Naukowcy o raporcie IPCC: Rola metanu, wzrost poziomu oceanów, zmiany w obiegu wody
Najnowszy raport IPCC stwierdza, że potrzebne są niezwykle zdecydowane kroki w ciągu kilku najbliższych lat, by powstrzymać katastrofę klimatyczną. Jednym z nich jest redukcja emisji metanu.
W najnowszym raporcie IPCC wyraźnie zaakcentowano także problemy dotyczące zmian obiegu wody w przyrodzie i wzrostu poziomu oceanów. Po raz pierwszy wymieniono też z nazwy gazy cieplarniane inne, niż CO2, wpływające na ocieplenie - mówią naukowcy, komentując nowy raport Międzyrządowego Zespółu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC).
W poniedziałkowej publikacji naukowcy z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) ostrzegają, że średnie temperatury na świecie w ciągu najbliższych 20 lat wzrosną nawet o 1,5 stopnia Celsjusza. Dokument oparty jest na ponad 14 tys. badań naukowych i szczegółowo opisuje zmiany klimatyczne zachodzące na świecie i ich możliwy, przyszły przebieg. Raport opublikowano na trzy miesiące przed konferencją klimatyczną ONZ w Glasgow, podczas której państwa-uczestnicy mogą zobowiązać się do działań na rzecz ochrony klimatu oraz przeznaczenia na ten cel znacznych funduszy.
Do treści dokumentu odnieśli się naukowcy z Polski, m.in. hydrolodzy i klimatolodzy. "Dwutlenek węgla jest gazem, który w największym stopniu odpowiada za globalne ocieplenie i dlatego do tej pory to właśnie na nim koncentrowaliśmy swoją uwagę. Oczywiście w raportach IPCC i innych dokumentach była mowa także o innych gazach cieplarnianych, jednak nieco umykało to szerokiej publiczności. Bardzo cieszy mnie wyraźne podkreślenie przez autorów wagi silnego, szybkiego i trwałego ograniczenia emisji metanu. Ze względu na krótki (w porównaniu z CO2) czas życia tego gazu w atmosferze, efekty ewentualnej redukcji pojawią się bardzo szybko" - podkreśliła dr Aleksandra Kardaś z Wydziału Fizyki UW i z redakcji portalu "Nauka o klimacie", cytowana w informacji prasowej przesłanej PAP.
Autorzy raportu zwracają szczególną uwagę na związek zmiany klimatu z coraz częstszym występowaniem coraz bardziej spektakularnych zjawisk ekstremalnych, takich jak susze, fale upałów czy ulewy - dodaje dr Kardaś. - "W ostatnich latach rozwinięto metody pozwalające na określanie, w jakim stopniu odpowiada za te zdarzenia globalne ocieplenie a w jakim inne czynniki. To ważny kierunek badań, otwierający potencjalnie drogę do przypisywania odpowiedzialności za straty związane ze zjawiskami meteorologicznymi emitującym gazy cieplarniane państwom lub przedsiębiorstwom".
Ekspertka z UW zwraca też uwagę na słowa autorów raportu, iż globalne ocieplenie prowadzi do przyspieszenia obiegu wody w przyrodzie. "Wyższe temperatury skutkują silniejszym parowaniem i większym prawdopodobieństwem silnych opadów. Niestety nie oznacza to zmniejszania się problemów z suszą. Sumy opadów rosną przede wszystkim tam, gdzie i tak były wysokie. W innych miejscach - na przykład w Polsce - widzimy raczej zastąpienie umiarkowanych opadów ulewami przeplatającymi się z długimi okresami bez deszczu. Częstość i zasięg susz rosną. Jeżeli nie zatrzymamy ocieplania się klimatu, będą rosnąć dalej" - komentuje dr Kardaś.
Rosną poziomy morza
Prof. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie odniósł się z kolei do prognoz wzrostu poziomu morza w XXI w. "Wzrost poziomu morza w XXI wieku (definiowany jako wzrost ponad średni poziom z lat 1995-2014) ma wynieść, w zależności od scenariusza emisji, od 0,28-0,55 m dla scenariusza bardzo niskich emisji SSP1-1.9 (praktycznie zakładającego zmniejszenie koncentracji gazów cieplarnianych w stosunku do wartości obecnych w wyniku ich usuwania z atmosfery po roku 2050), aż do 0,98-1,88 m (dla scenariusza wysokich emisji SSP5-8.5, do którego zbliżone były rzeczywiste globalne emisje w ostatnich latach przed pandemią). Jest to znacznie więcej, niż w poprzednim Raporcie IPCC. Co gorsza, poziom morza przy tym scenariuszu emisji (SSP5-8.5) może osiągnąć poziom nawet 5 m. wyższy, niż na początku obecnego stulecia, w wyniku przyspieszonego topnienia lądolodów, głównie Zachodniej Antarktydy" - zauważa prof. Piskozub w komunikacie przesłanym PAP.
"W jeszcze dalszej perspektywie czasowej oczekuje się, że utrzymywanie się temperatur globalnych w zakresie 1,5 st. C ponad okresem przedprzemysłowym spowoduje w ciągu najbliższych 2000 lat poziom morza o 2-3 m wyższy niż obecnie, przy 2 st. C - o 2 do 6 m, a przy wzroście temperatury o 5 st. C - aż o 19-22 m. Te ostatnie liczby oznaczałyby utratę wszystkich historycznych dzielnic miast portowych na całym świecie" - dodał.
Najnowszy raport IPCC jeszcze wyraźniej niż poprzednie podkreśla bezdyskusyjny wpływ człowieka na ogrzanie atmosfery, oceanów i lądów, spowodowany emisjami gazów cieplarnianych. W porównaniu od czasów przedprzemysłowych (zdefiniowanych jako lata 1850-1900), ostatnia dekada (2010-2019) była cieplejsza o ponad stopień (najprawdopodobniej 1,07 st. C) - dodał prof. Piskozub.
Raport przedstawia analizę zmian klimatu, która zajdzie w warunkach realizacji różnych scenariuszy emisji - podsumował dr Bogdan H. Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Jak dodał, "mogą być one realizowane przez ludzkość, jednak już dziś możemy być pewni, że zainicjowane zmiany będą obserwowane jeszcze długo po zapoczątkowaniu procesów redukcji zawartości CO2 w atmosferze. Dlatego, niezależnie od wyżej wspomnianych potrzeb adaptacyjnych, niezbędny jest wręcz natychmiastowy wysiłek polegający na radykalnym zwrocie globalnej gospodarki w kierunku modelu zeroemisyjnego. W przeciwnym wypadku koszty zmiany klimatu będą narastać, a w wielu miejscach naszego globu bytowanie ludności stanie się wręcz niemożliwe".
Jak dodał dr Chojnicki, autorzy raportu IPCC akcentują także problem związany z przyspieszeniem obiegu wody w przyrodzie w wyniku postępujących zmian klimatycznych. Poznański naukowiec podkreśla, że ten element wpłynie negatywnie na funkcjonowanie całych gospodarek rolnych. "Wzrost średniej temperatury oraz częstotliwości występowania ekstremalnie wysokich temperatur, a w wielu miejscach także spadek ilości opadów, niekorzystnie wpłyną na parametry wilgotnościowe gleb. Taka perspektywa jednoznacznie wskazuje na nadchodzące problemy gospodarek rolnych wielu regionów świata. Niestety te zmiany wpłyną także niekorzystnie na warunki bytowania ludzi, gospodarkę wodną, przemysł czy funkcjonowanie ekosystemów naturalnych" - skomentował.
Jak mówi, również mieszkańcy miast będą obciążeni problemami związanymi ze zmienionym obiegiem wody w przyrodzie. "Zarówno ocieplenie, jak i zmiana wielkości oraz częstości występowania opadów nawalnych mają szczególne znaczenie dla terenów zurbanizowanych. Na tych obszarach negatywne oddziaływanie zmiany klimatu będzie potęgowane poprzez szczególną strukturę zabudowy miejskiej, która bez zdecydowanych działań adaptacyjnych wpłynie dodatkowo negatywnie na lokalne bilanse wodne oraz roślinności" - uważa Chojnicki.