Wyłapują młode ptaki i zrzucają z klifów. Do akcji ruszają całe rodziny
W sierpniu i wrześniu na południu Islandii można natknąć się na nietypowy widok. Oto, pod osłoną nocy, mieszkańcy regionu zbierają do kartonów malutkie ptaki, aby potem… rzucać je z klifów. Brzmi jak chory festiwal brutalności, ale jest wręcz przeciwnie. To duża pomoc dla gatunku, który inaczej mógłby sobie nie poradzić. Maskonury, bo o nich mowa, mierzą się obecnie z wieloma wyzwaniami dziesiątkującymi ich populację.
Niewielkie rozmiary, charakterystyczne pomarańczowo-czerwone nogi, okrągła głowa i kolorowy, fluorescencyjny dziób. Maskonury wyglądają bardziej jak narysowane przez artystów Disneya niż stworzone przez naturę.
Islandia. Mieszkańcy łapią maskonury
Od kilku lat gatunek ten jest niestety narażony na wyginięcie, a jego światowa populacja, mimo całkiem pokaźnej liczby 12-14 mln osobników, cały czas spada. Zagrożeniem dla maskonurów w największym stopniu jest człowiek, który zabiera im ulubione pożywienie - ryby.
To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Wśród problemów, które stwarzamy tym uroczym ptakom są także zmiana klimatu i sztuczne oświetlenie. To właśnie przez uliczne lampy ochotnicy na Islandii biorą ze sobą kartonowe pudełka i idą w nocy zbierać maskonury.
Zaczął się bowiem sezon gdy młode opuszczają gniazda. Robią to w nocy, a instynkt każe im kierować się w stronę księżyca. Problem w tym, że małe ptaki często mylą jego blask ze światłem latarni. Zamiast więc podążać w stronę oceanu, kierują się w głąb lądu archipelagu Vestmannaeyjar, który jest największą ostoją maskonurów na świecie.
Islandczycy postanowili pomóc maskonurom i w sezonie, gdy opuszczają gniazda, już od kilku lat urządzane są specjalne patrole. Ptaki znajdowane są nocą w portach, przy domach lub wyławiane z wody. Następnie, już za dnia, przewozi się je na klify i tam uwalnia, triumfalnie wyrzucając w górę.
Liczba wyjątkowych ptaków szybko spada
W ratowanie maskonurów angażują się całe rodziny. Jak informuje portal Popular Science, dzieje się to za zgodą badaczy, którzy proszą mieszkańców tylko o jedno: ważenie ptaków przed wypuszczeniem. Dzięki temu naukowcy pozyskują cenne dane na temat ich populacji.
Szacuje się, że w ramach takiego "maskonurobrania" udaje się uratować tysiące osobników rocznie. To świetna wiadomość - podkreślają badacze - bo to oznacza, że populacja rośnie w siłę. To ważne, bo na przestrzeni ostatnich 30 lat skurczyła się ona aż o 70 proc.
Najpoważniejszym problemem dla maskonurów są jednak zmiany klimatu. Ze względu na rosnącą temperaturę oceanów w wodach spada liczba ryb z rodziny dobijakowatych - głównego składnika diety tych wyjątkowych ptaków. Brak pożywienia oznacza mniejsze szanse na przedłużenie gatunku.
Długość ciała maskonurów wynosi ok. 35 centymetrów, a waga - 300-650 gramów. Ptaki, mimo że niewielkie, są świetnymi pływakami i lotnikami. Nurkują na głębokość nawet 60 metrów, a w powietrzu osiągają prędkość do 90 km/h.
Gniazdują m.in. w USA, Kanadzie, na Islandii, Wyspach Owczych, a nawet w Wlk. Brytanii i Francji. Zdarza się, że w czasie zimowych wędrówek na południe odwiedzą Polskę, choć są to bardzo rzadkie przypadki.