Mały ssak na barykadzie konfliktu w Ukrainie. Jest rosyjski czy ukraiński?

​Wychuchol ma zaledwie 20 cm i długi ryjek, którym intensywnie poszukuje pokarmu. Nawet nie wie, że został wplątany w wojnę Rosji z Ukrainą. Przestał być bowiem rosyjski, jest już ukraiński.

A to ważne, gdyż wychuchole sporo czasu spędzają w wodzie i to często strumykach o wartkim nurcie. I to w rejonach, w których górska woda bywa bardzo zimna.

Skłonność do wody może zaskakiwać, zważywszy na to, że wychuchol to bliski krewny naszego kreta. Też należy do ssaków owadożernych, ale pamiętajmy, że do tego rzędu należy sporo rozmaitych gatunków takich jak jeże, almiki, ryjówki, ale również żyjące w Polsce rzęsorki. One także trzymają się blisko wody.

W wypadku wychucholi, nazywanych też desmanami czy chochołami piżmowymi, woda to ich prawdziwy żywioł. Zwierzęta są z nią mocno związane, nawet wejście do swoich norek umieszczają pod jej powierzchnią, niczym bobry. Są po prostu krewnymi kretów, które przystosowały się do życia w środowisku wodnym.

Reklama

Mały gryzoń na granicy konfliktu militarnego

Wychuchol nie jest może duży, ale spokojnie można by go uznać za małą, żywą elektrownię. Niczym amerykańskie krążowniki szos przed kryzysem paliwowym wymagają bezustannego dostarczania paliwa, bo i one, i inne owadożerne należą do zwierząt o najwyższej przemianie materii. Jedzą i spalają cały czas, zatem poza poszukiwaniem pożywienia wychuchol ma niewiele czasu na cokolwiek innego.

Czytaj też: Zielony Ład ma sprawić, że zrównoważone produkty staną się normą 

W tym szukaniu jest bardzo skuteczny, a pomaga mu ów śmieszny, ruchliwy ryjek, którym zwierzątko przeszukuje dno płytkiej wody. Grzebie w piasku i mule, podważa kamienie, cały czas przetrząsa okolicę w poszukiwaniu bezkręgowców i małych organizmów. Zjada także ikrę ryb, skrzek płazów, rzadziej zdarza mu się zjeść coś większego.

Rosyjski, czy ukraiński? Polska podjęła decyzję

Wychuchol zabawnie wygląda, zabawnie się porusza i zachowuje, wreszcie także zabawnie nazywa. To właśnie z tą nazwą związane jest wplatanie tego małego, żarłocznego stworzenia w wojnę rosyjsko-ukraińską.

Na świecie żyją tylko dwa gatunki wychucholi. Jeden mieszka w Pirenejach na pograniczu Hiszpanii i Francji, a drugi zamieszkuje wschodnią Europę. Zasięg jego występowania nie obejmuje Polski, zaczyna się na terenach wschodniej Ukrainy i sięga po południową Rosję i Kazachstan. Słowem: wychuchol mieszka akurat na pograniczu ukraińsko-rosyjskim.

Czytaj też: Polityka energetyczna. Rząd stawia na OZE i atom? Eksperci: Brak konkretów 

Badania genetyczne wykazały, że wychuchol pirenejski i ten ze wschodniej Europy są ze sobą na tyle daleko spokrewnione, że należy je wyodrębnić do osobnych rodzajów. Co za tym idzie, nadać im inne polskie nazwy. Mamy więc teraz oficjalnie wychuchola pirenejskiego w Hiszpanii i Francji oraz desmana we wschodniej Europie. No właśnie... desmana, ale jakiego?

Niegdyś to zwierzę nazywano wychucholem czy też desmanem rosyjskim - tak było jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, gdy cały zasięg występowania niedużego ssaka ograniczał się do tego jednego państwa. Teraz żyje w kilku i to skonfliktowanych.

Polska awangardą świata zwierząt

Kiedy w 2014 roku powstawała lista nowych polskich nazw ssaków, wzbudziła wiele emocji. Doprowadziła bowiem do tego, że zniknęły nazwy powszechnie dotąd stosowane jak chociażby świnka morska, która stała się oficjalnie kawią. Hiena cętkowana zmieniła się w cętkowaną krokutę, a u polskich brzegów bałtyckich nie mieszkają już foki szare, ale szarytki morskie.

Takich zmian było sporo, więc nieco odciągnęły uwagę od pewnego zabiegu natury politycznej jaki zastosowano w wypadku maleńkiego ssaka z dorzecz Dniepru, Donu, Wołgi, Uralu czy Oki. Przestał on być wychucholem rosyjskim, a stał się oficjalnie desmanem ukraińskim.

Czytaj też: Produkcja energii w 2021 r. Rekord OZE, węgla i emisji CO2 

Nowe polskie nazewnictwo ssaków weszło do użytku już po agresji Rosji na Krym i po wojnie w Donbasie, która wybuchła w kwietniu 2014 roku. Zmiana nazwy zwierzątka z "rosyjskiego" na "ukraiński" nabrała zatem symbolicznego i politycznego wymiaru. Utrzymuje go do dzisiaj, gdy Rosja zaatakowała już całą Ukrainę.

Polska także i tu stała się liderem politycznej zmiany, bowiem w języku angielskim zwierzę to wciąż nazywa się russian desman, w języku hiszpańskim - desmán ruso, w niemieckim - Russische Desman, we francuskim to le desman de Moscovie, czyli desman moskiewski, a Czesi nadali mu nazwę vychuchol povolžský (Powołże jest krainą leżącą w Rosji). Nawet Finowie, którzy nie mają wielkiego sentymentu do Rosji, używają nazwy venäjänvesikontiainen, gdzie Venäjä to po fińsku Rosja. Uzasadnieniem jest to, że większość zasięgu tego ssaka to terytorium Rosji, w znacznie mniejszym stopniu Ukraina i jedynie na minimalnym wycinku - Kazachstan. Polska jest jedynym państwem, które przyjęło nazwę "ukraiński". Być może w obliczu wojny inne państwa też zmienią desmanowi nazwy. Na razie nie zwróciły jeszcze na to uwagi.

Warto zauważyć, że żaden ssak ani ptak w zestawie oficjalnych polskich nazw (a tylko te dwie gromady na razie je mają) nie nosi przymiotnika "rosyjski". Jest chomiczek zabajkalski, gacek amurski, nornik sachaliński, tygrys syberyjski, ale rosyjskiego nie ma. Nazwa ta zachowała się jedynie wśród nazw nieoficjalnych, które dopiero czekają na weryfikację, np. wśród ryb, gdzie wciąż mamy jesiotra rosyjskiego.

Radosław Nawrot

 

 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przyroda | wojna Ukraina-Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama