Za dużo słoni w rezerwacie. Zaczęły błąkać się po osiedlach

Do trudnej sytuacji doszło na terenie rezerwatu Mwea położonego ok. 130 km od Nairobi w Kenii. Populacja słoni tak się powiększyła, że przestała się mieścić na terenie rezerwatu - niektóre osobniki błąkały się po pobliskich osiedlach.

Zwierzęta zaczęły zagrażać ludziom
Zwierzęta zaczęły zagrażać ludziom123RF/PICSEL

Oprócz słoni afrykańskich można w rezerwacie Mwea zobaczyć lamparty afrykańskie, żyrafy, guźce czy krokodyle nilowe.

50 słoni zostało jednak przeniesionych z terenu rezerwatu. Z początkiem tego miesiąca władze parku podjęły decyzję o relokacji części słoni do Parku Narodowego Aberdare. Jak podaje Agencja Reutera - wszystko odbywa się przy wsparciu rządu.

Zagrożenie dla lokalnej ludności

Populacja słoni w rezerwacie Mwea wzrosła aż trzykrotnie. Tym samym nie dziwi nikogo fakt, że po prostu przestały się one mieścić na terenie parku. Niestety, ale dotarły do pobliskich osad.

Słonie zaczęły się błąkać po farmach i osiedlach
powiedziała Agencji Reutersa Rebecca Miano z Ministerstwa Kultury i Turystyki w Kenii.

Obecność tak dużych zwierząt lądowych przy wsiach i miastach zawsze budzi niepokój mieszkańców. Podjęto trudną decyzję o relokacji części słoni.

Piloci, nadajniki GPS, ciężarówki - wszystkie ręce na pokład

Przeniesienie słonia w inne miejsce nie jest wcale takie proste. Na początku trzeba namierzyć to zwierzę, a potem w specjalny sposób podnieść. Słoń afrykański waży kilka ton. Tu trzeba relokować aż 50 osobników.

Władze rezerwatu zapewniają, że wybrane słonie są przenoszone wraz z rodzinami, przy czym każdy ma obrożę z GPS. Jak poinformowała Miano, do tej pory udało się przenieść 44 z 50 słoni.

W tej trudnej operacji bierze udział zespół aż 54 ekspertów: weterynarzy, inspektorów ds. gatunków, pilotów, kierowców i oficerów łączności.

Aplikacja do śledzenia słoni

Problem słoni w pobliżu ludzi to nie jest kłopot tylko w Kenii. Jak informowaliśmy jakiś czas temu HaatiApp ("haathee" w hindi oznacza słoń) - tak się nazywa aplikacja, która ruszyła w Asam, w północno-wschodnich Indiach. Ma wykrywać stada dzikich słoni w najbliższej okolicy. Nic dziwnego - jak podają indyjskie media, na przestrzeni 4 lat w ataku słoni zginęło 1700 ludzi.

Apkę opracowała indyjska organizacja Aranyak, która zajmuje się różnorodnością biologiczną w północno-wschodniej części kraju. Od pokoleń hinduscy rolnicy walczą o swoje plony ze słoniami - rok rocznie blisko pół mln rolników zmaga się ze zniszczeniami wyrządzonymi przez słonie. Dostępny jest opracowany przez Aranyak podręcznik - dotyczy ogrodzeń pod napięciem, zasilanych energią słoneczną, które mają odstraszać zwierzęta.

Interia.pl© 2024 Associated Press
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas