Nad Polskę dotarł dym z Kanady. Zaobserwowano intensywny napływ
Znów do Polski napłynął aerozol pochodzący z pożarów lasów. Tym razem jego przyczyną jest kataklizm, z którym od tygodni mierzy się Kanada. Kraj jest dotknięty falą susz i pożarów wynikających z postępujących zmian klimatu.
Kanada płonie od kilku tygodni. Według władz jest to jeden z najgorszych okresów pożarów w historii państwa. W związku z rozległym ogniem ewakuowano tysiące ludzi. Rosną też obawy o coraz większe zanieczyszczenie powietrza.
Dym z Kanady nad Polską
Od 1990 r. pożary dzikich terenów w całej Kanadzie pochłaniają średnio 2,5 mln hektarów rocznie. Pożary te występują w lasach, zaroślach i na łąkach. Dzięki wysokiemu ciśnieniu dym przenosi się do innych regionów Ameryki Północnej, ale i do Europy.
Dym z Kanady dotarł też nad Polskę. Pierwszy raz zjawisko zostało zaobserwowane pod koniec maja m.in. nad Warszawą. Dym unosił się na różnych wysokościach - od 3 do 8 km do połowy czerwca.
Cechą charakterystyczną aerozolu, który unosi się nad Polską, jest mały rozmiar cząstek. Mogą one jednak absorbować promieniowanie słoneczne, co może prowadzić do ogrzania powietrza. Mały rozmiar przyczynia się też do długiego utrzymywania się aerozolu w atmosferze. Proces ten może trwać kilka tygodni w zależności od warunków pogodowych.
Aerozole pojawiają się nad Polską regularnie
Od 2013 r. pomiarami aerozoli atmosferycznych w Polsce zajmuje się Laboratorium Pomiarów Zdalnych (w Instytucie Geofizyki UW). Do pomiarów używa się specjalistycznych narzędzi i modeli. Naukowcy zaznaczają, że aerozole zbliżone do tych, jakie obecnie znajdują się nad Polską, pojawiają się u nas każdego roku. Pochodzą z europejskich oraz polskich pożarów.
Niestety tendencja powstawania coraz bardziej dotkliwych susz, obecności fal upałów i innych coraz wyraźniejszych anomalii, to wyniki globalnego ocieplenia napędzanego przez intensywny rozwój światowego przemysłu, w tym paliw kopalnych.