Ludzkość będzie walczyć o przetrwanie, jeśli nie zatrzymamy zmian klimatu

Mimo że niektóre prognozy klimatyczne wybiegają dalej niż 2100 r., to tak długookresowe prognozy nie są dzisiaj uwzględniane, jeśli chodzi o adaptację do zmian klimatu i polityki środowiskowe. Niektórzy badacze uważają, że to zgubne. W końcu osoby urodzone dzisiaj będą miały mniej niż 80 lat w 2100 r. W jakim świecie będą więc żyły ich dzieci i wnuki?

Krajobraz zasłonięty dymem z pożarów lasów w Kalifornii.
Krajobraz zasłonięty dymem z pożarów lasów w Kalifornii. DAVID MCNEW/Getty AFP/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Opublikowana niedawno przez Organizację Narodów Zjednoczonych ocena krajowych zobowiązań redukcji gazów cieplarnianych ostrzega, że są one daleko niewystarczające i kierują nas na tor wzrostu średniej globalnej temperatury do końca wieku o 2,7 st. Celsjusza w stosunku do epoki preindustrialnej. Jednocześnie badań wynika jednoznacznie, że jeśli mamy uniknąć najgorszych skutków ocieplenia planety, emisje gazów cieplarnianych muszą spaść co najmniej o jedną czwartą do 2030 r., to prognozy wskazują, że wzrosną one do końca dekady o 16 proc.

Już teraz świat mierzy się coraz częściej z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, będącymi - co wykazano w badaniach - skutkiem zmian klimatu. To między innymi potężne pożary, jakie wciąż trwają na Syberii i w Stanach Zjednoczonych, fale upałów w Arktyce, czy powodzie, jak w Niemczech czy Belgii. Konsekwencją wzrostu temperatury o 2,7 st. Celsjusza będą więc jeszcze potężniejsze, bezprecedensowe pożary, susze, burze, upały oraz głębokie zmiany ekosystemów wodnych i lądowych.

Ale co będzie dalej, po 2100 r.? Międzynarodowy zespół naukowców opublikował wyniki swojego badania na ten temat w czasopiśmie "Global Change Biology". Jak można się domyślić, wnioski nie są optymistyczne.

Badacze przeprowadzili projekcje zmian klimatu zależne od stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze. Objęły trzy scenariusze, przy czym ten najłagodniejszy zakładał zatrzymanie ocieplenia na "znacznie poniżej 2 st. Celsjusza", co jest celem Porozumienia paryskiego.

Naukowcy modelowali też zmiany w rozmieszczeniu roślinności, stresie cieplnym i warunkach hodowli najbardziej znaczących dla nas roślin uprawnych, aby zobaczyć, z jakimi wyzwaniami będą musieli się mierzyć nasi potomkowie, zaczynając od XXII w.

Ogromne zmiany

Zespół badaczy doszedł do wniosku, że w przypadku dwóch bardziej pesymistycznych scenariuszy średnie globalne temperatury będą nadal rosły po 2100 r. W tych scenariuszach tereny nadające się pod uprawę będą stopniowo znajdowały się coraz bliżej biegunów. Jednocześnie sam obszar nadający się do upraw niektórych roślin ulegnie zmniejszeniu. Co do stresu cieplnego, to może on osiągnąć śmiertelny dla ludzi poziom w regionach tropikalnych, które obecnie są w dużym stopniu zaludnione, więc obszary te mogą stać się niezdatne do zamieszkania. Dodatkowo miejsca o bogatych ekosystemach, takie jak dorzecze Amazonki, mogą stać się zupełnie jałowe.

Natomiast w przypadku scenariusza, w którym udaje się wypełnić cele Porozumienia paryskiego, nadal będzie podnosił się poziom mórz m.in. w konsekwencji mieszania się wód w ocieplających się oceanach.

Badacze podkreślają, że mimo faktu, iż wyniki ich badania oparte są na jednym modelu klimatycznym, to mieszczą się w zakresie zgodność z prognozami innych modeli i pomagają ujawnić potencjalne konsekwencje zmian w dłuższej perspektywie czasowej.

"Jeśli nie uda nam się powstrzymać ocieplenia klimatu, następne 500 lat i więcej zmieni Ziemię w sposób, który zagrozi naszej zdolności do podtrzymania wielu niezbędnych do przetrwania elementów" - piszą naukowcy o swojej pracy.

Źródło: The Conversation, Zielona Interia

mcz

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas