Droga aktywistów na COP26. Ryszard Kolasiński: Obawiam się o przyszłość

Młodzi aktywiści klimatyczni z całej Polski wyruszą na Glasgow, żeby podczas COP26 wywierać protestami presje na decydentach. Jednym z nich będzie 21-letni Poznaniak oraz student Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Kolasiński. - Najbardziej boje się tego, że po prostu nic się nie wydarzy - mówi w rozmowie z Zieloną Interią.

article cover
Młodzieżowy Strajk KlimatycznyGreenpeace Polska
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Mateusz Czerniak, Zielona Interia: Pamiętasz swoje pierwsze zetknięcie z informacjami na temat kryzysu klimatycznego?

Ryszard Kolasiński, aktywista Młodzieżowego Strajku Klimatycznego: To było przy okazji natrafienia na pierwsze informacje o Młodzieżowym Strajku Klimatycznym w marcu 2019 r. Jednocześnie w tym okresie w mediach zaczęła pojawiać się także większa liczba informacji dotyczących zmian klimatycznych, m.in. właśnie dzięki pierwszym strajkom na całym świecie, dlatego od razu mogłem pogłębiać swoją wiedzę.

Od razu zdałeś sobie sprawę z powagi sytuacji?

Oczywiście pierwsze zetknięcie nie było w stu procentach świadome, jeśli chodzi o powagę problemu, jak pewnie u większości, ale dało mi impuls, pokazało, że coś się dzieje. Później wraz z pochłanianiem coraz większej liczby informacji na ten temat i rozpoczęciem angażowania się w aktywizm klimatyczny, moja wiedza oczywiście automatycznie rosła.

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to był pierwszy ruch, w który się zaangażowałeś?

Tak, aczkolwiek jeśli chodzi o zaangażowanie społeczne w ogóle, to zdarzało mi się wcześniej zajmować innego rodzaju inicjatywami, np. upamiętnieniem Powstania w Getcie Warszawskim. Brałem także udział w manifestacjach i protestach prouchodźczych podczas pierwszego kryzysu migracyjnego w Europie w 2015 r.

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w Warszawie w marcu 2019 r.
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w Warszawie w marcu 2019 r.Andrzej Hulimka Agencja FORUM

I jak zaczęło się to twoje zaangażowanie w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym?

MSK od początku współtworzyło grono moich bliskich znajomych, więc dołączenie do nich było dla mnie naturalne w pewnym momencie. To oni opowiedzieli mi o pewnym potencjalnie głośnym medialnie działaniu, które planowali jako MSK w listopadzie 2019 r., ale które w końcu nie zostało podjęte - nie będę tu zdradzał szczegółów, bo może jeszcze kiedyś je zrealizujemy. Mimo że odstąpiliśmy wtedy od swoich planów, to już fakt, że pracowałem wtedy przy planach organizacji tego działania, sprawiło, że siłą rzeczy stałem się częścią MSK.

A teraz razem z MSK ruszasz na jeden z najważniejszych szczytów klimatycznych. Myślisz, że jesteście w stanie realnie wpłynąć na decydentów swoimi protestami? 

Gdybyśmy w to nie wierzyli, to w ogóle byśmy się tam nie wybierali. Oczywiście politycy do tej pory byli w wielkim stopniu głusi na nasze wołania, ale nie zamierzamy odpuszczać.

Jak zamierzasz pomóc MSK, żeby te działania były skuteczne? 

Z mojej perspektywy, czyli osoby, która w strajku jest już obecna trochę mniej ze względu na wiek, najważniejsze jest, by pomóc MSK w jak największym stopniu w kontakcie z mediami i logistyce samego wyjazdów oraz działań na miejscu w Glasgow.

Jakie są twoje największe obawy związane z COP26?

Najbardziej boje się tego, że po prostu nic się nie wydarzy i że nie zostaną podjęte decyzje, które muszą zostać podjęte, by temperatura nie podniosła się powyżej 1,5 stopnia w stosunku do okresu przed rewolucją przemysłową. Mowa tu oczywiście o odpowiednich celach redukcji emisji gazów cieplarnianych. Obawiam się też tego, że głos przedstawicieli krajów globalnego Południa, które to są najbardziej zagrożone skutkami kryzysu klimatycznego, nie wybrzmi odpowiednio głośno na szczycie nawet ze względów praktycznych, to znaczy nie dotrą oni na szczyt przez brak odpowiedniego dostępu do szczepionek.

Kenijka niosąca sadzonki drzew, które zostaną zasadzone na wylesionym terenie.
Kenijka niosąca sadzonki drzew, które zostaną zasadzone na wylesionym terenie.James WakibiaAgencja FORUM

A czego się boisz najbardziej jeśli chodzi o efekty kryzysu klimatycznego?

Na pewno jako ogromne zagrożenie postrzegam widmo migracji klimatycznych, bo widać wyraźnie, że potencjalne miejsca, do których ludzie mogą migrować z południa, czyli do Europy, są zupełnie nieprzygotowane do takiego procesu od strony praktycznej i mentalnej. Szczególnie obawiam się także o przyszłość młodszych ode mnie pokoleń. Swoją przyszłość jestem sobie w stanie wyobrazić, ale one mogą mieć naprawdę trudno, jeśli nie zareagujemy wystarczająco wcześnie.

Towarzyszy ci na co dzień lęk z tych powodów?

Nie. Wiem, że wiele osób tak ma, ale ja czuję raczej jeszcze większą motywację do działania, żeby te zagrożenia zażegnać. Naprawdę wierzę, że jesteśmy w stanie się przebudzić i podjąć odpowiednie działania.

Mówiłeś, że powoli twoje drogi z MSK zaczynają się rozchodzić ze względu na wiek. Co planujesz dalej? 

W przyszłości chciałbym zająć się tworzeniem różnych rzeczy w przestrzeni sztuki, przede wszystkim filmów. Wierze, że sztuka jest językiem, który także będzie w stanie uświadamiać ludzi i uwrażliwiać ich w temacie dbałości o środowisko i klimat.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas