Pleśń nie była największym kłopotem. W szopie skryło się kilkadziesiąt węży
Mieszkanka miejscowości Kempsey w Australii wróciła po kilkunastu dniach do domu po powodzi, jaka nawiedziła region końcem maja. Kobieta dokonała zaskakującego odkrycia - znalazła w gospodarstwie kilkadziesiąt węży i pająków. Co gorsza, gady były najprawdopodobniej jadowite.

Majowa powódź zniszczyła sporo gospodarstw domowych w Nowej Południowej Walii w Australii. Ale błoto i pleśń nie były jedynymi problemami, z jakimi z jakimi musieli się zmierzyć niektórzy mieszkańcy. Okazało się, że przed powodzią uciekały też zwierzęta.
"To było przerażające"
Około 10 tys. gospodarstw domowych zostało uszkodzonych w wyniku majowej powodzi w Nowej Południowej Walii. Klęska dotknęła ok. 50 tys. osób. Wiele rodzin zamieszkało w lokalach tymczasowych.
Wiele osób zostało ewakuowanych, podobnie jak Julie Botfield. Mieszkanka wyjechała z domu razem z dziećmi i psami.
Kobieta była zaskoczona tym, co zobaczyła po powrocie do domu. W pomieszczeniu gospodarczym rodzina znalazła ok. 30 węży. W tym najprawdopodobniej jadowitych.
"Nie spodziewałam się, że jest ich aż tyle. To było naprawdę przerażające, serce mi waliło jak oszalałe. Pozbycie się węży było jeszcze trudniejsze, bo nie chciałam, żeby mnie ukąsiły" - powiedziała Botfield lokalnemu portalowi ABC News.
Z szopy usunięto węże w różnych kolorach - czarne, czerwone, brązowe. "Nigdy nie widziałam ich tak wielu naraz" - mówiła mieszkanka zalanej posiadłości.
Nie tylko gady skryły się w australijskim domu przed powodzią - na ścianach roiło się od pająków. Kobieta relacjonowała, że całe ściany były nimi pokryte i konieczne było wezwanie specjalisty, który zajmuje się usuwaniem tych zwierząt z domu.
Dave Owens z NSW Reconstruction Authority powiedział lokalnym mediom, że mieszkańcy, którzy wracają do domu po powodzi, muszą uważać, bo zwierzęta w czasie klęsk często poszukują schronienia w opuszczonych budynkach.

Węże w Nowej Południowej Walii. Kąsają częściej
Ze zdjęć, które ukazały się na łamach ABC News wynika, że w domu kobiety znajdowały się m.in. jadowite mulgi (Pseudechis australis), będące zarazem najdłuższymi węzami jadowitymi występującymi w Australii.
W rejonie Nowej Południowej Walii żyje wiele węży, sporo jest jadowitych. W tym najbardziej jadowity gatunek na świecie - tajpan pustynny, nibykobra siatkowana, a także zdradnica śmiercionośna. Ponadto występują tu też węże morskie, np. niebezpieczny pęz dwubarwny, który może zaatakować z zaskoczenia.
Na początku roku pisaliśmy na łamach Zielonej Interii, że aż o jedną trzecią wzrosła liczba ukąszeń przez węże na terenie Nowej Południowej Walii (w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego). Wzrost jest wielki, a naukowcy znaleźli dwie możliwe przyczyny takiej sytuacji. Według herpetologów za wzrost liczby ukąszeń odpowiadają ulewne deszcze. Australijskie służby są jednak przygotowane na przypadki ukąszeń i uspokajają mieszkańców.