UE: Po 12 latach jest szansa na wspólną ładowarkę

​Komisja Europejska przedstawiła projekt przepisów o uniwersalnej ładowarce do części urządzeń elektronicznych, w tym telefonów i tabletów. Ma to przynieść oszczędności i ograniczyć elektrośmieci.

UE ma szansę przeforsować projekt jednej ładowarki mimo protestów firm technologicznych
UE ma szansę przeforsować projekt jednej ładowarki mimo protestów firm technologicznych123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Komisja zaproponowała rewizję unijnej dyrektywy o urządzeniach radiowych, w tym ustanowienie jednolitego standardu podłączenia ładowarki do urządzeń. W praktyce oznacza to, że sprzęty, których dotyczą przepisy miałyby być projektowane przez producentów tak, żeby zawierać wejście pasujące do uniwersalnej wtyczki USB-C. Takie rozwiązanie pozwoliłoby użytkownikom na ładowanie wszystkich sprzętów, niezależnie od marki, za pomocą jednego kabla i wyeliminowałoby konieczność kupowania kilku różnych ładowarek. - Chcemy uniknąć sytuacji, kiedy osoba nie może naładować np. telefonu, będąc poza domem, bo nie ma pod ręką odpowiedniego kabla - tłumaczą unijni urzędnicy.

- Ja sam korzystam z telefonu służbowego, który posiada wejście USB-C i prywatnego, który takiego portu nie ma. W rezultacie muszę ze sobą nosić dwie ładowarki. Jako że kupujemy coraz więcej urządzeń, sprzedaje się też coraz więcej ładowarek. Większość z nich nie jest potrzebna, dlatego postanowiliśmy z tym skończyć - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton.

Regulacje obejmować będą, póki co, wyselekcjonowaną grupę sprzętów elektronicznych, w tym smartfony, tablety, aparaty cyfrowe, słuchawki, przenośne głośniki oraz konsole do gier. Jak jednak zapewnia Komisja Europejska, lista ta będzie mogła zostać w każdym momencie rozszerzona o kolejne sprzęty, a zmian w tym zakresie dokonać będzie można za pomocą aktów delegowanych, czyli bez konieczności uprzedniej akceptacji przez Radę i Parlament Europejski. Teraz, zdaniem urzędników, nie ma takiej potrzeby, ponieważ w przypadku pozostałych sprzętów, jak np. elektroniczne czytniki książek czy inteligentne zegarki rynek ładowarek nie jest aż tak zróżnicowany.

Wtyczka to nie wszystko

Ale wtyczka to nie wszystko, bo Komisja chce także harmonizacji zapisów o technologii szybkiego ładowania, żeby zapewnić, że urządzenia ładowane przy pomocy uniwersalnego portu będą się ładowały tak samo szybko jak przy użyciu dotychczasowych ładowarek.

Jak przyznają eksperci, w ten sposób producenci nie będą mogli celowo ograniczać prędkości ładowania przez USB-C, po czym argumentować, że kompatybilna ładowarka to rozwiązanie niekorzystne dla konsumentów, bo działa gorzej i wolniej. Co więcej, producenci będą musieli również umieszczać na pudełkach lub zamieszczonych na urządzeniach elektronicznych etykietach informacje dotyczące wydajności ładowania sprzętów, w tym informacje o maksymalnej mocy wymaganej przez urządzenie do optymalnego ładowania. Ułatwi to konsumentom sprawdzenie, czy posiadane przez nich ładowarki spełniają wymagania nowego urządzenia lub pomoże im wybrać kompatybilną ładowarkę. Producenci co prawda nie będą musieli rezygnować z dotychczasowych wtyczek, ale będą musieli zapewnić, że ich sprzęt będzie też posiadał uniwersalny port.

Mniej elektrośmieci

Komisja chce również dać konsumentom prawo do zakupu urządzeń elektronicznych bez ładowarek. Ma to ograniczyć liczbę kupowanych niepotrzebnych lub niewykorzystywanych ładowarek.

KE szacuje, że ograniczenie produkcji nowych ładowarek zmniejszy ilość odpadów elektronicznych o niemal tysiąc ton rocznie i pozwoli konsumentom zaoszczędzić 250 mln euro, które dzisiaj wydawane są na zakup zbędnych ładowarek. Tym bardziej, że ze statystyk wynika, że wyrzucone i nieużywane ładowarki stanowią rocznie nawet 11 tys. ton elektroodpadów. Tylko w ubiegłym roku sprzedano w UE ok. 420 mln telefonów komórkowych i urządzeń elektronicznych. - Każdy konsument posiada średnio około trzech ładowarek, z czego na co dzień korzysta z dwóch. Mimo to 38 proc. osób przyznaje, że przynajmniej raz znalazło się w sytuacji, kiedy nie mogło naładować telefonu, bo dostępne ładowarki nie pasowały - mówią urzędnicy KE.

Zapewniają jednak, że producent będzie mógł nadal dołączać do sprzedawanych sprzętów kabel do ładowania - zresztą badania wskazują, że chcą tego również konsumenci, bo kable należą do tych elementów, które psują się najczęściej, poza tym mogą być wykorzystywane również w innych celach, jak np. przesyłanie danych - w pudełku jednak nie będzie się już musiała znajdować osobna ładowarka.

12 lat negocjacji

Dyskusje o ujednoliceniu ładowarek do sprzętów elektronicznych toczą się w Unii od 12 lat. W 2009 r. z inicjatywy KE branża zawarła dobrowolne porozumienie ws. ujednolicenia ładowarek, ale umowy szybko wyłamało się Apple, które zaczęło stosować w swoich urządzeniach własne złącze Lightning. Co prawda na przestrzeni lat udało się zredukować liczbę istniejących na rynku ładowarek z 30 do 3, ale nie udało się wypracować wspólnego standardu. Do sprawy wrócił Parlament Europejski, który wezwał KE do przedstawienia odpowiedniej legislacji.

Czwartkowa propozycja Komisji będzie musiała zostać teraz oficjalnie przyjęta przez PE i Radę, co zdaniem ekspertów powinno być formalnością. Następnie kraje członkowskie będą miały rok na zaadaptowanie przepisów do prawa krajowego, a branża kolejny rok na dostosowanie się do nich.

Tony plastiku w oceanach. Rozkłada się do 450 lat!Deutsche Welle
Deutsche Welle
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas