Największa góra lodowa świata zmieniła się w coś przepięknego
Góra lodowa A23a, która jest największą widzianą kiedykolwiek górą lodu, zaczyna się rozpadać. Wielka bryła, która oderwała się od Antarktydy pod koniec listopada zaczęła dryfować wzdłuż Półwyspu Antarktycznego, zaczyna się rozpadać. I to w niezwykle efektowny sposób. Zdjęcia pokazują, że powstały na niej łuki, jaskinie i twory podobne do lodowych sukiennic.
Góra lodowa A23a jest ogromna. Ma cztery tysiące kilometrów kwadratowych. To powierzchnia większa niż Warszawa czy Londyn. To także ośmiokrotnie więcej niż góra lodowa, w którą w 1912 roku uderzył "Titanic". Jej pojawienie się na wodach antarktycznych to zatem spore wydarzenie.
Ogromna masa lodu oderwała się od Antarktydy po 37 latach przymarznięcia do niej. Od 1986 roku tkwiła nieruchomo w Lodowcu Szelfowym Filchnera, który rozciąga się na przestrzeni 260 tysięcy kilometrów kwadratowych.
Ten lodowiec ma grubość lodu dochodzącą do 200 metrów, ale w wypadku A23a grubość ta dochodzi do 400 metrów. Teraz wielka góra lodowa stała się lodową wyspą na Morzu Weddella i dryfuje na północ.
Morze atakuje górę lodową. Ta się topi
Za daleko nie dopłynie, bowiem zaczęła się rozpadać. Statek badawczy stwierdził to ponad wszelką wątpliwość i dostarczył zdjęć pokazujących spektakularne efekty tej destrukcji.
Zobacz również:
Badacze odkryli ogromne jaskinie, tunele i całe wielkie łuki podobne do ogromnych sukiennic, które są ewidentnym dowodem na to, że A23a zaczyna się topić.
Góra jest podmywana i wymywana przez morze. BBC cytuje Iana Strachana, który stoi na czele ekspedycji badającej masę lodu i który mówi, że widział fale o wysokości 3-4 metrów uderzające w olbrzyma na antarktycznym Morzu Weddella. To morze położone u wybrzeży Antarktydy między Półwyspem Antarktycznym na zachodzie i Ziemią Coatsów na południowym wschodzie, nazwane na cześć żeglarza Jamesa Weddella, który spenetrował akwen w 1823 roku.
A zatem w czasach, gdy istnienie kontynentu położonego bardziej na południe niż Australia nie było jeszcze takie pewne i potwierdzone. Zakładano wówczas, że może to tylko wielka połać zamarzniętego oceanu.
Prąd morski kieruje kolosa w stronę Orkadów Południowych, które leżą 600 km na wschód od Półwyspu Antarktycznego. Wątpliwe jednak, by góra tam dotarła. Najprawdopodobniej stopi się pod drodze zanim rozpocznie się antarktyczna zima i nadejdą większe mrozy.
Ruch góry lodowej A23a to nie tylko ciekawostka i zagrożenie dla żeglugi. Jej dryf i przemieszczenie się na południowy Atlantyk może w znacznym stopniu zmienić układ ekosystemu antarktycznego w okolicach Georgii Południowej. Tam znajdują się duże kolonie zwierząt tego regionu - słoni morskich, fok, pingwinów, ptaków morskich.
Pojawienie się tam topniejącej góry spowoduje duże zakłócenia w ich życiu, zmieni zasobność morza w pokarm, rozreguluje kierunki wędrówek i sposób wychowu młodych.