Dlaczego aktywiści atakują bezcenne obrazy? Nie chodzi o niszczenie sztuki
"Słoneczniki" van Gogha oblane zupą pomidorową, ziemniaczane puree na obrazie Moneta, a wcześniej m.in. przyklejenie dłoni do jednego z dzieł Picassa - aktywiści ekologiczni z różnych stron świata zdają się mieć ostatnio podobny pomysł na zwrócenie na siebie uwagi. Mimo że ich celem padają różne obrazy i ataków dokonują różne organizacje, to pobudki kierujące aktywistami są zazwyczaj podobne. Trudno się dziwić tak szokującym metodom protestu, bo kryzys klimatyczny nie odbija się szerokim echem w życiu publicznym. Nawet jeśli aktywiści umierają po to, aby nagłośnić skutki zmian klimatu.
Próby niszczenia obrazów przez aktywistów i aktywistki klimatyczne stały się szeroko komentowanym tematem w ostatnich tygodniach za sprawą akcji wymierzonych w "Słoneczniki" van Gogha i "Stogi siana" Moneta.
W pierwszym przypadku happening przeprowadziła angielska organizacja "Just Stop Oil", w drugim - niemieckie Letzte Generation. Jeszcze wcześniej, w sierpniu, aktywiści z Niemiec przykleili się do szyby ochraniającej "Rzeź niewiniątek" Rubensa. Z kolei na początku października podobną akcję przeprowadził australijski oddział Extinction Rebellion. Ich celem była "Masakra w Korei" Picassa.
Aktywiści tłumaczą, dlaczego atakują obrazy
Po ataku na "Stogi siana" Moneta Letzte Generation wytłumaczyło pobudki kierujące organizacją. "Co jest więcej warte dla wszystkich - sztuka czy życie? Monet kochał naturę i uchwycił jej delikatne piękno w swoich pracach. Dlaczego o wiele bardziej boimy się zniszczenia jednego z tych obrazów niż zniszczenia samego naszego świata?" - pytają w mediach społecznościowych niemieccy aktywiści, nawiązując do skutków, jakie mogą mieć dla świata zmiany klimatu.
Jeszcze więcej światła na tego typu akcje rzucają aktywiści i aktywiści z "Just Stop Oil". W informacjach zamieszczonych na ich stronie internetowej można między innymi wyczytać, że organizacja jest świadoma zabezpieczeń chroniących najsłynniejsze dzieła sztuki. Ale protesty nie mają na celu niszczenia obrazów.
"Tak, sztuka jest cenna. Głęboko podzielamy miłość do niej. Chcemy jednak zapewnić wszystkim przyszłość, gdzie ludzka kreatywność będzie nadal możliwa. Jesteśmy przeraźliwie blisko, aby to utracić, więc musimy łamać zasady. To oznacza prowokowanie, kwestionowanie i szokowanie. Nie ma innego sposobu" - mówią przedstawiciele "Just Stop Oil".
Jak podkreśla 20-letnia Anna Holland, jedna z kobiet, które obrzuciły zupą pomidorową "Słoneczniki" van Gogha, "rodziny w Wielkiej Brytanii będą musiały tej zimy wybrać między jedzeniem a ogrzewaniem, podczas gdy koncerny naftowe i spółki energetyczne zbierają rekordowe żniwa". "To paliwa kopalne odpowiadają za rosnące koszty życia" - zauważa Phoebe Plummer, 21-latka, która również brała udział w akcji.
Ogromna moc dzieł sztuki
Jak widać, aktywiści i aktywistki wybierają konkretne obrazy nie bez powodu, ale też dbają o to, aby dziełom sztuki nic się nie stało. Wykorzystują je do nagłaśniania swoich działań, ale tak naprawdę ich nie niszczą.
Oprócz van Gogha i Moneta, którzy stali się symbolami walki o zachowanie czystego środowiska, ekolodzy chcą pokazać także zagrożenia związane z wojną o zasoby wywołaną globalnym ociepleniem. Dlatego wcześniej celem organizacji Extinction Rebellion i Letzte Generation stały się "Rzeź niewiniątek" i "Masakra w Korei". Oba obrazy w dosadny sposób symbolizują horror wojny.
Aktywiści i aktywistki, których celem stały się dzieła sztuki mogą też mówić o "szczęściu", bo ich akcje spotkały się z wysokim zainteresowaniem i odbiły się w mediach szerokim echem. Takiego szczęścia nie miał na przykład Wynn Bruce - aktywista klimatyczny z Kolorado, który w tym roku podczas Dnia Ziemi w geście protestu podpalił się przed budynkiem Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie.
Praktycznie bez echa przechodzi także co roku śmierć ponad 200 aktywistów ekologicznych, którzy walczą o środowisko na całym świecie. Ostatni rok był pod tym względem rekordowy - zginęło aż 227 osób, które np. broniły lasów deszczowych Ameryki Południowej przed wycinką.
Tymczasem znaczniej chętniej komentowane w internecie jest obrzucenie zupą i ziemniaczanym puree obrazów namalowanych przez ludzi, którzy kochali przyrodę tak samo jak niejeden aktywista ekologiczny. Może zamiast ginąć, chroniąc lasów Amazonii lub podpalając się w geście protestu, lepiej przykleić się do obrazów artystów, którzy swoją sztuką wyrażali sprzeciw wobec wojny.