Wielki sukces. W Anglii znika inwazyjny gatunek, który znamy z Polski
Wizon amerykański zniknął z większości obszarów wschodniej Anglii - informuje z dumą Waterlife Recovery Trust. Z dumą, gdyż to gatunek inwazyjny, którego obwinia się za powodowanie wielkich szkód w przyrodzie całej Europy. Metoda, którą zastosowali Anglicy okazała się nadzwyczaj skuteczna i zarazem prosta. Jest zatem szansa, że zastosują ją inne kraje, chociażby Polska.
Polska także ma wielki problem z wizonami. Zwierzęta, znane pod starą nazwą norka amerykańskie, zasiedliły nasz kraj po II wojnie światowej. Nie jest do końca jasne, czy to uciekinierzy z polskich ferm futrzarskich, czy drapieżniki celowo wypuszczane na wolność w Związku Radzieckim jeszcze w latach trzydziestych przyczyniły się do opanowania Polski, ale od 1953 roku wizon amerykański jest u nas notowany. Początkowo nieliczny, począwszy od lat osiemdziesiątych stał się wielką plagą.
Wizon amerykański - plaga nie tylko w Polsce
Tego amerykańskiego łasicowatego ściśle związanego z wodą i życiem w pobliżu niej obwinia się o wyparcie norki europejskiej, naszego rodzimego gatunku. On jednak zniknął z Polski jeszcze zanim przybysz z Ameryki się pojawił, więc jest bardziej prawdopodobne, że wizon amerykański po prostu zajął jego miejsce i wolną niszę. Zajął na dużą skalę, bo tę norkę oskarża się o plądrowanie naszej przyrody. Wizony zjadają jaja, pisklęta, żaby, dorosłe ptaki podczas pierzenia się.
Polska podejmuje próby ograniczenia liczby tych norek, ale na razie to wciąż liczne u nas zwierzę. Tymczasem w Wielkiej Brytanii sztuka się udała.
Anglia odtrąbiła sukces w tej materii. "Jeszcze miesiąc temu myślałem, że norki nie da się nigdzie wytępić. Że gdy się już pojawiła, to zostanie na zawsze" - mówi Tony Martin, przewodniczący fundacji Waterlife Recovery Trust, która zajęła się projektem i o którego sukcesie donosi brytyjska prasa. "Potem znalazłem raport o małej wyspie niedaleko Estonii, gdzie się ich pozbyli, ale nic na taką skalę. To o rząd wielkości mniej".
Ta "mała wyspa niedaleko Estonii" nie jest taka mała, bo chodzi o wyspę Hiuma, czyli jedną z największych wysp leżących na Bałtyku. Estończycy dość szybko wdrożyli tam projekt usunięcia wizona amerykańskiego i zakończyli go sukcesem. Wyspa to jednak ograniczone terytorium, uniemożliwiające napływ nowych osobników z zewnątrz i przepływ populacji.
Anglicy pozbyli się inwazyjnej norki
Anglicy jednak zastosowali metodę, która okazała się nadzwyczaj skuteczna. Wykorzystano w niej intensywny zapach gruczołów odbytowych norek jako przynętę w celu zwabienia ich w inteligentne pułapki.
Teraz telewizja BBC podaje: "W ramach pierwszego na świecie testu organizacja Waterlife Recovery Trust (WRT) założyła setki pułapek na drogach wodnych we wschodniej Anglii. Organizacja stwierdziła, że program zakończył się sukcesem, ponieważ nie ma dowodów na reprodukcję norek w sezonie lęgowym 2023".
Słowem, inwazyjny wizon amerykański zniknął ze wschodniej Anglii, co brytyjskie media reklamują nawet jako pierwszy w dziejach przypadek usunięcia inwazyjnego gatunku z otwartego terenu, który nie jest wyspą.
Jak czytamy, program miał charakter pilotażowy, gdyż tylko na tyle wystarczyło funduszy. Konieczne jest jednak jego kontynuowanie nie tylko ze względu na nadzwyczajną skuteczność, ale także dlatego, że bez kontynuacji wizony do wschodniej Anglii wrócą. Ekologowie są jednak dobrej myśli. ""Do tej pory całkowite usunięcie norek amerykańskich z Wielkiej Brytanii było niemożliwym marzeniem, ale powodzenie tego procesu daje nadzieję, że stulecie katastrofalnych zniszczeń cennej rodzimej fauny i flory będzie można wreszcie naprawić" - mówi prof. Tony Martin, szef WRT.
Program ma być rozszerzony na całą Wielką Brytanię, począwszy od Norfolk i Suffolk na północny-wschód od Londynu.