Przygotowania Chin do szczytu COP26, czyli ofensywa największego truciciela

Za niespełna trzy tygodnie zaczyna się jeden z najważniejszych szczytów w historii. Organizowany w Glasgow COP26 ma być szansą na to, by wreszcie wszedł na drogę redukcji emisji wystarczającej do powstrzymania najgorszych skutków zmian klimatycznych. Wśród składanych deklaracji o cięciach wciąż brak tej kluczowej - deklaracji rządu w Pekinie.

Dzięki pandom Chiny od lat ocieplają swój wizerunek, ale przed COP26 łatwych trików propagandowych raczej nie będzie
Dzięki pandom Chiny od lat ocieplają swój wizerunek, ale przed COP26 łatwych trików propagandowych raczej nie będziepixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

"W jakim celu mamy ciąć emisje, skoro Chiny nie robią nic?" - to zdanie często powtarza się w rozmowach na temat globalnego ocielenia, a argument dotyczący Chińczyków wcale nie jest bezpodstawny, bo to one są największym na świecie emitentem gazów cieplarnianych. Nie jest jednak prawdą, że nie robią nic w tej sprawie. Rząd w Pekinie ogłosił co prawda swoje zamiary ograniczania wpływu na klimat, a kraj ma wycofać się z finansowania elektrowni węglowych poza swoimi granicami, rozszerzyć wewnętrzny rynek handlu emisjami, zacząć redukować emisje po 2030 r. i osiągnąć neutralność klimatyczną do 2060 r., ale to jak dotąd jedynie medialne zapowiedzi, a nie wiążące deklaracje zgłoszone do ONZ, z których chiński rząd mógłby zostać rozliczony.

Jako największy na świecie emitent CO2, Chiny odgrywają decydującą rolę w realizacji celu Porozumienia paryskiego z 2015 r., jakim jest ograniczenie ocieplenia do 1,5 st. Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Jednak nadal brakuje szczegółów na temat tego, jak zamierzają zrealizować swoje cele długoterminowe. To sprawia, że szczyt COP26 jest dla Chin niezwykle ważny: kraj musi przekonać świat, że pomimo braku konkretów, jest mimo wszystko klimatycznym liderem. Szczyt w Glasgow może stać się polem największej chińskiej ofensywy propagandowej od lat.

Po pierwsze: wiarygodność

Pierwszym krokiem do przekonania świata, że Chiny są na czele klimatycznych przemian, ma być odbudowa ich wiarygodności. Pekin faktycznie próbuje przestawić swoją gospodarkę na czystsze tory, w dużym stopniu ze względu na zdrowotne i ekonomiczne koszty zanieczyszczeń. Jednak stworzenie wizerunku klimatycznego lidera ma jeszcze ważniejszy cel: wpisuje się w szerszą, chińską geopolityczną strategię.

"Przed Porozumieniem paryskim Zachód chciał przede wszystkim wciągnąć Chiny do układu. Administracja Trumpa (wycofując się tymczasowo z porozumienia paryskiego - red.) pozwoliła Pekinowi wejść na scenę globalną, jako lidera klimatycznego, z całym ciężarem oczekiwań, jakie temu towarzyszą" - mówił magazynowi "Quartz" Thom Woodroofe z Asia Society i były negocjator klimatyczny. "Kiedy administracja Bidena wróciła do stołu, Chiny znów są przedstawiane, jako złoczyńca. Dla prezydenta Xi wyzwaniem będzie przedstawienie na szczycie czegoś, co przejdzie testem wiarygodności, ale niekoniecznie wysunie Chiny na prowadzenie przed krajami rozwiniętymi".

Chiny mają jednak wewnętrzny problem. Niedawne problemy z dostępem do energii elektrycznej, sprawiły, że poparcie dla polityki klimatycznej osłabło. W przemówieniu wygłoszonym 9 października w Krajowej Komisji ds. Energii chiński premier Li Keqiang zasugerował, że kraj może być zmuszony do zahamowania wysiłków na rzecz zmniejszenia zużycia węgla, a urzędnicy nakazali już kopalniom zwiększenie produkcji. Wyzwaniem dla Pekinu na COP26 będzie przywrócenie wiarygodności klimatycznej pomimo tych wydarzeń oraz umocnienie wizerunku przodującego producenta źródeł czystej energii.

Po drugie: rywalizacja

Według Alexa Wanga, współdyrektora Instytutu Emmetta ds. Zmian Klimatu i Środowiska na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, dla chińskich urzędników istnieje cienka linia między byciem postrzeganym jako lider klimatyczny a byciem postrzeganym jako kraj uległy wobec USA. Ambicje klimatyczne Pekinu mogą szybko stracić impet, jeśli wydają się być jedynie odpowiedzią na presję międzynarodową.

Konkurencja między Chinami i USA w kwestiach klimatycznych może być jednak konstruktywna. Działania jednego kraju tworzą presję na drugi, by wzmocnić własne deklaracje. Niedotrzymanie kroku konkurencji wiąże się z ryzykiem utraty wiarygodności.

"Chiny dbają o swój wizerunek. Chcą wydawać się lepsze, niż USA" - pisze Wang. "Wcześniej działały na zasadzie “stawiaj opór działaniom i obwiniaj USA. Nowe przesłanie brzmi: »Jesteśmy aktywni i odpowiedzialni«".

W ostatnich miesiącach rząd w Pekinie wystąpił z wieloma inicjatywami klimatycznymi, ale w większości przypadków nie przedstawiły konkretów. Ogłosił, że wycofuje się z finansowania zagranicznych elektrowni węglowych, i że ma osiągnąć neutralność klimatyczną w 2060 r. - 10 lat po Unii Europejskiej. Żadna z tych zapowiedzi nie została jednak formalnie przedstawiona ONZ, bo taki krok oznacza, że kraj może być formalnie rozliczony z niewypełnienia deklaracji. Woodroofe mówi, że ogłoszenie wycofywania się z finansowania węgla pozostawiło kilka kluczowych pytań bez odpowiedzi. Nie jest jasne, czy oznacza zatrzymanie finansowania już realizowanych projektów, czy jedynie nieprzyznawanie środków na przyszłe. Nie wiadomo też, czy Chiny przerzucą się na inwestycje w energię odnawialną, czy też zastąpią w swoim portfolio węgiel ropą i gazem, które wciąż wywierają negatywny wpływ na klimat. Dwie państwowe firmy naftowe, Sinopec i PetroChina, mają zgodnie z niedawnym raportem Columbia University najwyższe emisje operacyjne ze wszystkich firm naftowych na świecie.

Jeśli Chiny rzeczywiście chcą wykorzystać COP26 do zmiany swojego wizerunku, mogą zapowiedzieć przyspieszenie planowanego momentu, kiedy ich emisje zaczną spadać z 2030 r. do 2025 r. Mogą też wyznaczyć sobie konkretny cel rezygnacji ze spalania węgla, który dziś stanowi źródło 58 proc. energii elektrycznej w kraju. Mogą też zapowiedzieć, że w większym niż obecnie stopniu przyczynią się do finansowania globalnych funduszy adaptacji do zmian klimatu. Podczas światowego szczytu bioróżnorodności, który zaczął się 12 października w Kunming, Xi powiedział, że Chiny uruchomią nowy fundusz o wartości 233 mld dolarów na pomoc krajom o niskich dochodach, by mogły zapobiegać utracie zagrożonych gatunków.

Szczyt klimatyczny w Glasgow. Ostatnia szansa na neutralność klimatyczną?eNewsroom
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas