W Warszawie grasuje wirus polio. Udało się go ujawnić dzięki ściekom
W warszawskich ściekach został wykryty zmutowany wirus polio. Choć lekarze zapewniają, że nie grozi nam epidemia, warto przyjrzeć się temu, co można znaleźć w kanalizacji. Reportaż Marcina Szumowskiego dla programu "Czysta Polska".
Oczyszczania "Czajka" w Warszawie. To tu każdego dnia trafiają tony ścieków. Tu też są poddawane analizie. "Ścieki są pobierane przed dojściem do oczyszczalni" - tłumaczy Marek Waszczewski, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego.
Badania ścieków pozwoliły wykryć wirusa polio w Warszawie
Dzięki temu, jeśli w mieście ktoś choruje na groźną chorobę, sanepid będzie o tym wiedział. Metoda ta rozpowszechniła się na dobre w Polsce podczas ostatniej pandemii koronawirusa. Dzięki temu można było np. oszacować liczbę zakażeń na danym obszarze.
Niedawno, właśnie dzięki tej metodzie, udało się w Warszawie wykryć wirusa polio. Wywołuje on ostre nagminne porażenie dziecięce. Liczba zakażeń spadła niemal do zera po opracowaniu szczepionki w połowie XX w. Ale teraz choroba powraca.
Podobna sytuacja miała już miejsce w Hiszpanii i Wlk. Brytanii. Szczególnie narażone są osoby niezaszczepione - tłumaczy dr Michał Sutkowski. Wirus prawdopodobnie przedostał się do ścieków od osoby, która została na polio zaszczepiona szczepionką doustną. Tej w Polsce od lat się nie stosuje.
Ludzie się nie szczepią, więc wracają groźne choroby
Wirus polio potencjalnie może być zakaźny. Nie oznacza to, że kontakt z nosicielem od razu skończy się w szpitalu. Lekarze apelują jednak o "doszczepianie" dzieci.
Ważne, że chorobę udało się dość wcześnie wykryć. Dzięki temu można wcześniej odpowiedzieć na zagrożenie. Dlatego, oprócz Warszawy, badania ścieków pod kątem chorób stosują inne miasta, np. Wrocław, Lublin czy Gdańsk. Sanepid bada nawet ścieki z samolotów, aby kontrolować choroby, które mogą przywędrować do nas z zagranicy.
Co do polio nie ma jednak dobrych wieści. Kiedyś udało się pokonać wirusa dzięki powszechnym szczepieniom. Teraz ich odsetek spada. W Polsce wynosi niewiele ponad 80 proc., podobnie jest w Warszawie i woj. mazowieckim. Sytuacja jest więc niebezpieczna.
