Zmiany klimatu. Z czym będziemy musieli się zmierzyć w 2023 roku?
Mateusz Zajega
Zmiany klimatu postępują, czego mogliśmy na własnej skórze doświadczyć w przemijającym 2022 roku. Oczywiście od stycznia sytuacja nie ulegnie poprawie, w związku z czym reperkusji globalnego ocieplenia będziemy mieli pod dostatkiem. Co złego czeka nas w 2023 roku i z jakimi problemami będziemy musieli się zmierzyć?
Choć 2022 rok jeszcze się nie skończył, już wiemy, że będzie on jednym z najgorętszych w historii pomiarów. W ubiegłych 12 miesiącach stopniały kolejne lodowce, odnotowano rekordowe temperatury, a na Grenlandii mieszkańcy po raz pierwszy mogli zobaczyć deszcz. Za to w Pakistanie wspomnianego deszczu było na tyle dużo, że miała miejsce największa powódź w historii kraju - a to tylko niektóre ze zdarzeń, które zawdzięczamy globalnemu ociepleniu.
Oczywiście Polska nie była żadnym wyjątkiem i również mogliśmy obserwować ekstremalne zjawiska na naszych terenach. Między innymi we Wrocławiu i w Ustce odnotowano historyczne rekordy temperatur, a w przeróżnych zakątkach kraju władze apelowały o oszczędność wody, której zaczynało brakować. Co podobnego czeka nas w 2023 roku?
Braki wody
Mało osób o tym wie, ale Polska jest jednym z europejskich krajów o najgorszej sytuacji hydrologicznej. Co więcej, mówimy o problemie, na który nie ma prostego rozwiązania i praktycznie jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, jest racjonalne gospodarowanie życiodajną cieczą, gdyż w innym razie może jej po prostu zabraknąć.
W maju i czerwcu 2022 roku władze z najróżniejszych zakątków naszego kraju apelowały o oszczędność wody - mowa o ponad 140 różnych gminach ze wszystkich województw. W niektórych miejscach mieliśmy nawet planowane przerwy w jej dostawie, a to wszystko z powodu trwającej suszy.
Przez zmiany klimatu z każdym rokiem ryzyko podobnego problemu będzie rosło i istnieje szansa, że w 2023 roku przez kilka dni prysznic będzie dla nas niedostępny - to i tak mały wymiar kary za to, co wyrządzamy wciąż Matce Naturze.
Częstsze powodzie
"Ale jak to braki wody i powodzie jednocześnie?" - spyta się zapewne niejeden czytelnik. Choć brzmi to dla niektórych absurdalnie, są to dwa czynnik bardzo ze sobą związane. Otóż przez globalne ocieplenie deszcze stają się rzadsze, ale również intensywniejsze.
Co najbardziej istotne, gdy już intensywny opad pojawi się, gleba zdąży wcześniej mocno wyschnąć, przez co będzie wchłaniać zdecydowanie mniej wody. Tym prostym sposobem mamy gwarantowaną powódź.
Do powodzi możemy również dodać tysiące Polaków budujących domy na terenach zalewowych - tym sposobem otrzymamy wiele ludzkich tragedii, których w tym momencie raczej nie da się już uniknąć.
Zabójcze temperatury
Nawet największy ignorant musi przyznać, że zimy w naszym kraju są coraz krótsze oraz coraz cieplejsze i z pewnością nie można ich porównać do tych sprzed dekady czy dwóch. W ostatnich latach śnieg pojawiał się doprawdy sporadycznie.
Z kolei lato powoli wydłuża się, a temperatury na termometrze szybują niczym nasi najlepsi skoczkowie. Oczywiście nie mówimy o przyjemnym ciepełku, a o zabójczych przypływach gorąca, które zabijają seniorów.
W zeszłym roku odnotowano w kilku polskich miastach rekordy temperatur. Prawdopodobnie w przyszłym roku zanotujemy kolejne. Podobnie sytuacja wygląda ze średnimi miesięcznymi czy rocznymi. Warto również wspomnieć, że taka pogoda sprzyja powstawaniu pożarów.
Pierwsze przypadki chorób tropikalnych
Globalne ocieplenie doprowadzi w ciągu kilku lat do występowania w naszym kraju wielu chorób, z którymi nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Wyższe temperatury sprzyjają ekspansji komarów, ale także kleszczy, czyli zwierząt specjalizujących się w roznoszenie patogenów.
W przyszłym roku możemy spodziewać się większej liczby zakażeń chorobami tropikalnymi, a nawet możemy być świadkami pierwszych zakażeń niektórymi mikroorganizmami. To wszystko na własne życzenie.