Górskie lodowce w tropikach zanikają w szybkim tempie

Lodowce, które są źródłem wody dla lokalnych społeczności, zniknęły nawet w 90 proc. w ciągu kilku ostatnich dekad - informują naukowcy w "Global and Planetary Change".

Góra Kilimandżaro, Tanzania.
Góra Kilimandżaro, Tanzania. pixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Największy ubytek zaobserwowano niedaleko Puncak Jaya na Papui-Nowej Gwinei. Punktem odniesienia był 1980 r. Z kolei w latach 1986-2017 lodowiec pokrywający Kilimandżaro zmniejszył się o 71 proc.

W badaniach wzięto pod uwagę cztery obszary: Kilimandżaro w Tanzanii, Andy w Peru i Boliwii, Wyżynę Tybetańską oraz Himalaje w środkowej i południowej Azji, a także Papuę-Nową Gwineę oraz Indonezję.

Naukowcy z Ohio State University po raz pierwszy połączyli dane z satelitów NASA oraz badań terenowych, w tym z analizy rdzeni lodowych. Wynika z nich, że w ostatnich latach tempo ubywania lodu wzrasta.

- To są najbardziej odległe rejony naszej planety. Nie znajdują się blisko dużych miast, nie mamy zatem do czynienia z wpływem lokalnego zanieczyszczenia - opisuje główny autor badań, Lonnie Thompson z Ohio State University - Te lodowce to wskaźniki, które ostrzegają. I wszystkie one wskazują na to samo - dodaje.

Zdaniem naukowców lodowce w tropikach są bardziej podatne na zmiany klimatu. Jako że istnieją w najcieplejszych miejscach na świecie, mogą przetrwać tylko na bardzo dużych wysokościach. Zanim atmosfera Ziemi się ocieplała, zazwyczaj padał tam śnieg. Teraz, większość opadów to deszcz, który jeszcze bardziej przyspiesza topnienie lodowców.

- Pokrywa lodowa nie utrzymuje się na najwyższych poziomach - powiedział współautor badania geolog Christopher Shuman z Uniwersytetu Maryland-Baltimore County - To wzajemne oddziaływanie między ciepłym powietrzem z niższych warstw, które topi lód na jego obrzeżach, a najwyższym poziomem, gdzie jest wystarczająco zimno, aby spadło trochę śniegu, jednak nie na tyle, żeby podtrzymać dotychczasowy rozmiar powierzchni lodowca - tłumaczy naukowiec.

Zdaniem badaczy może to mieć poważne konsekwencje dla osób, które żyją blisko tych miejsc.

W badaniu opisano historię jednej ze społeczności w Peru. Po powodzi, wywołanej przez lód, który spadł z pokrywy lodowej Quelccaya do pobliskiego jeziora, zniszczone zostały lokalne pola uprawne. To na tyle wystraszyło jedną z rodzin, że ta przeprowadziła się do odległego o cztery godziny drogi miasta, by rozpocząć nowe i bezpieczniejsze życie.

Z kolei w Papui-Nowej Gwinei górskie lodowce mają znaczenie kulturowe. Dla jednej ze społeczności pokryte lodem wierzchołki gór to głowa ich boga. Zdaniem Thompsona, te lodowce całkowicie znikną w ciągu dwóch, trzech lat. Jak mówi, jest za późno by je uratować, jednak nadal można spowolnić ucieczkę dwutlenku węgla do atmosfery. Ten napędza ocieplenie klimatu. - Nauka nie zmienia trajektorii na jakiej jesteśmy, bez względu na to jak dużo już wie. Potrzebujemy czegoś, co zmieni tę trajektorię - mówi Thompson.

Źródło: PAP, Ohio State News, Zielona Interia

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas