Borsuk Patrycjusz nie żyje. Prawdopodobnie wybudziły go petardy
Fundacja Patataj Animals Sanctuary z województwa dolnośląskiego przez 10 dni próbowała uratować borsuka, który wybudził się ze snu zimowego. Zwierzę miało zostać wybudzone przez wrzucone do jego nory petardy. Niestety borsuka Patrycjusza nie udało się uratować.
Jak podaje fundacja Patataj Animals Sanctuary, zaraz przed świętami Bożego Narodzenia z jej działaczami skontaktowała się policjantka, która w gminie Mokrzeszów znalazła rannego borsuka. Wolontariusze udali się na miejsce. Najpierw zawieźli zwierzę do weterynarza w Świdnicy, ale jego stan się pogorszył i konieczna była wizyta w klinice we Wrocławiu - poinformował serwis swidnica24.pl.
Borsuk wybudził się ze snu zimowego. Przyczyną petardy?
"Lekarz stwierdził, że przyczyną mógł być wybuch petardy w norze" - powiedziała portalowi założycielka fundacji Sandra. Podejrzewano też, że ze snu zimowego ssaka mogła wybudzić infekcja, bo zwierzę "nosiło ślady neurologiczne". Dlatego leczono je na toksoplazmozę, która "mogła zaatakować borsuka pod wpływem obniżenia odporności pod wpływem stresu".
Borsuk trafił do sanktuarium dla zwierząt w Witoszowie Dolnym, gdzie mieszkają m.in. konie, owce i osioł. Zwierzęciu najpierw nadano imię Patrycja na cześć wolontariuszki, która miała urodziny w dniu znalezienia ssaka. Z czasem jednak okazało się jednak, że to samiec, więc przemianowano go na Patrycjusza.
Borsuk Patrycjusz nie żyje
W międzyczasie fundacja uruchomiła zbiórkę na ratowanie borsuka, chciała mu nawet dać dożywotni azyl i wybudować specjalną wolierę jeśli okazałoby się, że zwierzę nie będzie w stanie wrócić do środowiska naturalnego. "Walczymy o ciebie, mała" - informowali jeszcze w Wigilię wolontariusze, zanim Patrycja zmieniła imię na Patrycjusz.
Niestety, mimo chwilowej poprawy, stan zdrowia borsuka Patrycjusza w ostatnich dniach znacznie się pogorszył. Lekarze byli zmuszeni dokonać eutanazji zwierzęcia. "Usnął, już nie cierpi" - napisała pani Sandra z fundacji Patataj Animals Sanctuary.