Czy to koniec walki z wiatrakami? "Krok w dobrym kierunku, ale spóźniony"
Zasada 10H, która sprawiła, że turbiny wiatrowe w Polsce praktycznie przestały powstawać, może już wkrótce zostać zmieniona. – To krok w dobrym kierunku, ale zdecydowanie spóźniony w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski i szybujących cen energii – uważa Anna Meres z Greenpeace Polska. Potencjał farm wiatrowych jest znacznie wyższy - przyznaje wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska.
Komitet Stały Rady Ministrów przyjął i skierował do dalszych prac ustawę mającą odblokować w Polsce inwestycje w energetykę wiatrową na lądzie. - Istnieje duża szansa, że jeszcze w czerwcu przepisy liberalizujące zasadę 10H zostaną przyjęte przez Radę Ministrów i skierowane do prac w Sejmie - powiedział we wtorek Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska.
- Dzisiaj moc zainstalowana w lądowych farmach wiatrowych wynosi 7,3 GW, ale jej potencjał jest znacznie wyższy - przyznaje Ireneusz Zyska. Moc farm wiatrowych nie wzrosła znacząco od sześciu lat, czyli od wejścia w życie przepisów tzw. ustawy odległościowej. W tym samym okresie moc z fotowoltaiki wzrosła ponad dwukrotnie, przez co energia solarna wyprzedziła wiatraki i zajmuje obecnie pierwsze miejsce wśród polskich OZE.
Istnieje duża szansa, że jeszcze w czerwcu przepisy liberalizujące zasadę 10H zostaną przyjęte przez Radę Ministrów i skierowane do prac w Sejmie.
Nowe przepisy mogą rozruszać wiatraki
Ustawa 10H, zwana także odległościową lub wręcz "antywiatrakową", weszła w życie w 2016 roku. Przepisy drastycznie ograniczyły obszar Polski, na którym można stawiać nowe turbiny. Szacuje się, że z inwestycji wyłączono nawet 99,72 proc. kraju. W myśl nowelizacji samorządy będą mogły odejść od tej zasady. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie i zezwolą na to gminy, wiatraki powstaną w odległości już 500 metrów od zabudowań, co powinno odblokować dużą powierzchnię pod inwestycje.
- Oczekujemy, że ustawa liberalizująca zasady budowy nowych lądowych farm wiatrowych będzie procedowana jak najszybciej - komentuje Anna Meres z Greenpeace. - Jest to krok w dobrym kierunku, choć to nie rozwiązuje wszystkich palących problemów związanych z uzależnieniem Polski od paliw kopalnych i szybującymi cenami energii. Już teraz rząd powinien opracować strategię zwiększenia udziału OZE i poprawy efektywności energetycznej w najbliższych latach - dodaje.
Energia wiatrowa może przynieść upragnione oszczędności
Ułatwienia budowy wiatraków na lądzie to rozwiązanie popierane przez Polki i Polaków. Jak wynika z badania Kantar, niemal 80 proc. badanych uważa, że rząd powinien jak najszybciej zmienić przepisy. Dodatkowo ponad 65 proc. ankietowanych uważa, że zwiększenie produkcji energii wiatrowej powinno być priorytetem rządu w najbliższych miesiącach.
- Obowiązujące obecnie w Polsce przepisy odległościowe są jednymi z najbardziej rygorystycznych w Europie. Gdyby nie zaciśnięty rządowy hamulec, już dziś płacilibyśmy zdecydowanie mniej za energię elektryczną - mówi Anna Meres. Według ostatniej analizy PSEW i Instytutu Jagiellońskiego w grudniu 2021 roku - najdroższym miesiącu od lat - wiatraki pozwoliły obniżyć rachunki Polaków o połowę.
Według ostatnich rządowych zapowiedzi moc z odnawialnych źródeł energii w Polsce do 2030 roku ma przekroczyć 50 gigawatów. Spodziewa się, że za osiem lat połowa prądu zużywanego w naszym kraju będzie pochodzić właśnie z OZE.
Gdyby nie zaciśnięty rządowy hamulec, już dziś płacilibyśmy zdecydowanie mniej za energię elektryczną.