Strategia wodna UE przecieka. Nie wybieramy najlepszych rozwiązań
Parlament Europejski przyjął zalecenia dotyczące strategii zwiększającej odporność na niedobory wody. Przyrodnicy krytykują, że parlamentarzyści nie wykazali się ambicjami w rozwiązywaniu kryzysu wodnego. Zabrakło metod opartych na naturze.

Ekosystemy wodne w Europie są pod ogromną presją. Zanieczyszczenia, degradacja siedlisk, skutki zmiana klimatu i nadmierne wykorzystanie zasobów słodkiej wody wywierają presję na europejskie jeziora, rzeki, wody przybrzeżne i wody gruntowe. Z niedoborem wody mierzy się 1/5 Europy i 30 proc. mieszkańców kontynentu. 40 proc. wód powierzchniowych w Europie osiągnęło dobry stan ekologiczny, a tylko 27 proc. dobry stan chemiczny.
Strategii wodnej brakuje naturalnych rozwiązań
Parlament Europejski uzgodnił na posiedzeniu szczegóły ws. Europejskiej strategii odporności wodnej (ang. The European Water Resilience Strategy). Jej celem jest rozwiązanie kryzysu wodnego, który przejawia się poprzez ekstremalne zużycie zasobów, czy zanieczyszczenia, głównie generowane przez przemysł. Parlamentarzyści uzgodnili m.in., że będą w tym celu promować rozwiązania techniczne, cyfryzację i innowacje.
Przyrodnicy zwracają uwagę, że PE zupełnie pomija w swojej strategii rozwiązania najprostsze, a zarazem najistotniejsze dla rozwiązania kryzysu wodnego. Chodzi o przywracanie terenów podmokłych i usuwanie barier blokujących rzeki. Te kroki powinny zostać wdrożone priorytetowo, bo są opłacalne, proste i wywrą pozytywny skutek na środowisko.

Członkowie Living Rivers Europe uważają, że parlamentarzyści nie mają strategicznej wizji budowania odporności na kryzys wodny.
"Europa jest coraz bardziej pozbawiana czystej wody, nie będziemy w stanie odbudować zakłóconych cyklów wodnych bez współpracy z naturą" - podała organizacja.
Około 90 proc. ekstremalnych zjawisk pogodowych jest związanych z wodą. Według przyrodników przyjęta strategia wodna UE nie będzie w stanie stawić czoła nieuniknionym powodziom i suszom.
Gigantyczne zanieczyszczenia i chemikalia w wodach
Parlamentarzyści zakwestionowali podczas posiedzenia program rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ang. Extended Producer Responsibility, EPR). To strategia, która wymaga od producentów i dystrybutorów, aby ponosili większą odpowiedzialność za wygenerowane odpady.
W kwestii wodnej EPR odnosi się m.in. do oczyszczania ścieków generowanych przez przemysł. Przyrodnicy zwracają uwagę, że “pionierami” w tej kwestii są przemysły kosmetyczne i farmaceutyczne. PE zdecydował, że nie zwiększy presji na te sektory, co oznacza, że zanieczyszczenia nadal będą spływać do europejskich wód.

Posłowie nie opowiedzieli się ponadto za całkowitym wycofaniem trwałych zanieczyszczeń PFAS. “Nie zbudujemy odporności wody w Europie, jeśli nie pozbędziemy się tych zanieczyszczeń”- dodała koalicja Living Rivers Europe. Wieczne chemikalia, czyli substancje PFAS, stanowią grupę związków per- i polifluoroalkilowych. Charakteryzują się bardzo wolną biodegradowalnością, a to z uwagi na mocne wiązania pomiędzy atomami węgla i fluoru.
Wykazano, że związki PFAS mogą kumulować się w organizmach ludzi i zwierząt. Substancje mogą przyczyniać się do wielu schorzeń. Chodzi między innymi o choroby tarczycy, bezpłodność, uszkodzenia wątroby, a nawet nowotwory.
Ograniczenia związane z użyciem PFAS zostały już wprowadzone w niektórych krajach Europy, np. w Danii i Francji, ale są nadal powszechnie używane w sektorach przemysłowych; motoryzacji, energetyce, ale i branży spożywczej i kosmetycznej.
Parlament Europejski podał, że "UE musi zrobić więcej, aby zmniejszyć zanieczyszczenie wody przez farmaceutyki, pestycydy chemiczne i nawozy, bakterie odporne na antybiotyki, mikrodrobiny plastiku i chemikalia oraz wycofać tak zwane wieczne chemikalia". Posłowie zwracają się do Komisji Europejskiej o udostępnienie specjalnego finansowania odporności wodnej.