Polacy biorą się za sprzątanie swojej okolicy. Kto i dlaczego to robi?
Polacy biorą sprawy w swoje ręce. Coraz częściej inicjatywę w kwestiach ochrony środowiska przejmują lokalne, oddolne grupy. To moda, czy początek wielkiego, środowiskowego przebudzenia?
- Ludzi to po prostu wkurza, już nie mogą patrzeć na to, jak wygląda ich środowisko - opowiada Monika Dorociak. Ona sama powiedziała "dość" po tym, jak na spacerze z dzieckiem zorientowała się, że wszędzie dookoła walają się góry śmieci. Postanowiła nie czekać, aż ktoś inny się sprawą zainteresuje i podejmie działania. Stworzyła na Facebooku grupę "Posprzątajmy Skarżysko" i zaczęła co kilka tygodni organizować regularne akcje w różnych częściach miasta.
- Za pierwszym razem było nas w sumie siedmioro, z czego część dołączyła się spontanicznie w czasie akcji. Zebraliśmy wtedy sześćdziesiąt 120-litrowych worków śmieci - opowiada Dorociak. W ubiegłą sobotę zebrano 40 worków.
Podobnych akcji w całej Polsce jest coraz więcej. W Trzebini, wielkie sprzątanie od czterech lat organizowane jest nawet pod wodą. - Najczęściej znajdujemy butelki po winie i piwie - mówi właściciel centrum nurkowego Octopus i współorganizator akcji Krzysztof Richter: - Ludzie po prostu siedząc na brzegu, choć mają przed sobą kosz, wrzucają butelki prosto do wody.
Kilkadziesiąt osób sprzątało w tym roku trzebiński Balaton zarówno pod wodą, jak i na powierzchni. Tym razem nurkom w wyciąganiu ciężkich siat pełnych szkła pomagały zaprzęgnięte do akcji... wodne rowery wodne.
Smutne w tym wszystkim jest to, że z roku na rok śmieci wcale nie ubywa. Przeciwnie. - Przybywa chętnych do uczestnictwa w akcji, ale niestety coraz więcej jest też śmieci - twierdzi burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk, dodając: - Możemy już mówić o setkach kilogramów zbieranych podczas każdej akcji.
Polacy w ostatnich latach deklarują, że stan środowiska jest najważniejszym problemem, jaki powinniśmy rozwiązać. Tyle że chętnych do zrobienia czegokolwiek jest wciąż za mało. - Widzimy ciągle dysproporcję między tym, co deklarujemy w zakresie naszej sympatii do przyrody i otaczającego nas środowiska w stosunku do tego , jak przekłada się to na nasze zachowanie - tłumaczy dr Wojciech Trempała, socjolog z Wydziału Nauk o Polityce i Administracji UKW w Bydgoszczy, który bada świadomość środowiskową Polaków. - Akcje nie zastąpią nam codziennych nawyków. Powinniśmy zacząć od stworzenia sytuacji, w której rzek czy lasów nie będziemy musieli sprzątać, bo śmiecenie będzie dla nas wstydem.
Z badań wynika, że jeszcze dziewięć lat temu, głównym motywem, który skłaniał nas do ochrony środowiska była troska o nasze własne zdrowie i zdrowie naszych bliskich. To się jednak zmieniło. Już w ubiegłym roku, w badaniu przeprowadzonym na zlecenie Ministerstwa Klimatu połowa respondentów zadeklarowała, że przyroda jest wartością samą w sobie. To sprawia, że coraz uważniej nie tylko przyglądamy się temu, co dzieje się z naszą okolicą, ale i niepokoi nas stan całej planety. I tu też pojawiają się oddolne inicjatywy.
- W ciągu godziny na świecie zużywa się 320 tysięcy jednorazowych kubków. Rocznie to prawie trzy miliardy - mówi Adrian Golonka, pomysłodawca i założyciel systemu kaucyjnego Take Cup: - Produkcja tak ogromnej ilości jednorazówek pochłania co roku 40 tys. drzew. Stworzony przez Golonkę system zakłada, że wielorazowy kubeczek z tworzywa można wziąć z dowolnego uczestniczącego w programie punktu (obecnie jest ich w całym kraju ponad setka), wypić kawę, po czym zwrócić w każdym innym punkcie i otrzymać zwrot kaucji. To rozwiązanie, które pozwala wyeliminować ze środowiska jednorazowe kubki do picia napojów na wynos - liczy Golonka.
Do kogo powinni adresować swoje akcje aktywiści? Kto najbardziej interesuje się stanem przyrody? To bardzo ciekawy problem. Mogłoby się wydawać, że młodzi, bo to ich przede wszystkim widać na protestach. W praktyce jest nieco inaczej. - Osoby najbardziej wrażliwe ekologicznie to zazwyczaj osoby z grupy wiekowej 45-65 lat - tłumaczy dr Trempała. - Można to wytłumaczyć tym, że to ludzie o najbardziej ustabilizowanej sytuacji finansowej i życiowej.
Swiadomość środowiskowa młodzieży poprawia się i to szybko. Dr Trempała sprawdzał to prowadząc badania w grupie bydgoskich maturzystów - między rocznikiem kończącym maturę w 2018 r. a o rok późniejszym była tu prawdziwa przepaść. Kilkakrotnie więcej maturzystów z 2019 r. deklarowało, że problemy środowiskowe są dla nich kluczowe, niż w przypadku ich o rok starszych kolegów.
Problemem jest jednak często świadomość ekologiczna nie tyle ludzi, co władz. Wielu aktywistów opowiada o głębokiej frustracji, jaką czują przy kontaktach z niektórymi urzędami czy samorządami nawet w kwestiach które wydawałyby się oczywiste - jak troska o jakość powietrza.
Co ciekawe, nawet sąsiadujące ze sobą gminy miewają tutaj diametralnie odmienne podejścia do spraw środowiskowych. Paulina Mroczkowska, twórczyni grupy Legionowski Alarm Smogowy, ma doświadczenia zarówno we współpracy z miastem Legionowo, jak i z sąsiednią Jabłonną. Legionowo za walkę ze smogiem walczy dość skutecznie. W Jabłonnie niektóre inicjatywy wciąż nie mogą się przebić. - Jest, chociażby, opór jeśli idzie o nasze propozycje utworzenia straży gminnej - mówi aktywistka dodając: - Taka straż miałaby kontrolować kotłownie, bo dziś takich kontroli jest bardzo niewiele.
Czasami jednak wytrwałość popłaca.- Chcemy wesprzeć władzę, lecz niestety ta pomoc była odrzucana - tłumaczy Marek Kwiatkowski z organizacji Łódź Bez Smogu. - Na szczęście w ostatnich tygodniach zostaliśmy zaproszeni przez Departament ekologii i klimatu w urzędzie miasta Łodzi do współpracy.
Dobra wiadomość jest też taka, że dziś już żaden poważny polityk nie może sobie pozwolić na powiedzenie wprost, że środowisko go nie obchodzi i że nie wierzy w zmiany klimatu. A troska o środowisko przeradza się coraz częściej nie tylko w okresowe akcje, ale też w konkretne propozycje inwestycji. - Rośnie wiara w moc indywidualnych działań - wyjaśnia dr Trempała:- Na etapie konsultacji budżetowych w samorządach pojawia się coraz więcej propozycji inwestycyjnych związanych z poprawą środowiska przyrodniczego.
Dzięki temu świadomość istnienia problemu przekuwa się na twarde, namacalne przemiany.
Wojciech Brzeziński, Polsat News