Zmiany dla wiatraków coraz bliżej. "Jest późno, ale nie za późno"
Polska energetyka wiatrowa ma szansę wyjść z długoletniego kryzysu spowodowanego tzw. ustawą 10H. Nowe przepisy są już gotowe i w poniedziałek zaakceptował je Komitet Stały Rady Ministrów. „Jest późno, ale nie za późno” – mówi o potencjale turbin wiatrowych w Polsce Janusz Gajowiecki z PSEW. Czy wiatraki nareszcie dościgną dynamicznie rozwijającą się fotowoltaikę?
Nowelizacja ustawy 10H jest gotowa. Komitet Stały Rady Ministrów zaakceptował ją w poniedziałek. Teraz projektem zajmie się komisja prawnicza, a następnie Rządowe Centrum Legislacji i - wreszcie - parlament.
Eksperci zajmujący się energetyką odnawialną od lat przekonują, że surowe przepisy blokują rozwój wiatraków w Polsce. Ustawa 10H, zwana także odległościową lub wręcz "antywiatrakową", radykalnie ograniczyła zakres terenów, na których mogłyby powstawać nowe turbiny. Niektórzy specjaliści mówią, że z inwestycji w energię z wiatru wyłączono nawet 99,72 proc. kraju.
Wiatraki mogą być "game changerem"
"Jest późno, ale nie za późno" - ocenił Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w programie "Nowy Dzień z Polsat News". "Postęp technologiczny jest niesamowity. Jest to technologia, która może być game changerem na rynku energii w Polsce, tak bardzo uzależnionym dzisiaj od surowców kopalnych" - wskazał ekspert.
"Dzisiaj przed nami bardzo ważny dzień. Na Komitecie Stałym Rady Ministrów będzie dyskusja na temat ustawy, która będzie mówiła o lokalizacji energetyki wiatrowej w przyszłości i wykorzystaniu potencjału tej energetyki w najbliższych latach" - zapowiedział Janusz Gajowiecki.
"Mówimy tutaj o okresie następnych 2-3 lat, kiedy będziemy w stanie dostarczyć znaczące ilości taniej, najtańszej energii elektrycznej dostępnej dzisiaj w Europie i na świecie" - dodał ekspert.
Polacy chcą energii z wiatru
Mimo przeszkód, z jakimi mierzy się energetyka wiatrowa w Polsce, turbiny są już i tak dużą korzyścią dla portfeli Polek i Polaków. Według ostatniej analizy PSEW i Instytutu Jagiellońskiego w grudniu 2021 roku - najdroższym miesiącu od lat - wiatraki pozwoliły obniżyć rachunki Polaków o połowę.
W obliczu kryzysu energetycznego wywołanego wojną w Ukrainie inwestycje w energetykę odnawialną są tym bardziej potrzebne. Według najnowszego sondażu Kantar Public 79 proc. ankietowanych uważa, że należy jak najszybciej zmienić prawo, by ułatwić budowę farm wiatrowych. 70 proc. jest zdania, że większa produkcja energii z wiatru sprzyja uniezależnianiu się Polski od rosyjskich surowców.
Według ostatnich rządowych zapowiedzi moc z odnawialnych źródeł energii w Polsce do 2030 roku ma przekroczyć 50 gigawatów. Spodziewane jest, że za osiem lat połowa prądu zużywanego w naszym kraju będzie pochodzić właśnie z OZE.
Nowelizacja ustawy 10H. Co zakłada?
Przypomnijmy, że nowelizacja ustawy 10H (zwanej także "odległościową") mówiąca o lokalizacji turbin wiatrowych w Polsce przeszła w kwietniu pod skrzydła Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Nowe przepisy mają złagodzić zasadę 10H, która zakłada, że wiatraki muszą być oddalone od domów na odległość co najmniej 10 razy większą niż wysokość turbin. Kontrola nad budową wiatraków ma być przekazana samorządom i społeczności lokalnej. Elektrownie wiatrowe będą mogły być budowane już w odległości 500 metrów od zabudowań. Konieczne będzie jednak, aby gmina zniosła wcześniej zasadę 10H."Każdy z nas chciałby mieć wpływ na to, czy wiatrak będzie stał za jego oknem, czy nie (...) Zależy nam, żeby ta ustawa wzmocniła rolę lokalnych konsultacji i lokalnych społeczności" - mówiła w kwietniu Anna Moskwa dla Polsat News.