Powódź w Demokratycznej Republice Konga. Liczba ofiar wzrosła do kilkuset
Powódź, jaka wystąpiła we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga doprowadziła do śmierci ponad 400 osób. Najnowsze doniesienia potwierdza gubernator prowincji.
Powodzie, które nawiedziły dwie wioski we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga spowodowały śmierć 401 osób. Ulewne deszcze trwające od zeszłego tygodnia doprowadziły do zalania wiosek Bushushu i Nyamukubi w prowincji Kiwu Południowe. Powódź nawiedziła też Rwandę, w której z powodu klęski zmarło ok. 130 osób. Demokratyczna Republika Konga - rozległy kraj wielkości Europy Zachodniej - jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, dodatkowo pogrążonym w konflikcie.
Tragiczna powódź
W piątek z powodu klęski w kraju zginęło co najmniej 176 osób. Wiele innych uznano za zaginione. Pracownicy organizacji humanitarnych działający na miejscu pomagają rannym, ale i odnajdują ciała zmarłych - wśród nich kobiety i dzieci.
Z powodu napływu ogromnych ilości błota, wiele domów zostało doszczętnie zniszczonych, nie przetrwały też uprawy. Ludzie stracili dorobek całego życia.
Poniedziałek 8 maja został ogłoszony dniem żałoby narodowej. Rząd planuje udać się z delegacją na miejsce tragedii.
Pora deszczowa w Demokratycznej Republice Konga ma potrwać do końca maja. W 2014 r. w prowincji Kiwu Południowe z powodu powodzi zginęło co najmniej 130 osób. Kilkaset domów zostało zniszczonych.
Klimatyczne zmiany
W sobotę sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres złożył kondolencje ofiarom "katastrofalnych powodzi".
"To kolejny dowód przyspieszenia zmian klimatu i ich katastrofalnego wpływu na kraje, które nie zrobiły nic, by przyczynić się do globalnego ocieplenia" - powiedział podczas wizyty w Burundi.
Klimatolodzy twierdzą, że ekstremalne zjawiska pogodowe będą uderzać z coraz większą częstotliwością i intensywnością z powodu zmian klimatycznych.