach. Wolnożyjące koty będą się prawdopodobnie rozmnażać bez kontroli, co może doprowadzić do zwiększenia skali już i tak wielkiego problemu.

Organizacje jednogłośnie twierdzą, że najważniejsze jest teraz to, aby miasto pomogło w ratowaniu kotów. Rzecznik Departamentu Zdrowia Nowego Jorku powiedział, że magistrat ściśle współpracuje z fundacjami i zapewnia fundusze dla wolontariuszy i organizacji.

Pracownicy schronisk są załamani również podejściem ludzi do bezdomnych kotów. "Traktują je w fatalny sposób, podobnie jak niechciane szczury" - pisze New York Post.

Depresja u psów i kotówPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas