Tłumy będą szarżować Mount Everest, ale jest jeden problem. Brak drabinek
Sezon na wspinaczkę na najwyższą górę świata za niedługo się rozpocznie, według szacunków będzie on rekordowy. Jednakże pojawił się wielki problem, który może bardzo utrudnić, lub też uniemożliwić wejście na Mount Everest. Chodzi o brak bezpiecznego przejścia i brak odpowiednich drabinek.
Droga na Mount Everest w tym roku jest niezwykle trudna z powodu potrzaskanego lodowca Khumbu. Od miesiąca tzw. icefall doctors szukają bezpiecznego przejścia. Specjaliści ci zajmują się poręczowaniem lodowca, co oznacza, że nad szczelinami montują drabinki i rozkładają liny. Przedsięwzięcie jest niezwykle niebezpieczne, a od jakości wykonanego przejścia zależy ludzkie życie. Dlatego też praca musi być szczegółowa, jednocześnie może to oznaczać liczne opóźnienia.
Dzięki wspomnianym rozwiązaniom komercyjni wspinacze mogą względnie bezpiecznie w dolnych partiach najwyższej góry świata.
Wejście na Mount Everest w tym roku jest bardzo niebezpieczne
By dostać się do obozu I trzeba wejść na poziom o 600 metrów wyższy. Aczkolwiek by tego dokonać, należy pokonać drogę o długości 2,5 km, która jest uważana za wyjątkowo niebezpieczną. Prowadzi ona przez wspomniany lodowiec Khumbu. W tym roku lodowe szczeliny są wyjątkowo głębokie, zaś bryły lodu mają wielkość domów.
Trzeba również dodać, że każdego roku szlak tworzony przez Szerpów wygląda inaczej, co jest spowodowane ciągłymi zmianami zachodzącymi w obrębie lodowca. Skutkuje to tym, że każdy, kto się odważy tam wejść, musi się mieć ciągle na baczności i uważać na zapadający lub obrywający się lód.
Specjaliści na początku kwietnia odkryli wielką szczelinę, która znajduje się tuż przed obozem I. Mimo wielodniowych prób stworzenia przez nią przejścia, Szerpowie musieli odpuścić. Kolejna potencjalna droga była zablokowana przez wielotonową bryłę lodu, która powstała wskutek pękania lodowca. Miała ona wyglądać tak, jakby miała się za chwilę oderwać. Po upływie kilku dni nic takiego się nie stało. Stwierdzono, że przejście mimo wszystko jest zbyt niebezpieczne.
Co wiesz o polskiej stronie Tatr? Sprawdź swoją wiedzę
Następnie Szerpowie udali się do "starej drogi", która była używana do 2014 roku, kiedy doszło się do oderwania bryły lodu. Zginęło wówczas 16 Szerpów. Koniec końców specjaliści przedostali się do obozu I. Obecnie trwają prace nad sprawdzeniem stabilności drabinek i lin.
Jednocześnie opóźnienie to spowoduje kolejne ruchy w harmonogramie wspinaczkowym. Opóźni to dostarczenie zapasów do wyżej położonych kolejnych obozów. Obecnie helikoptery dostarczają do obozów jedynie liny, co jest podyktowane decyzją Nepalu. W ten sposób rządzący chcą m.in. wspierać lokalną społeczność utrzymującą się z hodowli jaków transportujących zapasy.
Specjaliści zwracają uwagę na to, że w bardziej niebezpiecznych miejscach nowej trasy, mogą tworzyć się kolejki wspinaczy, co z kolei będzie zwiększać poziom niebezpieczeństwa. W poprzednim roku na Mount Evereście zginęło 17 osób.