USA chce, żeby 40 proc. samochodów sprzedawanych w kraju były elektrycznymi

Biały Dom poinformował amerykańskich producentów samochodów, że chce, żeby dobrowolnie zobowiązali się do tego, żeby do 2030 r. 40 proc. sprzedawanych przez nich wszystkich samochodów były autami elektrycznymi.

Spaliny.
Spaliny.Piotr Kamionka/ REPORTEREast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ma to na celu zmniejszenie emisji sektora transportu.

Jednocześnie amerykańskie władze już w przyszłym tygodniu mają zaprezentować propozycje zmian w normach emisji pojazdów do 2026 r. Według źródeł agencji Reutersa celem może być nawet 50 proc. redukcja, jednak żadne porozumienie z producentami samochodów nie zostało jak na razie osiągnięte i wiele szczegółów musi zostać jeszcze przedyskutowanych, np. to czy zobowiązanie obejmie samochody hybrydowe.

Rzecznik związku United Auto Workers (UAW) Brian Rothenberg stwierdził, że mimo doniesień medialnych, producenci nie zgodzili się jeszcze na warunek 40 proc. elektrycznych samochodów spośród wszystkich sprzedawanych, a sprawa jest jeszcze w dyskusji. UAW sprzeciwia się takiemu zobowiązaniu, ponieważ według nich może zagrozić ono niektórym miejscom pracy.

Dołącz do ZIELONA INTERIA także na Facebooku

W tym miesiącu Stellantis spółka macierzysta Fiata Chryslera powiedziała, że będzie celować w to, żeby ich samochody elektryczne stanowiły nawet więcej niż 40 proc. sprzedawanych przez nich w USA. Firma odmówiła jednak dalszych komentarzy.

General Motors CO odmówiła komentarza na temat rozmów z władzami, ale stwierdziła, że dąży do zakończenia sprzedaży lekkich amerykańskich pojazdów napędzanych benzyną do 2035 r.

Ford Motor Co także nie chciał odnosić się do faktu negocjacji, ale stwierdził, że planuje, żeby co najmniej 40 proc. sprzedawanych przez firmę samochodów na całym świecie było samochodami elektrycznymi.

Apel do Bidena

Administracja Bidena odrzuciła wezwania Demokratów do ustalenia więżącego celu dla procenta sprzedawanych samochodów elektrycznych lub do podążenia za Kalifornią w ustanowieniu zakazu sprzedaży lekkich pojazdów napędzanych benzyną w 2035 r.

Amerykański Urząd ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) i Amerykańska Agencja Środowiska (EPA) badają wpływ zmniejszenia norm zużycia paliwa, których dokonał były prezydent Donald Trump. Wymagał on 1,5 proc. rocznego wzrostu wydajności do 2026 r. To znacznie poniżej 5 proc. ustalonych przez Baracka Obamę.

Spodziewa się, że propozycje Bidena, które obejmą lata 2023-2026 mają być podobne pod względem ogólnej redukcji emisji pojazdów do kalifornijskiego porozumienia z niektórymi producentami samochodów z 2019 r. Zakłada ono zwiększenie efektywności paliwowej o 3,7 proc. rocznie. Wymagania po 2026 r. mają przekroczyć 5 proc. z ery Obamy.

W marcu grupa 71 Demokratów wezwała Bidena w Amerykańskiej Izbie Reprezentantów do ustanowienia surowych przepisów dotyczących emisji, aby osiągnąć to, żeby do 2030 r. 60 proc. sprzedawanych samochodów osobowych i ciężarówek miało zerową emisję.

Stany Zjednoczone zobowiązały się na globalnym szczycie klimatycznym w tym roku do zmniejszenia emisji o 50-52 proc. do 2030 r., w porównaniu z poziomem z 2005 r.

W kwietniu kilkunastu gubernatorów stanów, w tym Kalifornii, Nowego Jorku i Massachusetts, wezwało Bidena do poparcia zakazu sprzedaży nowych osobowych pojazdów napędzanych benzyną do 2035 roku.

© 2021 Reuters
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas