Bez gazu nie będzie polskiej transformacji energetycznej

Gaz ma stać się u nas paliwem przejściowym na ścieżce do bezemisyjnej energii. Problem w tym, że Unia Europejska wciąż się waha, czy uznać go za "zielone" paliwo. Rozwiązaniem mógłby być wodór. Na to trzeba jednak poczekać.

article cover
123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Na razie, jeśli mamy odejść od węgla, nie ma alternatywy. Gaz ziemny musi stać się paliwem przejściowym - w tej sprawie zgodni byli uczestnicy panelu poświęconego transformacji energetycznej podczas konferencji Togetair.

Gaz ziemny, jako paliwo przejściowe, wzbudza jednak poważne obawy ekologów i części ekspertów, bo to paliwo kopalne. Komisja Europejska, która opublikowała właśnie długo oczekiwany system klasyfikacji zielonych inwestycji, tego surowca nie wymienia. Decyzje dotyczące tego, czy gaz i atom będą zielone, mają dopiero zapaść.

- Informacje, które napływają z Brukseli nie napawają optymizmem - mówił podczas debaty Paweł Strączyński, prezes zarządu Tauron Polska Energia. Podkreślał, że jeśli do 2050 r. mielibyśmy osiągnąć neutralność klimatyczną, "to już dzisiaj musimy rozpocząć bardzo intensywny program inwestycyjny". - Oczywiście paliwem docelowym będzie wodór, natomiast ten dzisiaj jest, jak yeti - pewnie gdzieś jest, ale technologie nie są ekonomicznie uzasadnione. W takiej sytuacji zastosowanie gazu, jako paliwa przejściowego jest niezbędne - stwierdził.

Zdaniem Strączyńskiego, "jeżeli szybko nie zbudujemy bloków na gaz dostosowanych do wodoru stabilność polskiego systemu będzie zagrożona". Zwłaszcza, że w jego ocenie, w projekcie jądrowym musimy być przygotowani na opóźnienia. Jacek Jaworski z Instytutu Nafty i Gazu-PIB podkreślił z kolei, że w kwestii przesyłu wodoru Polska jest dokładnie w takiej samej sytuacji, jak inne kraje - przysposabiamy system gazowy do transportu mieszanki metanu i wodoru.

Nawet, jeżeli Polska zgodnie z rządowymi planami oprze swoją energetykę o gaz, to pojawia się problem z jego źródłem. Taki wybór może oznaczać uzależnienie się od Kremla. Alternatywą mogłaby być Norwegia. Problem w tym, że - jak zauważył prezes zarządu Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora - Norwegia może nie chcieć nam sprzedawać tego surowca. - Trzeba głośno powiedzieć, że znaczna część gazu przyjdzie z Rosji. Trzeba się przygotować na to, żeby nie był on dominujący. Nawet, jak będziemy chcieli brać gaz z Norwegii, to Norwegowie nam na to nie pozwolą, z przyczyn klimatycznych - stwierdził Sikora.

Zdaniem uczestników panelu, do momentu, gdy wodór będzie wystarczająco tani w produkcji, Polska na kilkanaście lat musi wybrać paliwo przejściowe. - Wodór przyjdzie szybko. Technologia rozwinie się, jak telefonia komórkowa. To się zdarzyło w ciągu jednego pokolenia i w gigantyczny sposób się rozwinęło - przekonywał Sikora. Jego zdaniem biorąc pod uwagę zaangażowany potencjał naukowy i finansowy, szybko pojawi się nowa technologia, nowe paliwo i sposób magazynowania. Zdaniem Sikory to wodór będzie paliwem przejściowym na drodze do energetyki przyszłości.

Zgodnie z Polityką Energetyczną Polski 2040, gaz ma stać się paliwem pomostowym, do czasu, gdy nie zaczną operować elektrownie atomowe. W 2030 r. z gazu ma powstawać około 24 proc. krajowej energii. 10 lat później ma to już być około 30 proc. Choć termin powstania pierwszego reaktora do produkcji prądu jest realny, to budowa może się opóźnić z przyczyn politycznych. Wtedy będziemy jeszcze bardziej polegać na paliwie zastępczym.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas