Rebelia z nasionami w rękach. Partyzantka ogrodnicza w walce z betonozą
Ciągła betonoza w naszych miastach sprawia, że zaczynamy walczyć o większą ilość zieleni. Wiele osób przenosi tę walkę na ulice, zaczynając sadzić rośliny w miejscach publicznych. Nie patrzą przy tym na zakazy, stając się "ogrodniczymi partyzantami", działając na całym świecie, również w Polsce.
Spis treści:
Czym jest ogrodnicza partyzantka?
Ogrodnicza partyzantka jest to ogrodnictwo wykonywane na terenach, gdzie nie mamy prawa sadzić i pielęgnować roślin. To sprawia, że jest to aktywizm nielegalny, stąd określenie "partyzantka". Dla ogrodowych partyzantów najważniejszym jest po prostu bezkompromisowe działanie, gdzie ruszają w teren i bez pozwolenia sadzą rośliny tam, gdzie teoretycznie nie mogą.
Ograniczeniem ogrodowych partyzantów w sadzeniu roślin jest tylko ich wiedza i wyobraźnia. Placem boju mogą być publiczne tereny zieleni, skrawki ziemi przy chodniku z rozrzucanymi śmieciami, dzikie miejsca parkingowe czy nawet... prywatne posesje. Szczególnie partyzanci wybierają tereny zapomniane i zniszczone, gdzie władze już nie prowadzą żadnych prac kontrolujących wygląd terenu, a ludzie sami normalnie nie zwracają na nie uwagi.
Skuteczna partyzantka ogrodnicza to jednak nie tylko rozrzucanie nasion gdzie popadnie. Coś takiego może stworzyć więcej szkody niż pożytku. Dlatego taka działalność zachęca do wzbogacania swojej wiedzy ekologicznej i urbanistycznej. Na jej podstawie można dobrać odpowiednie rośliny, które przetrwają w nawet najtrudniejszych warunkach, lub oszacować czy dany teren nada się do większego zazielenienia.
Większość zielonych bojowników stara się też wybrać takie miejsca, które będą mogli stale doglądać. Jak już zostało wspomniane, ogrodnicza partyzantka to nie tylko zasadzenie rośliny i pozostawienie jej samej sobie. Partyzanci stale doglądają swoje dzieła i dbają o to, aby ciągle upiększały teren i nie zostały zniszczone przez władze czy wandali. Ich celem jest bowiem stała zmiana krajobrazu.
Powody ogrodniczych partyzantów, dla których używają bomb
Cechą ogrodniczej partyzantki jest spontaniczność. Jeżeli chce się rozpocząć batalię o bardziej zielone tereny, wystarczy po prostu zdobyć podstawową wiedzę o tym, gdzie najlepiej sadzić rośliny, chwycić za łopatę, wziąć swoje nasiona i iść upiększać najbliższą dzielnicę. Zwykła chęć zmiany swojego otoczenia na bardziej ekologiczną to podstawowa zasada aktywizmu ogrodniczej partyzantki.
Wielu ludzi, którzy się na nią zdecydowali, po prostu prywatnie miała dosyć powszechnej betonozy i postanowiła wypowiedzieć jej otwartą wojnę. Niektórzy także uprawiają taką partyzantkę, aby zapewnić naturalną żywność w swojej okolicy, przybierając formę miejskiego rolnictwa.
Są też tacy, którzy stosują ogrodniczą partyzantkę jako wyraz walki z miejską polityką użytkowania gruntów. Jak wiemy, dziś potrafi być z tym dramat, gdzie miasta pozbywają się wszelkiej zieleni. Wobec tego ogrodnicza partyzantka ze spontaniczności przybiera zorganizowaną formę aktywizmu, gdzie naprawdę przypomina wojnę podjazdową z władzą niestandardowymi środkami.
Zarówno w przypadku zorganizowanej akcji przeciw polityce wykorzystania terenu, jak i spontanicznych akcji w swojej dzielnicy, partyzanci działają niepokornie. Do zazieleniania terenów potrafią nawet używać... bomb. Spokojnie, mowa tu o specjalnie przygotowanych bombach nasion, które rozrzucane w miejscach, gdzie mogą wyrosnąć rośliny.
Przez większość czasu partyzanci działają w "cieniu", unikając służb porządkowych. Często pracują w nocy, zmieniając cały krajobraz jednego miejsca. Jednak zaczęli się ujawniać wraz ze wzrostem popularności. Wszystko przez pozytywny odbiór społeczności.
Bohaterowie lokalnych społeczności
Pomimo nielegalności działań ogrodniczych partyzantów, nie spotykają się oni często ze szczególnymi karami. Wszystko przez pozytywny wpływ na miejscową społeczność. Ludzie, bardzo cenią sobie pracę ogrodniczych partyzantów, stojąc za nimi murem. Dzięki temu coraz więcej osób decyduje się na taką formę walki o zielone miasta.
Partyzantka ogrodnicza ma niezwykły wpływ na lokalną społeczność. Większość akcji spontanicznego czy zorganizowanego działania na rzecz niepokornego sadzenia roślin sprawia, że angażuje się w nią wiele osób lokalnych społeczności.
W ten sposób aktywizm partyzantki ogrodniczej poprawia świadomość społeczeństwa. Stają się one bardziej zaangażowane w dbanie o swoją okolicę, w walce o ekologiczne miasta. Przy tym promowana jest wiedza jak dobrze uprawiać partyzantkę ogrodniczą, poprzez sadzenie odpowiednich roślin w jak najlepszych dla nich miejscach.
Zieloni bojownicy na świecie
W ostatnich latach ogrodnicza partyzantka szczególnie się rozrosła. Obejmuje teraz znaczną liczbę krajów Zachodu. Największa społeczność bojowników z nasionami występuje w Stanach Zjednoczonych, będących kolebką tego ruchu. Popularny jest on jednak także w Wielkiej Brytanii, Kanadzie Danii, Finlandii, Korei Południowej czy także w Polsce.
Społeczność ogrodniczych partyzantów jest bardzo zrzeszona, pomagając sobie w działaniu. Przykładem jest tu strona guerillagardening.org, Znaleźć na niej można zapisy planowanych akcji sadzenia roślin, historie zmieniania lokalnych krajobrazów na całym świecie, czy porady dla początkujących partyzantów.
Krajowe społeczności ogrodniczych bojowników często tworzą własne akcje i święta. Pielęgnując je w swoich państwach, zachęcają światową społeczność do ich kultywowania. Takim świętem jest np. Międzynarodowy Dzień Partyzanckiego Siania Słoneczników, przypadający na 1 maja.
Miejska Partyzantka Ogrodnicza, czyli polscy bojownicy zieleni
Wojna podjazdowa o zieleń jest bardzo popularna w Polsce. Prócz prywatnych i spontanicznych inicjatywach poszczególnych osób w naszym kraju działa Miejska Partyzantka Ogrodnicza. Zainicjowana przez Witolda Szwedkowskiego, który partyzantką ogrodniczą zajmuje się od 2005 roku, promuje inicjatywy i wiedzę nt. skutecznego gospodarowania terenów przez społeczność.
Akcja Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej rozszerzyła się w Polsce, kiedy po raz pierwszy w naszym kraju zainicjowano Światowy Dzień Siania Dyni w Miejscach Publicznych 16 maja 2017 roku. To działanie stało się na tyle głośne, że mocno rozsławiło ogrodniczą partyzantkę wśród Polaków.
Miejska Partyzantka Ogrodnicza działa jak inne podobne organizacje na świecie, bez pytania sadząc rośliny w każdych zakamarkach, gdzie mogą przetrwać. Dokumentując działania mieszkańców, zachęca przy tym do świadomej walki o zielone miasta. Przy tym podkreśla, że nie trzeba wcale biegać po całym mieście z nasionami i sadzić je pod nosem policji, aby być ogrodniczym partyzantem. Ideą jest tu robienie czegoś bez pytania i z własnej woli dla miejskiej zieleni. Nawet jeżeli to zwykłe podlewanie kwiatów przy chodniku.
"Można też coś podlać, gdy jest się na spacerze. Mało kto o tym myśli, ale susze to realny problem. Czasami firmy, które posadziły na dużym obszarze w miastach, nie chcą podlewać drzewek - nie zawsze jest to dla nich opłacalne. [...] Wbrew pozorom jest to również działanie wywrotowe. W miejscach takich jak granica drogi i chodnika jest to naprawdę potrzebne, a drzewa same się nie podleją" - wyjaśniał w rozmowie z "Przekrojem" Witold Szwedkowski.
Mając bowiem dostatecznie dużo chęci nt. podstawowej wiedzy o ogrodnictwie, każdy może zostać ogrodniczym partyzantem swojej okolicy.